To miała być zwykła wyprawa na zakupy do jednego z centrów handlowych w Bydgoszczy.
- Dzieci zaproponowały nam wyjazd do Bydgoszczy na zakupy. Nie spodziewałyśmy się podstępu, tym bardziej, że jechała z nami wnuczka Pola - zaznacza Hania.
Lotnisko zamiast galerii
Zamiast do galerii zabrali mamy do Aeroklubu Bydgoskiego. - Nasze dzieci wzięły ślub w 2010 roku. Dwa lata później z okazji rocznicy skoczyły ze spadochronem w Toruniu - zdradzają odważne kobiety.
Po upływie czterech latach postanowiły sprawić niespodziankę mamom.
- Miałyśmy małe obawy, ale przekonało nas to, że skoki są opłacone - zażartowała Wioletta. - Jak się później okazało nie była to do końca prawda. Dzieci skutecznie nas namówiły. Wsiadłyśmy do samolotu An-2.
W tandemie bezpiecznie
Odważne inowrocławianki po krótkim szkoleniu i sprawdzeniu sprzętu były gotowe do pierwszego w ich życiu skoku. Ubrane w specjalną uprząż zostały podpięte do stroju instruktora (tylko on miał spadochron). Najpierw jednak 20 minut spędziły w samolocie.
- Na niższych wysokościach skakali rutyniarze. Mogłyśmy podziwiać piękne widoki. Gdy wzbiliśmy się na 3000 metrów przyszła kolej na nas - mówią Hania i Wioletta. - Dużego strachu nie odczuwałyśmy. Bardziej był to szok z powodu niecodziennej sytuacji.
Adrenalina
Panie skakały w tandemie z instruktorami spadochronowymi. Okazało się, że są to ci sami panowie, z którymi wcześniej skakały ich dzieci.
- Byli troskliwi i cierpliwi. To profesjonaliści w pełnym tego słowa znaczeniu. Czułyśmy się dużo pewniej. Miałam przyjemność skoczyć jako pierwsza - podkreśla Wioletta.
- Adrenalina dała o sobie znać. Bydgoszcz zrobiła na mnie spore wrażenie. Z góry wygląda malowniczo. Instruktor pokazał też, w którym miejscu leży Inowrocław - dodaje Wioletta.
Bez lęku
Podobne odczucia miała Hania.
- Chmury, wiatr we włosach. Czego chcieć więcej - mówi. - Nigdy bym się tego po sobie nie spodziewała. Mam przecież lęk wysokości, a na karuzeli kręci mi się w głowie. Ograniczenia znajdują się widać tylko w sferze naszych umysłów.
Pod okiem wytrawnego instruktora (ponad 2500 skoków i tyle samo bezpiecznych lądowań) nie odczuwała żadnych nieprzyjemnych doznań.
Filmy i zdjęcia
Inni skoczkowie filmowali ich poczynania i robili im zdjęcia, które są wspaniałą pamiątką.
- Na początku spadałyśmy z prędkością około 200 km/h. Po otwarciu spadochronu szybowałyśmy już nieco wolniej przez 4-5 minut - dodają inowrocławianki.
Lądowanie na...
Wiele osób, które nie miały stycznością ze skokami, obawia się lądowania.
- Zupełnie niepotrzebnie. Jest bardzo łagodne. Ląduje się „ślizgiem na tyłku” - wyjaśniają panie. - Siła przyziemienia jest porównywalna do skoku z krzesła.
Przygoda życia
Od skoku minęło kilka dni. Inowrocławianki nie żałują, że dały się namówić dzieciom na skok ze spadochronem.
- Była to z pewnością przygoda życia - podkreślają zgodnie panie. - Pokazałyśmy sobie i innym, że jesteśmy odważne. Skok był wspaniałym, choć bardzo niespodziewanym prezentem na Dzień Matki. Dziękujemy dzieciom za ten upominek. Osoby w każdym wieku zachęcamy do podjęcia próby skoku, gdy oczywiście będą mieli taką okazję. Nie muszą się niczego obawiać. Naprawdę warto.
Temat aborcji wraca do Sejmu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?