Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jedyny bramkarz widoczny z kosmosu! [wywiad]

Szymon Tomasik, portal POCIĄG DO FUTBOLU
Przemysława Tomaszewskiego, byłego bramkarza klubów ze Strzelna, Gniewkowa, Kołudy Wielkiej czy Jezior Wielkich, znają doskonale kibice większości zespołów w regionie.

Przemek Tomaszewski, największy bramkarz w Polsce…
Jedyny widziany z kosmosu.

Ile kilogramów talentu wnosisz między słupki?
Gdy zaczynałem, było 82. Dzisiaj jest tego jakieś 153 kg.

Leczyłeś kiedyś kontuzje spowodowane twoją masą?
Nie, choć z racji tego, że jestem prawonożny, od wybijania piłek siada mi lewe kolano. Kilka miesięcy temu naderwałem też kostkę. Czuję ją, ale nie do tego stopnia, żeby przestać grać w piłkę. Ściągacz na razie pomaga, choć nie chciałbym wylądować w szpitalu. Strata czasu.

Ile pieniędzy zarobiłeś dzięki grze w piłkę?
Nie gram dla pieniędzy, ale dla przyjemności. Nigdy nie byłem najemnikiem. Jedyne pieniądze, jakie dostaję, to zwrot za dojazdy. Nic więcej.

To może bardziej na miejscu jest pytanie, ile dołożyłeś?
Trochę dołożyłem. Zwłaszcza na sprzęt. Na tym nie oszczędzam.

Czyli piłka to przede wszystkim hobby?
Oczywiście. Mam dobrą pracę, dzięki której nieźle zarabiam, a jej specyfika pozwala mi grać w piłkę. Dzięki temu nic nie koliduje mi z treningami czy meczami. Nigdy nie szukałem i nie szukam w futbolu pieniędzy.

To co w takim razie sprawia, że z miliona sposobów na spędzanie wolnego czasu ty akurat w końcówce listopada tarzasz się w błocie przy kilku stopniach Celsjusza?
Po 17 latach gry w piłkę to już chyba przyzwyczajenie. Ale przede wszystkim gram, bo lubię. Każdy w życiu ma pasję, a przynajmniej powinien mieć. Ja ponad 17 temu znalazłem swoją. Wiele jej w życiu poświęciłem i zapewne jeszcze poświęcę.

Trenujesz regularnie?
Staram się dwa razy w tygodniu.

Tylko z drużyną czy indywidualnie też dbasz o formę?
Tylko z chłopakami. Właśnie zaczęła się przerwa zimowa i tak jak zawodnicy z pola mają treningi wysiłkowe, tak i ja będę musiał zasuwać. Choć przyznam, że gdy jeszcze grałem w Strzelnie, wyglądało to z mojej strony trochę bardziej profesjonalnie. Mam znajomego, który indywidualnie trenował mnie i moich kolegów po fachu. Wielkie dzięki mu za to.

Wyobrażasz sobie koniec przygody z piłką?
Nie. Nie wyobrażam sobie przede wszystkim kontuzji. Kolano zaczyna dawać o sobie znać, ale chcę jeszcze trochę pograć, mam dopiero 32 lata. Kilka razy przeszła przez głowę myśl, żeby z tym skończyć. Szybko jednak się ulatniała. To jest adrenalina, to jest pasja, to jest uzależnienie.

Ile miałeś lat, gdy pierwszy raz trafiłeś na trening, który można nazwać profesjonalnym?
Zacząłem grać w piłkę w Kujawiance Strzelno, gdy miałem 15 lat. 2 września 2000 roku miałem wyrabianą kartę zawodniczą. Po podstawówce poszedłem do technikum i koledzy namówili mnie, żebym zaczął trenować. Najpierw jako prawy pomocnik, potem prawy obrońca, aż stwierdziłem, że nie chce mi się biegać i poszedłem na bramkę.

Po tych 17 latach ciągle jesteś młody i perspektywiczny czy już raczej odcinasz kupony od - nazwijmy to - dawnej sławy?
Nigdy nie grałem dla sławy, po prostu lubię to robić. Chociaż trochę mnie ostatnio było w portalach społecznościowych.

Kojarzysz bramkarza Wayne’a Shawa z Sutton United? Był bohaterem mediów przy okazji meczu Pucharu Anglii z Arsenalem.
Widziałem.

Jakieś podobieństwa?
Ja nie wpierdzielam na ławce rezerwowych. No i on jest trochę niższy i starszy ode mnie.

Czyli jeszcze wszystko przed tobą.
Chyba aż tak źle nie będzie.

Źle? Myśleliśmy, że bycia rezerwowym w meczu przeciwko Arsenalowi chyba można tobie życzyć?
Przydałoby się. Chociaż… Dlaczego rezerwowym? Zresztą, co to jest Arsenal?

Co jest twoją najmocniejszą stroną w bramkarskim rzemiośle?
Refleks. No i doświadczenie. Robię to tak długo, że niektóre zachowania przewiduję z wystarczającym wyprzedzeniem, wyrobiłem też pewne wykonywane automatycznie nawyki. Mam niezły przegląd gry, umiem wyciągać wnioski i się ustawiać. Bardzo też pomaga mi dyrygowanie obroną. To bardzo istotne. Bramkarz widzi na boisku najwięcej. A pamiętajmy, że to nie jest zawodowy futbol. Często ktoś wypada ze składu z różnych przyczyn, trzeba wszystko lepić od nowa, więc czuję się w obowiązku pomagać drużynie także werbalnie. Zdarzały się mecze, po których jeszcze przez dwa kolejne dni miałem zdarte gardło. Najważniejsze, że z przodu mamy chłopaków z papierami na granie, którzy robią swoją robotę. Wygraliśmy pięć kolejnych meczów, w tym z pierwszą trójką w tabeli. Dużo strzelamy, a tracimy tylko po stałych fragmentach.

Widzieliśmy cię wcześniej w kilku meczach w barwach Unii Gniewkowo i tam raczej nie było cię na boisku słychać.
Gniewkowo to był niewypał. Nie odnalazłem się tam i mogę to z czystym sumieniem powiedzieć. Nie grałem tak, jak powinienem grać. Poznałem tam jednak wielu świetnych ludzi, z którymi mam kontakt do dziś. Po Gniewkowie chciałem wrócić do Strzelna, ale nie wyszło. Przeszedłem wtedy do Zootechnika Kołuda Wielka. To drużyna blisko mojego miejsca zamieszkania, z fajnym boiskiem i trenerem, którego znałem z czasów gry w Kujawiance. Doszedłem do wniosku, że wyżej już grać nie będę, więc może warto zrobić coś pozytywnego z chłopakami z Zootechnika i bez porażki awansowaliśmy do A klasy. Wszystko, co chciałem w piłce osiągnąć, już osiągnąłem. Awansowałem, spadłem. Nie oczekuję już cudów. Chyba że pójdę do dietetyczki.

Co najbardziej kuleje u bramkarza Przemysława Tomaszewskiego i czy są perspektywy, żeby to poprawić?
To już wy musicie stwierdzić. Ja nie umiem siebie oceniać. Po prostu gram na sto procent. Ale nie ukrywajmy - waga już nie pozwala mi mieć taką zwinność bramkarską jak kiedyś, ale staram się nadrabiać to doświadczeniem, ambicją i zaangażowaniem.

Na wyjazdach częściej spotykasz się z przejawami sympatii czy z ostrą szyderą?
Na początku meczu prawie zawsze jest szydera, ale po pół godzinie zamykam usta. Nie zapomnę sytuacji z Kcyni. Pojechaliśmy z Kujawianką na mecz z Orłem. Stoją dziadki na trybunach i słyszę: „Tyn gruby się w bramce nie ruszy”. Kumpel stał obok i mówi: „Poczekajcie”. Wyciągnąłem rzut wolny z okienka, dziadek przetarł oczy i mówi: „K..a, jak on to zrobił?!”. Nakręca mnie to.

Zapamiętałeś coś szczególnie zabawnego albo przykrego wykrzyczanego na twój temat z trybun?
Nie. Generalnie staram się wyłączyć i skoncentrować tylko na grze. Ale zdarza mi się, że nie wytrzymuję. Wtedy jednak mam jedną ripostę: „Wejdź na boisko i udowodnij, że umiesz na nim zrobić co najmniej tyle, ile ja”. Nie muszę się z nikim kłócić. Przemawiać ma moja gra. Ale taki już urok piłki na tym poziomie. W domu kogoś żona bije, to przyjdzie sobie na mecz pokrzyczeć na grubego. Do tego trzeba przywyknąć. Jedna, dwie interwencje, poczujesz pewność siebie i lecisz z tematem. Dzisiaj trochę uśpiło mnie wysokie prowadzenie i na koniec dostałem dwie sztuki.

Masz mecz, który wspominasz jako najlepszy w karierze?
To było w Kujawiance Strzelno. Graliśmy w piątej lidze z Notecią Łabiszyn. Przegrywaliśmy 0:1, wyciągnąłem rzut karny na 0:2 i wygraliśmy 4:2. To chyba mój ulubiony mecz. Nawet lubię czasem na YouTube obejrzeć. Bardzo lubiłem też starcia z Jagiellonką Nieszawa. Nienawidziliśmy się. Wojna na noże.

Skąd ta zaciekłość?
Zaczęło się od barażu o awans do okręgówki. U siebie wygraliśmy 4:2, u nich nas wydrukowali i przegraliśmy 1:4. Tam się cuda działy, także poza boiskiem, ale w szczegóły lepiej się nie będę wdawał, bo dzieci mogą to czytać. Awansowaliśmy rok później i gdy tylko Jagiellonka do nas przyjeżdżała, kibicowski komitet powitalny z przyśpiewkami na ustach czekał na autobus już przy wjeździe na stadion. Pamiętam też fajny mecz z Brzysko-Rolem Brzyskorzystewko. 90. minuta, sam na sam z Tomkiem Krysińskim, instynktownie odbiłem piłkę na rzut rożny i wygraliśmy 3:2.

A najgorsze spotkanie?
W C klasie, w rezerwach Kujawianki. Graliśmy w Wójcinie, bo u nas boisko było w remoncie. Z Victorią Gnojno albo Arkadią Jaksice. Prowadzimy 1:0, 93. minuta, wyszedłem trochę do przodu i z połowy dostałem po koźle loba za plecy. Płakałem później w tej bramce, bo zawiodłem drużynę, no i myślałem, że trener mnie zabije zanim dojdziemy do szatni. Początki. Miałem 19 albo 20 lat. Dopiero uczyłem się grać. Gdy zaczynałem, w Kujawiance było pięciu bramkarzy, w tym Tomek Młynarek, który grał w trzeciej lidze w Unii Janikowo. Było się od kogo uczyć. Głównie trenowałem, grałem mało. 44 treningi zaliczone na 45 możliwych i ława. Byłem młody, miałem czas na naukę. Później dostałem szansę i udało nam się zrobić awans do piątej ligi po 11 latach. Miałem wtedy 23 lata i regularnie grałem w pierwszym składzie.

Gola kiedyś strzeliłeś?
Z karnego. Na 13:0 w barwach Zootechnika przeciwko Błyskawicy Broniewice w B klasie.

Noga mogła zadrżeć…
Ale raz też zawaliłem. W A klasie, w Kujawiance, przeciwko drużynie ze Świątkowa. Na szczęście chyba na 7:1.

Potrafisz wskazać najlepszego piłkarza, przeciwko któremu grałeś?
Bardzo dobrym napastnikiem był Tomek Krysiński z Brzysko-Rolu, także Tomek Warzecha, ale jego najczęściej miałem po swojej stronie. Bartek Pawliński, Przemek Kędziora w Pucharze Polski z Unią Janikowo… To jest ten poziom, ta perspektywa. Nie są to piłkarze znani szerokiej publiczności, ale w moim środowisku coś osiągnęli i są szanowani.

Często podczas meczu myślisz sobie: „Kurczę, co ten gość robi w A klasie. Przecież to co najmniej okręgówka!”
Nie analizuję meczów w ten sposób. Nie patrzę, z kim gram. Liczy się zwycięstwo i robię wszystko, by je wywalczyć. Czasem wyjdzie słabszy mecz, nie mówię, że nie. To nie jest nasz zawód. To jest hobby. Kończymy pracę i jak mamy czas i chęci, to idziemy na trening. Jeśli nie mamy - sorry, ale nie przyszliśmy. Nie robimy tego, bo mamy kontrakty i musimy.

Grasz w piłkę 17 lat. Poziom w tym czasie poszedł w górę czy się obniżył?
Przede wszystkim wiele klubów zniknęło z piłkarskiej mapy regionu i to jest przykre. A jeszcze bardziej, gdy zdamy sobie sprawę, że skala tego w całym kraju jest jeszcze większa. Ogólnie - źle się dzieje w niższych ligach. Coraz więcej klubów chce płacić za grę i zawodnicy żądają po pięćset, tysiąc złotych. A to zupełnie nie o to powinno chodzić. Słyszałem o sytuacji, że w B klasie chcieli płacić piłkarzowi sześćset złotych miesięcznie. No sorry… Zaczyna się tworzyć podział - na tych, którzy chcą grać i tych, którzy chcą zarabiać. A z najemnika nie ma zawodnika.

A czy rozgrywki halowe nie zabierają piłkarzy z pełnowymiarowych boisk?
Może trochę, ale najczęściej można to połączyć. Zimą jest hala, w pozostałej części roku - trawa. Ja nie lubię piłki halowej. Przy mojej wadze parkiet czy sztuczna murawa są bardzo niewygodne. Stawy to odczuwają. Ale w tym roku dałem się namówić. Zobaczymy, na jak długo, bo przede wszystkim muszę dbać o zdrowie. Przede mną wiosna, choć jeszcze nie wiem, w jakich barwach.

Będzie transfer? To może przykleimy się jako menedżerowie?
Tylko nie sprzedawajcie mnie na wagę.

Mieliśmy zapytać o bramkarskiego idola, ale masz na sobie bluzę z wielkim zdjęciem Artura Boruca, więc odpowiedź chyba już znamy.
Uwielbiam gościa, przede wszystkim za charakter. Facet z jajami. I takich już w kadrze brakuje. Jest karierowicz-lizus Szczęsny i solidny, ale zbyt poprawny Fabiański. Boruc to mój wzór. Zawsze, gdy padał na twarz, podnosił się i udowadniał, jaka jest jego wartość. Sport to wojna. Musisz ciągle udowadniać, co potrafisz.

Boruc na mundial do Rosji nie pojedzie. Kto w takim razie powinien być tam naszym bramkarzem numer jeden.
Wielkim talentem, wciąż jeszcze niedocenianym, jest Łukasz Skorupski. Gdy tylko dostawał gdzieś szansę, pokazywał, że na nią zasłużył.

Ale to chyba nieprawdopodobne, by Adam Nawałka na niego postawił.
Jestem realistą. Będzie bronił Szczęsny.

Jakie masz piłkarskie marzenie? Co chciałbyś jeszcze na boisku przeżyć, zobaczyć, poczuć?
Przede wszystkim nie zginąć. Śmiejcie się, ale różnie to bywa. Dzisiaj też dostałem buziaka od piłki po kopnięciu z metra. Aż mnie ścięło z nóg. A inne plany? Jeśli zostanę w Gębicach, chciałbym znów awansować do okręgówki i jeszcze może w niej zagrać. Fajnie by było wrócić tam, gdzie tę przygodę z piłką zacząłem i ostatni mecz zagrać w Strzelnie, w Kujawiance.

A piwko po meczu musi być?
Na tym poziomie to nasze hobby, a po dobrze wykonanej pracy na boisku to nawet wskazane wypić z kolegami. Przecież gramy głównie weekendy.


Zaufaj mi, jestem Architektem. Pomysły ludzi nie znają granic. Te zdjęcia musisz zobaczyć!

INFO Z POLSKI - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju, m.in.: rezydenci domagają się spotkania z premierem, gwiazda Fedorowicza w Łodzi oraz świąteczne przygotowania Polaków 20.12.2017

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto