Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Agnieszka Radwańska wybrała Zakopane zamiast ciepłych krajów [WYWIAD]

Agnieszka Bialik
- Wesele? Najlepiej pozostawić to bez komentarza. Mogę się tylko z tego śmiać. Niemal co tydzień planują mi ślub. Przymierzam sukienkę u projektantki na Sylwestra czy Nowy Rok, a inni piszą, że szykuję się do ślubu - mówi Agnieszka Radwańska.

- Od dwóch lat zamiast w ciepłe kraje i tradycyjny "leżing, plażing, smażing" udaje się Pani na urlop do Zakopanego, gdzie jest już pierwszy śnieg i niskie temperatury. Skąd taka zmiana?

- Były plany, by lecieć gdzieś nad ciepłe morze na wyspy. Ale kiedy pomyślałam, że mam się pakować, znów wsiadać do samolotu i lecieć kilka godzin, to wolałam wrócić do domu. Pojechałam na urlop samochodem. To mniej męczące. Chodziłam po górach, zrelaksowałam się, dwa razy dziennie chodziłam do kriokomory. Niskie temperatury świetnie pomagają na krążenie, skórę, wzmacniają odporność.

- Wróćmy na chwilę do ostatniego turnieju w tym roku WTA Finals w Singapurze, gdzie w półfinale przegrała Pani z Andżeliką Kerber. Zaskoczyło Panią końcowe zwycięstwo Dominiki Cibulkovej? Do czołowej „8”awansowała jako przedostatnia…

- Nie aż tak bardzo zaskoczyło. Już w grupie zagrała bardzo dobry mecz z Angie i była bliska wygranej. Trochę jej to zwycięstwo uciekło. Przez cały sezon Cibulkova grała dobrze. W Singapurze miała podobną przygodę, jak ja rok temu. Przegrała pierwsze dwa pojedynki w grupie, ostatni wygrała i czekała na to, co zrobią rywalki, a potem zdobyła tytuł mistrzowski.

- Zgodzi się Pani z opinią, że kiedy w WTA Finals nie gra Serena Williams, to turniej robi się ciekawszy bo nie ma jednej, zdecydowanej faworytki? Myśli Pani, że Serena powoli będzie kończyć karierę?

- Przede wszystkim to nie jest już tak, że Serena bierze wszystko. Pokazało jej to kilka dziewczyn w tym roku, zwłaszcza w Wielkim Szlemie, ale nie tylko. Amerykanka wygrała Wimbledon, ale w Australian Open i Roland Garros lepsze od niej okazały się Angie Kerber i Garbine Muguruza. W US Open nie weszła nawet do finału. Koniec kariery? Wszystko zależy od tego, co siedzi w jej głowie. Jaką ma motywację do grania? Gdyby chciała na koniec roku być numerem „1” to przyjechałaby na turnieje do Azji, a potem do Singapuru, a tego nie zrobiła. Inna sprawa, że mimo wielkiego doświadczenia miałaby za mało czasu na „wgranie się”. Serena zrobiła w tenisie już tyle, że więcej nie musi, a poza tym ma już swoje lata. A może w jej głowie siedzi podbicie rekordu Steffi Graf 22 tytułów wielkoszlemowych? Do tego brakuje jej tylko jednej wygranej.

- Trzy wygrane turnieje (Shenzen, New Haven, Pekin), półfinał WTA Finals, trzecie, najwyższe miejsce w rankingu WTA na koniec sezonu - to są pani dokonania w tym roku. Był półfinał Australian Open, ale później w Wielkim Szlemie nie było już tak dobrze. Jak ocenia pani ten sezon?

- Na pewno był dla mnie udany. Nie mogę narzekać. Nigdy wcześniej nie byłam trzecia na koniec roku. Z drugiej strony jednak zabrakło sukcesu wielkoszlemowego. Nie od dziś, ani nie od wczoraj walczę o ten sukces i zrobię wszystko, by go osiągnąć.

- W nowym sezonie będzie pani rezygnować z niektórych turniejów, podobnie jak w tym roku?

- Kalendarz startów jest bardzo podobny. Na bieżąco będę decydować, co i jak. Wszystko zależeć będzie od zdrowia, od tego, ile będę mieć w nogach. Sezon zacznę w Chinach, od obrony tytułu w Shenzen. Później będzie już Australia: Sydney i Australian Open.

- Sztab trenerski pozostaje u pani bez zmian?

- Wszystko po staremu. Tak będzie jak dotychczas. Niczego nie zmieniam.

- Pani przyjaciółka Angie Kerber zakończyła „sezon marzenie” jako numer „1” światowego tenisa. Do tego dorzuciła dwa zwycięstwa wielkoszlemowe w Australii i US Open oraz srebrny medal z Rio. A przecież długo pozostawała w pani cieniu i w cieniu Karoliny Woźniackiej. Spodziewała się pani, że Andżelika może odnosić tak wielkie sukcesy?

- Powiem tak: stać ją było na dużo od zawsze! Cieszę się jej sukcesami, nikt nie dał jej niczego za darmo. Sama sobie to wywalczyła. Należały jej się te sukcesy. Czapki z głów, że niemal przez cały rok utrzymała tak wysoką formę.

- Ula pochwaliła się nam, że zaliczyła drugi rok na krakowskiej AWF. Jak to jest u pani?

- Też pozdawałam zaległe egzaminy! Mam nadzieję, że uda mi się w wolnym czasie już w wyprzedzeniem zdać coś z trzeciego roku.

- Od jakiegoś czasu mieszka pani i trenuje w Warszawie? Nie tęskno za rodzinnym Krakowem?

- Mieszkanie w Warszawie to za dużo powiedziane, ja w Warszawie pomieszkuję. W trakcie sezonu wpadam tu na kilka dni i znów wyjeżdżam. Tęsknię czasem za Krakowem, ale wpadam tu raz na czas. Po Zakopanem tydzień spędziłam w Krakowie. Prawda jest taka, że w Warszawie mam dużo lepsze warunki do treningu. W Krakowie nadal nie ma ani jednego hard-kortu i nie zapowiada się, by taki miał powstać w najbliższej przyszłości.

- Dużo ma pani poza sezonem próśb o wywiady, obowiązków wobec sponsorów?

- Jest tego trochę, cały czas coś się dzieje. Staram się jednak rozsądnie do tego podchodzić i ograniczać niektóre sprawy. Muszę mieć czas na regenerację i odpoczynek.

- Zdrowie dopisuje?

- Nie narzekam, jestem w jednym kawałku. Czasem coś mnie pobolewa, pojawiają się jakieś stany zapalne, ale to nic wielkiego.

- W ubiegłym roku, w grudniu grała pani w Azjatyckiej Lidze IPTL, to trochę rywalizacji, treningu i pokazówki w jednym. W tym roku też poleci pani do Azji przed świętami?

- Trudno powiedzieć, bo organizatorzy bardzo wolno w tym roku odpowiadają na e-maile. Mają chyba jakieś kłopoty organizacyjne. Jestem zgłoszona do drużyny, ale jeszcze nic nie wiadomo. Pewno dowiem się wszystkiego w ostatniej chwili i w ostatniej chwili polecę. Odwołano mi pokazówkę w Tajlandii. Zmarł król i w Tajlandii jest sto dni żałoby. Wszystkie imprezy zostały odwołane.

- W tym roku kilka razy mówiło się o pani bliskim ślubie z Dawidem Celtem. Najpierw Karolina Woźniacka coś wspomniała na jednej z konferencji, a ostatnio jedna z gazet podała nawet termin uroczystości na Boże Narodzenie lub tuż po Nowym Roku. Podobno ostatnio u znanej projektantki przymierzała pani już suknię ślubną…

- Najlepiej pozostawić to bez komentarza. Mogę się tylko z tego śmiać. Niemal co tydzień planują mi ślub. Przymierzam sukienkę u projektantki na Sylwestra czy Nowy Rok, a inni piszą, że szykuję się do ślubu. Co zrobić?

- Czego pani życzyć w Nowym 2017 Roku?

- Na pewno zdrowia, braku kontuzji i sukcesu w Wielkim Szlemie.

Zobacz także: Szymon Chojnacki zdobył srebro w Bawarii

Praca rysownika pamięciowego. Na czym polega?
Dzień Dobry TVN

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto