Wiek w miłości nie ma znaczenia. Długo czekali na śnieżną sesję [zdjęcia]

- Swoje największe marzenie spełniłam w wieku 40 lat- opowiada dumnie Sylwia Kłodawska, która podkreśla, że wiek nie ma znaczenia, a na miłość trzeba cierpliwie poczekać. Swojego szczęścia nie chce trzymać tylko dla siebie, a chce się nim dzielić, bo jak sama mówi - karma wraca. Czuje się spełniona, jest w stanie rzucić wszystko, aby nieść pomoc, a w swoje zwariowane pomysły wciąga najlepszego przyjaciela - męża Radka.

Sesja ślubna była jednym z tych szalonych pomysłów Sylwii. Chociaż żoną Radka została już w październiku 2016 roku, to na swoją wymarzoną małżeńską sesję czekała aż do stycznia, kiedy spadnie pierwszy śnieg.

- To było gdzieś w górze zapisane - mówi, bo choć skostniałe stopy i zmarznięte dłonie dawały się we znaki to jednak. Było warto. I gdybym miała wybierać, jeszcze raz zdecydowałabym się na takie przeżycie - dodaje z uśmiechem.

Zdjęcia parze młodej robiła Sylwia Nawrocka, którą świeżo upieczone małżeństwo jest zachwycone.
- Gdyby nie ona, to nie mielibyśmy tak świetnej pamiątki - opowiada. A na pewno pamiątkę mają również inowrocławianie, którzy w trakcie sesji gratulowali parze młodej i sami robili sobie z nimi zdjęcia. - Ja po prostu lubię ludzi, a to było naprawdę bardzo miłe - dodaje Sylwia.

Choć welonu na głowie Sylwia na ślubie nie miała, to jednak białą suknię obowiązkowo.
- To, że jestem starsza niż przeciętna panna młoda nie oznacza, że mam zrezygnować z największego marzenia każdej kobiety! - opowiada.
Do kościoła jechali klasycznym, starym samochodem, a jednym ze świadków był… syn Sylwii. Cała uroczystość i przyjęcie miały tradycyjny charakter i odbyły się w rodzinnym gronie. - Lepiej jest po ślubie - dodaje ze śmiechem, który wcale nie chce jej zejść z twarzy. Promienieje…

- Radek jest ode mnie młodszy o 6 lat… Niemożliwe nie istnieje, a opiniami ludźmi nie warto się przejmować. Zapytana, czy rodzina nie miała nic przeciwko tak niekonwencjonalnemu związkowi, odpowiada, że historia lubi się powtarzać… Co w rodzinie to nie zginie. Sylwia i Radek znają się od 8 lat, a parą są od 4. Poznali się jako współpracownicy. - Najważniejsze jest to, że on jest moim przyjacielem. Nie tylko mężem, a właśnie przyjacielem i wielu rzeczy się wzajemnie uczymy - mówi. - Jesteśmy po prostu szczęśliwi.

Sylwia mówi o sobie, jako o kobiecie z doświadczeniami i przeżyciami, które w pewien sposób ją ukształtowały. Często powtarza, że jest spełniona. Ma pracę, którą lubi, kochającą rodzinę i przyjaciół. Docenia najmniejsze radości, a do każdego problemu podchodzi ze świeżym umysłem. Powtarza, że najważniejsze jest zdrowie i stara się pomagać potrzebującym jak tylko może.
- Lubię sprawiać komuś przyjemność. To jest niesamowite uczucie! Sylwia z dumą opowiada, że zawsze dla każdego ma otwarty dom. Dodatkowo jest dawcą szpiku. - Nie każdy potrafi rzucić wszystko i komuś pomóc. Ja jestem na to gotowa, a do tego trzeba dojrzeć.

Sylwia Kłodowska, bo jednak swoją kobiecą samodzielność chce wyrażać swoim panieńskim nazwiskiem, jest zarazem wybuchowa i zwariowana oraz opiekuńcza i kochająca.
Jest zakochana w życiu, takim jakie jest. Swoją pozytywną energię rozładowuje śmiechem, a w planach ma jeszcze… kurs tańca towarzyskiego. Wymarzoną i w końcu tę jedyną miłość znalazła po wielu latach.- Ona przychodzi z czasem, bez pośpiechu i gorączki. Trzeba być po prostu dobrym człowiekiem, a los się do nas uśmiechnie.