Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sławomir Roszak i Cuiavia Inowrocław - związani na lata [zdjęcia + wideo]

Jakub Stykowski
Jakub Stykowski
Dariusz Knopik
Dariusz Knopik
Sławomir Roszak (drugi z prawej w dolnym rzędzie) związany jest z Cuiavią praktycznie przez całą swoją przygodę z piłką
Sławomir Roszak (drugi z prawej w dolnym rzędzie) związany jest z Cuiavią praktycznie przez całą swoją przygodę z piłką Archiwum Sławomira Roszaka
Cuaivia Inowrocław była blisko powtórzenia sukcesu sprzed siedmiu lat, kiedy zdobyła Puchar Polski na szczeblu Kujawsko - Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. Teraz była blisko awansu do finałowego dwumeczu. Oba te wydarzenia łączy postać Sławomira Roszaka.

Można powiedzieć, że Roszak i Cuiavia byli na siebie skazani. - Mieszkałem niedaleko stadionu i z okien mieszkania widziałem boisko - wspomina pan Sławek. - Pewnego dnia z kolegami z podwórka skrzyknęliśmy się i poszliśmy do klubu zapisać. Miałem wtedy dziewięć lat. Zaczęły się treningi, ale na granie musiałem jeszcze poczekać - dodaje.

Pytam, czy nie chciał być zawodnikiem Goplanii. Wtedy to była licząca się marka nie tylko w ówczesnym województwie bydgoskim, ale w kraju. Zespół z ul. Orłowskiej występował w drugiej lidze, więc możliwości wypromowania się były dużo większe.

- Wtedy się o tym tak nie myślało - przyznaje Roszak. - Chciałem tylko trenować i grać w piłkę. Cuiavię miałem pod bokiem. Rodzicom też to było na rękę, bo nie musieli mnie wozić na drugi koniec miasta. A na mecze Goplanii zabierał mnie mój tato - dodaje.

Roszak przeszedł w Cuiavii wszystkie szczeble w od grupy naborowej, przez trampkarzy, młodzików i juniorów, aż do seniora. - Jak to w każdym klubie, raz było lepiej, raz gorzej - przyznaje. - Święciliśmy awanse, smuciliśmy się po spadkach. Miło wspominam sezon, kiedy zdobyliśmy Puchar Polski. Pamiętam, że w meczu ze Zgodą Chodecz, która była rewelacją rozgrywek, strzeliłem hat-tricka, a mecz wygraliśmy aż 15:1. Zdobycie pucharu to był nasz największy sukces - podkreśla.

Okoliczności zdobycia trofeum były bardzo niecodzienne. W pierwszym meczu rozgrywanym w Inowrocławiu gospodarze przegrali z Lechem Rypin 1:4. Jednak okazało się, że w zespole rywali grał nieuprawniony zawodnik i wynik zweryfikowano jako walkower 3:0 dla Cuiavii. W rewanżu inowrocławianie przegrywali już 0:4 i wydawało się, że pozostaną bez trofeum. Jednak w doliczonym czasie gry Bartosz Gralewski zdobył bramkę, która zdecydowała o tym, że puchar pojechał do Inowrocławia.

Roszak był piłkarzem Cuiavii do 2012 roku. Potem grał jeszcze w Komecie Więcławice, Gople Kruszwica, Dębie Barcin i Kujawach Markowice.

Jednak już w 2013 roku wrócił do ukochanego klubu, ale w innej roli.
- Zapytano mnie, czy nie chciałbym być prezesem - opowiada. - Początkowo mnie zamurowało, bo wcale się tego nie spodziewałem. Jednak po dłuższej chwili namysłu się zdecydowałem. Klub był w nieciekawej sytuacji finansowej i trzeba było mu pomóc. Nie mogłem postąpić inaczej - dodaje.

Zebrał grupę przyjaciół i z nią nie tylko wyprowadził Cuiavię na prostą, ale także rozwija klub. Seniorzy awansowali do IV ligi, potem udało się ich utrzymać, pomimo że byli po jesieni skazywani na spadek i wtedy w sezonie 2017/18 wydarzyła się jeszcze jedna ciekawa rzecz.

- Miałem już prawie czterdzieści lat na karku, ale jeszcze czułem się i znowu zacząłem grać w Cuiavii - opowiada prezes. - Udało się mi nawet strzelić trzy gole i mogę powiedzieć, że przyczyniłem się do utrzymania zespołu - dodaje ze śmiechem.

Po tym sezonie zawiesił buty na kołku i skupił się tylko na kierowaniu klubem, ale kiedy trzeba to wspomaga zespół, bo jest jeszcze zarejestrowany jako piłkarz. Oczkiem w głowie i jego najbliższego współpracownika - Marcina Lewandowskiego są grupy młodzieżowe. - Ze Sławkiem współpracuje mi się bardzo dobrze - twierdzi wiceprezes Lewandowski. - Mamy wspólny cel, do którego zmierzamy. Chcemy, by jak najwięcej dzieci trenowało w Cuiavii. Kiedy zaczynaliśmy mieliśmy pięć grup, teraz jest ich aż dziesięć. Wszystko się rozwija w dobrym kierunku - podkreśla.

Jako swój wielki sukces uznają podpisanie umowy z Legią Warszawa. Są jej klubem partnerskim. Z tym wiąże się wiele rzeczy: staże trenerskie, sprawdziany zawodników, przyjazdy trenerów Legii do Inowrocławia czy udział w turniejach organizowanych przez warszawski klub.

Jeśli chodzi o seniorów, to prezes Roszak chciałby, żeby zespół ustabilizował swoją pozycję w czwartej lidze. - To jest aktualnie szczyt naszych możliwości - przyznaje. - No i marzy się nam powtórka z 2012 roku. Chcielibyśmy znowu triumfować w Pucharze Polski. Wtedy na nasz stadion może przyjechałby uznany rywal, może Legia? W tym roku się nie udało. Chemik był trochę lepszy. Spróbujemy znowu w przyszłym sezonie. Może wtedy się uda - zapowiada prezes Cuiavii.

Czy to naprawdę już koniec?

22 czerwca Sławomir Rosza zagra ostatni mecz w Cuiavii. Podczas meczu z Kujawianką Izbica Kujawska nastąpi jego pożegnanie jako piłkarza. Zbiegnie się to z jego 40. urodzinami. Czy to będzie naprawdę koniec jego kariery?

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sławomir Roszak i Cuiavia Inowrocław - związani na lata [zdjęcia + wideo] - Gazeta Pomorska

Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto