Pożegnaliśmy majora Wacława Szewielińskiego [zdjęcia]

W uroczystościach uczestniczyli: rodzina, przedstawiciele rządu, IPN-u, Światowego Związku Żołnierzy AK, wojewoda, władze Inowrocławia, wojsko, młodzież z ugrupowań patriotycznych: ONR i Młodzieży Wszechpolskiej oraz kibice "Zawiszy".

Major Wacław Szewieliński zmarł w wieku 97 lat. Walczył o Polskę w szeregach Armii Krajowej. W okresie stalinizmu był represjonowany i prześladowany. Do Inowrocławia przybył w 1945 roku. Kilkakrotnie był aresztowany przez komunistyczne władze. Był m. in. inicjatorem obchodów rocznic Powstania Warszawskiego, prezesem koła Światowego Związku Żołnierzy AK.

W 2014 r. władze Inowrocławia przyznały mu tytuł Honorowego Obywatela Miasta Inowrocławia. Uroczystości pogrzebowe poprzedziła msza św. żałobna w Kościele Garnizonowym. W ostatniej drodze, obok najbliższych, towarzyszyli "Zawiszy" przedstawiciele władz województwa z wojewodą Mikołajem Bogdanowiczem, Julia Rozworowska dyrektor biura Bartosza Kownackiego posła RP , władze miasta z prezydentem Ryszardem Brejzą na czele, delegacje Światowego Związku Żołnierzy AK, wojsko oraz inne organizacje kombatanckie, organizacje niepodległościowe i przedstawiciele wielu różnych środowisk patriotycznych, a także kibice "Zawiszy". Była też delegacja ze Szkoły Podstawowej z Kościelca.

Po nabożeństwa głos zabrał wojewoda Mikołaj Bogdanowicz, który nie tylko przypomniał zasługi mjra Wacława Szewielińskiego dla Ojczyzny, ale również poruszył wątek osobisty. Wacław Szewieliński bowiem uratował przed śmiercią jego dziadka, który również przed wojną mieszkał na Kresach.

- Nie byłby mnie dziś tutaj, gdyby nie Pan, Panie majorze - mówił wzruszony wojewoda Mikołaj Bogdanowicz.

O wielkim patriocie i jego dokonaniach mówił inny Honorowy Obywatel Miasta Edmund Mikołajczak, który jest autorem książki o "Zawiszy". Przypomniał też, że wielu innym ludziom major Szewielński także uratował życie w czasie okupacji fałszując dokumenty czy prowadząc na własną rękę śledztwo, by udowodnić ich niewinność i uchronić od wykonania kary śmierci.

- Majora Wacława Szewielińskiego cechował wielki i autentyczny patriotyzm, nie taki na pokaz. Miłość do Ojczyzny wyniósł z domu rodzinnego, z harcerstwa. Pochodził z tych samych stron, co Marszałek Józef Piłsudski i wyznawał jego kult. Ten patriotyzm tkwił w nim tak mocno, pomimo tego, że na Kresach przed wojną panowała bieda i wielu mogło mieć pretensje do Polski. Kiedy jednak przyszedł 1939 rok mieszkańcy Kresów nie mieli wątpliwości, co zrobić i po czyjej stronie stanąć do walki. Drugą ważną cechą Wacława Szewielińskiego był szacunek dla drugiego człowieka, nawet jeśli był przeciwnikiem. Miał ogromny szacunek dla przełożonych, zwłaszcza dla Antoniego Rymszy pseudonim Max i dla Łupaszki czyli Zygmunta Szendzielarza, który był dla niego drugim ojcem - wspominał Edmund Mikołajczak.

Hołd żołnierzowi AK oddał w imieniu wojska komendant WKU ppłk Krzysztof Broniewcz. Julia Rozworowska przekazała na ręce córki Wacława Szewielińskiego list od posła RP i wiceministra MON Bartosza Kownackiego.

Mszę pogrzebową odprawił kapelan wojska ksiądz pułkownik Bogdan Radziszewski. Major Wacław Szewieliński spoczął na cmentarzu parafii Zwiastowania NMP w Inowrocławiu.

Na uroczystości zabrakło jednak delegacji i pocztów sztandarowych ze szkół i innych instytucji.

- Jedni stanęli na wysokości zadania i oddali hołd wielkiemu patriocie i Honorowemu Obywatelowi Miasta, jednak na pogrzebie zabrakło harcerzy z ZHP, delegacji szkół i przedstawicieli innych środowisk działających w mieście. Dużym uchybieniem jest to, że władze miasta nie zabezpieczyły trasy przejazdu konduktu pogrzebowego i nie poprosiły o pomoc policji - to komentarze, jakie można usłyszeć od uczestników pogrzebu Honorowego Obywatela Miasta Inowrocławia.