Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

We wsi Skarbienice na portalu pragnących dyskretnego seksu zarejestrowało się 12 mężczyzn

Małgorzata Wąsacz
Ashley Madison/freeimages.com
Wieś Skarbienice w powiecie żnińskim liczy niewiele ponad 30 mieszkańców. Wczoraj w południe jeszcze nie mówiło się tutaj o najpopularniejszym na świecie amerykańskim serwisie randkowym dla osób zamężnych i żonatych pragnących dyskretnego seksu, który reklamuje się hasłem: "Życie jest krótkie. Pozwól sobie na romans".

Dziś na pewno będzie o portalu głośno, a nawet bardzo głośno. A wszystko za sprawą mieszkających tutaj panów.

Z danych serwisu Ashley Madison wynika, że zarejestrowało się w nim aż 12 mężczyzn z tej małej wsi. - Tylu chłopa to nie wiem, czy u nas doliczę - mówi Teresa Nyka, sołtys Skarbienic. - Podejrzewam, że część z użytkowników portalu to przyjezdni, którzy zjawili się u nas, by odpocząć i skorzystać z agroturystyki.

Zarejestrowali się "na nasze konto". Niemniej nasi panowie nie będą teraz mieli lekkiego życia. Żony zaczną im się baczniej przyglądać - dodaje pani sołtys.

W sieci partnera do "skoku w bok" szukało też 14 mieszkańców liczącego ok. 2 tysiące osób Cekcyna. - Rano już dotarła do nas ta informacja. Jednak nie nam ją komentować. To, co nasi mieszkańcy robią w sieci, to ich indywidualna sprawa - mówi Monika Szczęsna, zastępca wójta Cekcyna.

Na Ashley Madison zarejestrowało się także 494 osób mieszkających w Bydgoszczy, 411 - w Toruniu, 130 - we Włocławku, 101 - w Inowrocławiu, 89 - w Grudziądzu, 36 - w Brodnicy, 29 - w Nakle nad Notecią, 24 - w Dąbrowie, 16 - w Rypinie oraz 11 - w Solcu Kujawskim.

Zdecydowana większość, bo niemal 90 proc. użytkowników portalu w regionie, to panowie. Tylko mężczyźni zarejestrowali się w: Skarbienicach, Rypinie, Cekcynie oraz Solcu Kujawskim. Panów z Nakła w serwisie jest 93 proc., z Inowrocławia - 87 proc., a z Bydgoszczy - 89 proc. - Nie sprawdzam mężowi laptopa, bo mamy do siebie zaufanie - przyznaje 34-letnia Marta z Bydgoszczy, mężatka od ponad 5 lat, mama dwójki dzieci. - Nie chce mi się wierzyć, żeby Marcin się zalogował na Ashley Madison. Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym dowiedziała się, że mnie zdradza w sieci - przyznaje bydgoszczanka.

Prof. Zbigniew Izdebski, seksuolog, na łamach "Rzeczpospolitej", przyznaje, że w dużych miastach jest lepszy dostęp do internetu. Poza tym ich mieszkańcy są bardziej otwarci na seks i erotyczne przygody. Dlatego nie dziwi tak liczna ich obecność na portalu dla zdradzających.

Zatem co robią tam panowie z małych miasteczek i wsi? - Rewolucję obyczajową przeszły także małe miejscowości. Dlatego na opublikowanej liście nie brakuje mieszkańców prowincji. Ludzie szukają nowych doznań niezależnie od miejsca zamieszkania - przekonuje prof. Zbigniew Izdebski.

Małżonkowie z poligamicznymi zapędami mogą mieć spore kłopoty. Agencja TVN/x-news

Z kolei dr Paweł Załęcki, socjolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, przyznaje, że choć temat zdrady jest stary jak świat, to teraz dzięki nowym technologiom o wiele łatwiej jest znaleźć potencjalnego partnera.

- Internet minimalizuje wysiłek, który musimy podjąć. Pozwala też oszczędzić czas. Na wspomnianym portalu logowały się osoby, które planowały romans lub przygodny seks. Wielu tłumaczyło, że to tylko na próbę. Myślały, że w sieci są anonimowe. Jednak ich dane wyciekły z portalu, bo ujawniła je grupa hakerów - mówi dr Paweł Załęcki.

Co ciekawe, by zalogować się na Ashley Madison, trzeba było podać swoje dane. Wiele osób ujawniało służbowy adres mailowy. Stąd też wiadomo, że z usług portalu w Stanach Zjednoczonych korzystali wysoko postawieni politycy, gubernatorzy, sędziowie, wojskowi. W Polsce są to m.in. urzędnicy, pracownicy uczelni wyższych i ministerstw. Teraz żyją w strachu, że o ich "skokach w bok" dowiedzą się żony.

W Kanadzie dwie osoby popełniły samobójstwo, a w USA ruszyła lawina pozwów rozwodowych. W tej sprawie śledztwo wszczęło już FBI. Dr Załęcki podejrzewa, że samobójstw wśród użytkowników Ashley Madison może być więcej. Możemy też spodziewać się wielu pozwów rozwodowych. Będzie to kolejny przykład, gdy małżeństwa rozpadną się przez kontakty w wirtualnym świecie.

Jakiś czas temu hitem był portal społecznościowo-multimedialny, który dawał użytkownikom możliwość tworzenia awatarów, czyli wirtualnych postaci. Każdy użytkownik sam "konstruował" siebie, swój wygląd, cechy osobowości. Takie wirtualne postaci zakochiwały się w sobie w sieci, a potem ta fascynacja i pożądanie przenosiła się do realnego świata. W efekcie w sądach lądowały pozwy rozwodowe.

Takiej przyczyny rozwodów nie odnotowano jeszcze w naszym regionie. Z danych Urzędu Statystycznego w Bydgoszczy wynika, że w ciągu ostatnich trzech lat liczba rozwodów wzrosła. - W 2012 roku w naszym regionie było ich 3916. Rok temu ta liczba zwiększyła się do 4201, a w ubiegłym roku - do 4303 - wylicza Karolina Hunker z Urzędu Statystycznego w Bydgoszczy.

Sprawdziliśmy, ile małżeństw z regionu rozstało się przez zdradę. W 2012 było ich 370, w 2013 - 356, a w 2014 - 258.

Z kolei niedobór seksualny małżonków przesądził o rozpadzie 6 małżeństw w 2012 roku, 12 w 2013 roku i 4 w ubiegłym roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto