Notkę z wycinków „Pomorskiej” sprzed 40 laty (z kwietnia 1967 r.), którą przywołałem powyżej, warto poszerzyć, bo dr Wacław Skonieczny (1894-1974) to postać warta przypomnienia.
W wydanej w 2008 r. książce „Moje życie. Po prostu” Marek Edelman, przywódca powstania żydowskiego, w kilku wątkach przywołuje Skoniecznego, który w czasie wojny znalazł się w Warszawie i był tam zarządcą żydowskiego szpitala zakaźnego im. Bersohnów i Baumanów, a później od jesieni 1942 r. kierował szpitalem PCK.
Jednocześnie miał silne powiązania z konspiracją, zaś podczas powstania warszawskiego organizował szpital polowy przy ul. Freta. Nad opowieścią Edelmana snuje się ciemna smuga, że Skonieczny przyjął niemiecką listę narodowościową…
W porywie serca…
Pisze Edelman: „[w 1941 r.] komisarzem i ordynatorem szpitala, przydzielonym przez Niemców jest Wacław Skonieczny. To folksdojcz pochodzący z Inowrocławia, ale pan doktor to porządny człowiek, który starał się o szpital, a nawet kolportował prasę podziemną”.
I dalej w innym miejscu dodaje: „Skonieczny kontaktował bundowców z Henrykiem Wolińskim „Wackiem”, szefem referatu żydowskiego w Biurze Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK”.
Zdaniem Edelmana, jednym z motywów przychylności Skoniecznego wobec Żydów mógł być wątek romansowy: „Niewykluczone, że czynił tak dlatego, iż kochał się - i to z wzajemnością - w pięknej rudowłosej Dorze Keilson, siostrze przełożonej w szpitalu im. Bersohnów i Baumanów, zwanej „bohaterską”, bo przy każdym ciężkim przypadku dyżurowała osobiście.
W 1943 r. uciekła z getta do Michalina, by opiekować się swym dawno już rozwiedzionym mężem, który umierał na gruźlicę. Zadenuncjowana przez szmalcowników trafiła w ręce gestapo z Otwocka. Niemcy przyszli, wyprowadzili ją i rozstrzelali. A jej zwłoki znalazł jako pierwszy właśnie Skonieczny”.
Zapisał Czerniaków…
O doktorze Skoniecznym wspomina też w swym „Dzienniku” Adam Czerniaków, naukowiec i działacz gospodarczy, który stał na czele Judenratu. Czerniaków „Dziennik” prowadził od 6 września 1939 r. do dnia śmierci - 23 lipca 1942 r., kiedy targnął się na życie w geście protestu wobec rozpoczęcia przez Niemców akcji deportacji Żydów do Treblinki.
Zapiski opatrywał notkami o postaciach biorących udział w opisywanych zdarzeniach. W tej poświęconej Skoniecznemu nie ma wzmianki, że był on folksdojczem. Czerniaków pisze o nim ciepło i z mocną nutą sympatii, podkreśla humanitaryzm, wielką życzliwość okazywaną pracownikom i chorym oraz troskę dla wszelkich spraw związanych z pracą szpitala w nieludzkich warunkach getta.
Z życiorysu doktora
Po wojnie Wacław Skonieczny wrócił do Inowrocławia. Pracował w Ubezpieczalni ZUS-u i w kolejowym sanatorium, którego przez pewien czas był też dyrektorem. Potem zajmował się organizacją pogotowia ratunkowego i ruchu PCK. Zmarł w 1974 r. i spoczął na cmentarzu parafii św. Józefa.
Z naszym miastem związany był od 1936 r., kiedy objął stanowisko lekarza naczelnego Ubezpieczalni Społecznej. Miał wtedy wyraziste prawicowe poglądy ideowo-polityczne, był prezesem powiatowym Obozu Zjednoczenia Narodowego i z listy Ozonu kandydował w 1938 r. do Sejmu.
Jego rodzina wywodziła się z Kaszub. Maturę zdał w Wejherowie, potem od 1914 r. studiował medycynę w Berlinie, naukę przerwało wcielenie do armii niemieckiej. Wymowny był w jego życiorysie udział w akcji plebiscytowej na Warmii i Mazurach okupiony 3-letnim więzieniem. Po uwolnieniu osiadł w Poznaniu, tam dokończył studia (z doktoratem z chorób wewnętrznych i chirurgii), a do czasu przeniesienia się do Inowrocławia był lekarzem domowym m.in. w Rawiczu i Żninie.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?