Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łukasz Wąsowski z Inowrocławia wystąpił w "Dlaczego ja"

Joanna Bejma
Łukasz przed siedzibą Tako Media.
Łukasz przed siedzibą Tako Media. Nadesłane
Kilka miesięcy temu był bezdomnym Miłoszem w serialu „Na ratunek 112”, niedawno wcielił się w postać Tomasza w popularnym „Dlaczego ja”.

Łukasz Wąsowski to wulkan energii. Biega, jeździ na rowerze, jest trenerem fitness. Występuje też w paradokumentach. Kilka miesięcy temu był bezdomnym Miłoszem w serialu „Na ratunek 112”, niedawno wcielił się w postać Tomasza w popularnym „Dlaczego ja”. Już raz był bohaterem tekstu w „Głosie Inowrocławia”. Nie ukrywał wtedy, że gra w tego typu produkcjach bardzo mu się podoba.

- To kolejny etap spełniania marzeń. Zawsze obieram sobie jakieś cele do realizacji. One też graniczą z moimi marzeniami. Nie wszyscy co prawda chcą występować przed kamerami, ale ja zawsze byłem ciekaw, jak to jest po drugiej stronie, jak to wszystko razem pracuje - usłyszałam od inowrocławianina kilka miesięcy temu.

Jako bezdomny Miłosz wystąpił w 88 odcinku serialu paradokumentalnego „Na ratunek 112” wyświetlanego przez telewizję Polsat. Zanim się tam znalazł uczestniczył oczywiście w castingu, który odbył się w Inowrocławiu. Jeden casting wystarczył, żeby firma produkująca paradokumenty wciągnęła go do swojej bazy danych. W czerwcu zaproponowano Łukaszowi epizod w „Dlaczego ja”.

- Ale wtedy była m.in. Terenowa Masakra, miałem też trochę spraw w pracy i odmówiłem. Krótko po tym zadzwoniła miła pani Kasia i zaproponowała udział w „Dlaczego ja” - oświadczył.

Tym razem zgodził się. Spakował się i ruszył do Wrocławia. Udział w „Dlaczego ja” różnił się znacznie od pierwszego epizodu. Przede wszystkim zdjęcia kręcone były nie czternaście godzin a trzy dni. Do stolicy Dolnego Śląska, mieszkaniec naszego miasta wyruszył dzień wcześniej, dlatego miał czas na spokojne zameldowanie się w hotelu (lokum na czas zdjęć zapewnił producent serialu).

- Dojechałem, dostałem scenariusz i na trzy dni zostałem panem Tomkiem, osobą mniej więcej w moim wieku - dowiaduję się.

Ciekawostką jest fakt, że na planie takich produkcji aktorów amatorów nazywa się am-aktorami, a na planie i poza nim, zwraca się do nich serialowymi imionami.

- Bo chodzi o to, żeby się obyć i osłuchać z nową postacią - wyjaśnia Wąsowski.

Na planie 773 odcinka „Dlaczego ja” Łukasz spotkał się z kilkoma innymi am-aktorami. Jeden z nich gra w serialu „Policjantki i policjanci”. Nie ukrywa, że niektórzy z nich, w takich produkcjach, występowali kilkukrotnie. Niektóre twarze są nam pewno dobrze znane. W kolejnym odcinku „Dlaczego ja” Tomaszowi, partneruje także m.in. Izabela i Monika.
Kto jest kim?

- Przed emisją danego odcinka niewiele mogę zdradzić. Nie upublicznia się także zdjęć z planu i zdjęć wykonanych z członkami ekipy, która to wszystko kręci - mówi mój rozmówca. Dodaje jednak, że tamat odcinka poruszył relacje rodziców i i dzieci. - We współczesnym świecie rodzice często tak naprawdę nie wiedzą, co robią ich pociechy. Niby to takie serialowe, ale jak byśmy zgłębili temat, w świecie realnym jednak stanowi problem. Rodzice są zabiegani od rana do wieczora i nie ma takiego kontaktu, jaki powinien być - mówi Łukasz.

Stwierdza zaraz, że gra na planie najlepiej wychodziła mu trzeciego dnia kręcenia zdjęć. - Nie czułem się co prawda, jak ryba w wodzie, ale na pewno znacznie pewniej. To na razie drugi występ w popularnym paradokumencie. Łukasz Wąsowski nie ukrywa, że gdyby mieszkał bliżej Wrocławia, wystąpiłby w większej ilości epizodów.

- Bo zdarzają się telefony, gdzie informuje się, że aktor-amator jest potrzebny na przykład w godzinach od 12 do 14. Kiedyś do mnie zadzwonili i zapytali czy mogę wygospodarować cztery godziny. „Panie Łukaszu, jest pan potrzebny” usłyszałem. Odmówiłem i powiedziałem, że ja trzy i pół godziny to do Wrocławia pociągiem jadę - oświadczył inowrocławianin.

- To fajna przygoda - podsumowuje. - Daje możliwość poznania nowych ludzi, to też coś w rodzaju nowych wyzwań, sprawdzenia siebie. A ja lubię to robić. W serialu „Na ratunek 112” wszystko odbyło się tak szybko, wręcz na wariackich papierach. Po przyjeździe do Wrocławia, od razu kilkanaście godzin zdjęć. Teraz było zupełnie inaczej. Zadomowiłem się, dostałem scenariusz, było więcej czasu. Nie wyczekuję niecierpliwie, że zadzwoni zaraz kolejny telefon, ale myślę, że prędzej czy później udam się na plan kolejnego paradokumentu.


od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto