Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jadą tu, jadą ważni goście! Figury wielkie i dostojne… [historia Inowrocławia]

Piotr Strachanowski
30 sierpnia 1978 r. I sekretarz PZPR tow. Edward Gierek w asyście bydgoskiego I sekretarza tow. Józefa Majchrzaka i dyrektora IZCh tow. Jana Bednarka wędruje po placu budowy M-II.
30 sierpnia 1978 r. I sekretarz PZPR tow. Edward Gierek w asyście bydgoskiego I sekretarza tow. Józefa Majchrzaka i dyrektora IZCh tow. Jana Bednarka wędruje po placu budowy M-II. Z archiwum autora
Przesadą byłoby twierdzić, że Inowrocław pod tym względem szczególnie hołubiono. Tych wizyt nie było w końcu aż tak wiele. I nie wszyscy zapowiadani oficjele ostatecznie tutaj - ku ogólnemu ma się rozumieć rozczarowaniu - docierali…

Zacznijmy ten krótki przegląd od Józefa Piłsudskiego. Zapowiadano jego wizytę w 1927 r., ale nie doszła do skutku. Być może z uwagi na okazywaną przez marszałka Wielkopolsce i Kujawom (i vice versa) niechęć. Podobnie nie dojechał w 1934 r. prezydent Ignacy Mościcki. Jemu jednak na przeszkodzie stanęło zamieszanie po zabójstwie ministra Pierackiego, do czego doszło akurat w przededniu wizyty.

Koleją i limuzyną

Przez Inowrocław „śmignął” natomiast Ignacy Jan Paderewski. W grudniu 1918 r. przyszły premier jechał koleją, ale - choć gorąco witany - nie opuścił peronu, ani tym bardziej dworca.

Z grona innych dostojników II RP dwukrotnie - ale nie koleją, a limuzyną - zawitał tu Felicjan Sławoj Składkowski. Najpierw jako minister spraw wewnętrznych, a 15 kwietnia 1937 r. już jako premier. Źródła historyczne milczą, czy znany z osobliwego zamiłowania do sanitariatów generał wizytował nasze „sławojki”, ale wiadomo, iż opuszczając magistrat wręczył prezydentowi Jankowskiemu kilkusetzłotową premię. Suponować zatem można, iż był z wizyty kontent.

Premierzy, prymasi…

Gościliśmy nominalne głowy PRL-u, czyli przewodniczących Rady Państwa: Aleksandra Zawadzkiego (w 1958 i 1960 r.) i Henryka Jabłońskiego (w 1984 r. na obchodach 800-lecia Inowrocławia dekorował sztandar miasta Komandorią OOP). Z ówczesnych premierów był Edward Osóbka-Morawski (z tzw. rządu tymczasowego), który w 1945 r. przemawiał płomiennie na Rynku.

A spośród prawdziwych „władców PRL-u”, czyli I sekretarzy PZPR, był tylko Edward Gierek. 30 sierpnia 1978 r. wizytował budowę M-II i hutę „Irenę” i zajechał na Osiedle Piastowskie, gdzie „spontanicznie” zgromadzeni obywatele złożyli mu należne hołdy. Nie przyjechał tow. „Wiesław”, ani też Wojciech Jaruzelski, choć ten miał być na otwarciu sanatorium „Kombatant” w 1987 r. Był za to wcześniej - w 1974 r. jako minister obrony narodowej - w koszarach 2 Pułku Komunikacyjnego. Podobnie zresztą jak jego poprzednik - marszałek Marian Spychalski, który zjawił się tam w 1964 r.

Dostojnikami „sypnęło” po 1989 r. Przyjechali do Inowrocławia prezydenci Aleksander Kwaśniewski, Lech Wałęsa (już jako były), Ryszard Kaczorowski (ostatni „londyński”) i 14 października 2013 r. Bronisław Komorowski. Byli też premierzy: Hanna Suchocka i Jerzy Buzek, także marszałkowie Sejmu i Senatu.

Przybywali rzecz jasna dostojnicy Kościoła, by wymienić chociażby tylko prymasów Polski. Przed wojną kard. August Hlond w czerwcu 1927 r. inaugurował VIII Zjazd Katolicki, a po wojnie kilka razy przyjeżdżał kard. Stefan Wyszyński i wielokrotnie kard. Józef Glemp, potem abp Józef Kowalczyk, a teraz abp Wojciech Polak.

No i ten Czołgosz…

A w czasach dawnych? Brak tu miejsca, by opisać wizyty królewskie i książęce, wspomnę tylko, że z 18 na 19 sierpnia 1807 r. w zajeździe „Pod Czarnym Orłem” (przy dzisiejszej ul. Świętokrzyskiej) nocował Napoleon Bonaparte.

A inni - że tak powiem - „cudzoziemcy”? Cóż, pociągiem do kwatery w „Wilczym Szańcu” wielokrotnie przez Inowrocław jechał Adolf Hitler. Pewnego zaś razu jego pancerny eszelon zatrzymał się na dworcu. Ponoć wagon z Hitlerem nie stanął przy peronie, ale dopiero na wysokości huty szkła. Führer - powtórzę: ponoć - wyszedł z salonki, spojrzał w lewo, spojrzał w prawo, zaczerpnął powietrza, zrobił w tył zwrot i tyle go widziano!

I już z zupełnie innej beczki, to wspomnę, że szczególne kontakty z wysokimi sferami miał niejaki Leon Czołgosz, który 6 września 1906 r. w Detroit skutecznie zamachnął się na prezydenta USA Williama McKinleya. Rodzina Czołgoszów to ponoć byli emigranci z Inowrocławia. Ameryka chyba - miejmy taką nadzieję - Inowrocławiowi nie ma tego zamachu za złe, bo nieszczęsny Leon na szczęście urodził się już za „Wielką Wodą”. I tam też w tej Ameryce się zmanierował, awansując na radykalnego anarchistę.


od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto