Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Taka cudowna metamorfoza, bo kanonik całkiem świecki! [historia Inowrocławia]

Piotr Strachanowski
Oryginał pamiątkowego zdjęcia z 17 września 1945 roku.
Oryginał pamiątkowego zdjęcia z 17 września 1945 roku. Ze zbiorów autora
Na tak proste acz wymowne pytanie udzielono sobie równie prostej odpowiedzi: Mamy oto, towarzysze, rok 1974 i pięknie świętujemy 40-lecie Polski Ludowej. Co zatem tu na zdjęciu robi ten ksiądz? I zaraz w ruch poszły retuszerskie rysiki…

Mam w swojej biblioteczce na półce z regionaliami tę całkiem elegancko wydaną książeczkę „Huta Szkła Gospodarczego „Irena” w Inowrocławiu. 1924-1974”. To rzecz, którą w owym roku 1974 huta „Irena” zafundowała sobie na swoje 50-lecie.

I postać dziwna…

W kolejnych rozdziałach opisano tam historię huty, dyrektorów, współzawodnictwo pracy, zgodnie z trendem wykazano owocne starania zakładowej organizacji partyjnej, wspomniano o związku zawodowym i ideowo zwartej młodzieży, dalej pokazano sylwetki zasłużonych hutników itd. Całość wzbogacono fotografiami, a wśród nich była też i ta szczególna z 17 września 1945 r., do której pozowała cała ówczesna hutnicza załoga…

Zdjęcie jak zdjęcie, szkopuł jednak w tym, że na głównym miejscu wśród siedzących, obok dyrekcji i innych najważniejszych czynników, jawi się postać dziwna. W garniturze ci ona co prawda, ale w jakimś takim wyolbrzymieniu i jakby grubymi kreskami pociągnięta. Figura bardzo podejrzana i jakby - nomen omen! - przerysowana.

I rysikiem go!

Określenie „przerysowana” jest tu jak najbardziej zręczne i na miejscu. W istocie bowiem - dopowiem od razu bez ceregieli - w drukarni przy pomocy rysika i innych pomocy technicznych dokonano retuszu, „przerabiając” osobę duchowną na całkiem świecką.

Tej metamorfozy z jednego stanu do drugiego poddano ówczesnego dziekana inowrocławskiego i proboszcza parafii św. Mikołaja ks. kanonika Jana Filipiaka. Z komży i stuły zrobiono mu garnitur, z koloratki - kołnierzyk koszuli, a dzieła dopełniając zamachnięto się na okazały krawat.

Końcowy efekt tej twórczości wygląda jednakowoż dość nieporadnie, by nie powiedzieć komicznie, bo detale wyolbrzymiono i niezręcznie przerysowano. Ale łatwo nam dziś nad tą techniką wydziwiać, kiedy w komputerową animację raz dwa wpisuje się dowolną postać i nie ma śladu tej operacji. Wtedy jednak jeszcze nikt o komputeryzacji w technikach drukarskich nie słyszał, toż to był przecież rok 1974!

Proste pytania…

Otóż à propos roku 1974 i motywów, jakie musiały przyświecać tym dziś bezimiennym (no nie przesadzajmy, te imiona i nazwiska są znane i zapamiętane), a tak głęboko zaangażowanym ideowo retuszerom. Cóż, wielebny kanonik Filipiak nie dość że ksiądz, to nie był ułomkiem, wprost przeciwnie: posturę miał krzepką i słuszną i nad otoczenie wyrastał o głowę. Kiedy tak siadł pośród hutniczego aktywu (patrzę na oryginalną fotografię), to nie sposób odnieść wrażenia, iż dyrekcja i pozostali towarzysze jeno skromnie przy osobie duchownej przysiedli, by nie rzec przycupnęli.

Zatem redaktorzy książki, a i towarzysze miejscy i z komitetu zakładowego, natężając uwagę i edytorskie czyniąc wysiłki umysłami swymi, zdjęcie skrupulatnie oglądając, pod kątem ideowej słuszności i prewencyjnej cenzury analizy dokonując, jak nic na koniec zadali sobie proste acz wymowne pytania: „Mamy oto, towarzysze, rok 1974, pod kierunkiem I sekretarza towarzysza Gierka świętujemy 40-lecie Polski Ludowej, huta nasza to sztandarowy zakład budownictwa socjalistycznego, co zatem tu robi ten ksiądz? Powtórzmy: Czy to politycznie słuszne, aby na zdjęciu, niechby i nawet ono historyczne, wrogi ustrojowi osobnik się panoszył?”. Na te proste - acz rozbudowane - pytania udzielono sobie równie prostych i jednoznacznie przeczących odpowiedzi. I zaraz w ruch poszły retuszerskie rysiki!

Fałszerstwo i kłamstwo zwykle mają krótkie nogi i tak też było w tym przypadku. Kiedy książka trafiła do ludu, to lud bystry się w szwindlu zaraz połapał i w tym zadziwieniu pozostając z cicha na głupotę partyjnych pomstował i do władz kościelnych powiadomienia kierował.

Interwencję podjęła potem Kuria Metropolitalna w Gnieźnie i uzyskano tylko tyle, iż hutnicze czynniki decyzyjne dały jakoby zapewnienie, że dzieło rozpowszechniane nie będzie. Jednakowoż zapewnienie to dano tylko tak na odczepnego, bo w sumie kto by się takim tam drobiazgiem przejmował.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto