Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyczekiwany z utęsknieniem. Inowrocławski szpital 30 lat temu rozpoczął służbę

Piotr Strachanowski
Makieta szpitala, projekt z 1972 r.
Makieta szpitala, projekt z 1972 r. ARCHIWUM
Pacjentów na przecięcie wstęgi zwieziono karetkami ze starego szpitala, a później,po uroczystości, większość z nich dyskretnie odwieziono z powrotem. To było całkiem śmieszne, ale jednak mało ważne, w końcu otwarto nowy szpital…

Punktualnie w południe 12 czerwca 1986 r. rozpoczęła się uroczystość otwarcia nowego szpitala im. dr. Ludwika Błażka przy ul. Poznańskiej 97. W następnych dniach w tytułach relacji prasowych najczęściej pisano, że „ten dzień przejdzie do historii Inowrocławia!”.

Koniec świata, gdyby go nie było!

I tak się niewątpliwie stało. Dziś trudno przecenić tamto wydarzenie, bo i wyobraźni nie starcza, by miasto i - szerzej - powiat inowrocławski w kolejnych dziesięcioleciach mogły sprawnie funkcjonować w zakresie służby zdrowia, nie mając tej placówki, a jedynie archaiczny stary szpital im. Karola Marcinkowskiego przy ul. Najświętszej Marii Panny (w latach wiadomych - Feliksa Dzierżyńskiego).

A o potrzebie budowy lecznicy dla Inowrocławia mówiono półoficjalnie od końca… lat 40. Sylwester Ranus, organizator i potem ordynator oddziału wewnętrznego wspominał, że kiedy w 1948 r. obejmował posadę w ówczesnym Publicznym Szpitalu Powiatowym, już wtedy wskazywano na pilną konieczność postawienia nowego szpitala, bowiem ten obecny szybko wyczerpywał swoje możliwości, zaś pobyt w nim dla chorych stawał się nadmierną uciążliwością.

Lata czekania na trochę fartu

Każdy, kto sięga pamięcią do tamtych lat, w pełni to potwierdzi, a już szczególnie ci, którym przytrafił się bezpośredni kontakt ze szpitalem w roli jego pacjentów. Zatłoczone do granic możliwości, ciasne i niefunkcjonalne budynki oraz drewniane baraki, zwane dowcipnie „pawilonami leczniczymi”, do tego wszechobecne robactwo itp. inne atrakcje powodowały, że nowego szpitala wyczekiwano z utęsknieniem. Kolejne odwlekane terminy rozpoczęcia budowy wzbudzały zaś coraz większą irytację i rozgoryczenie.

Lata zabiegów o zgodę (dziesiątki petycji, uchwał i odwołań, odgórnie ustalane limity, brak tzw. mocy przerobowych, funduszy itd.) w rzeczy samej przypominały drogę przez mękę. Inowrocławiowi z jakichś powodów brakowało fartu i władze centralne nie kwapiły się z łaskawym przyzwoleniem. Tymczasem do budżetów na kolejne 5-latki trafiały budowy szpitali np. w Bydgoszczy i Świeciu, nawet w pomniejszym Radziejowie czy Lipnie, zaś Inowrocław odsuwano na bliżej nieokreśloną przyszłość.

Prawie bez końca przez ponad 10 lat!

Ostatecznie jednak impas przełamano i pod koniec 1975 r. budowę wreszcie pozytywnie przyklepano. W kilka lat zamierzano postawić wielooddziałowy szpital z przychodniami oraz kompleksowym zapleczem. Główny budynek z 610 łóżkami miał mieć kubaturę ponad 150 tys. m sześć. Dla zobrazowania imponującej skali przedsięwzięcia porównywano, że odpowiada to powierzchni mieszkalnej dla 8 tys. osób z Osiedla Piastowskiego I!

Ławy fundamentowe kopano od lata 1976 r. na 14 hektarach popegeerowskich pól przy ulicach Poznańskiej i Miechowickiej. Generalnym wykonawcą został bydgoski „Budopol”, wspierany przez kilkadziesiąt innych firm. Budowa, jak pamiętamy, ciągnęła się latami. Był schyłkowy etap PRL-u i często dochodziło do zapaści. Wykonawców „porywano” w inne miejsca, brakowało pieniędzy, materiałów budowlanych i wykończeniowych, z trudem zbierano wyposażenie medyczne.

Po 10 latach jednak szczęśliwie dobrnięto do finału, choć tak na dobrą sprawę 12 czerwca 1986 r. nie był końcem budowy. Do pełnej funkcjonalności leczniczej szpital dochodził miesiącami przez cały kolejny rok. W tym czasie ze starego obiektu przenoszono i otwierano oddziały, na koniec - chirurgiczne i główny blok operacyjny.
Ostatni dyżur#doktora Jacka Obitki

Dobiegała kresu także służba starego szpitala im. Karola Marcinkowskiego. Wiekowy obiekt ostatecznie zamknięto rankiem 1 kwietnia 1987 roku.

Do końca czynna tam była izba przyjęć, a także w szczątkowej już formule dwa oddziały chirurgiczne i oddział ginekologiczno-położniczy.

Historyczną rolę wykonał wtedy znany inowrocławski lekarz Jacek Obitko, internista i kierownik punktu krwiodawstwa, który pełnił, jako ostatni już w dziejach szpitala, służbę lekarza dyżurnego w nocy z 31 marca na 1 kwietnia.

Oficjalne otwarcie szpitala miało nieco kabaretowy koloryt. Chmara przybyłych na tę okoliczność oficjeli partyjno-rządowych na czele z członkiem politbiura Kazimierzem Barcikowskim wszak nie mogła po przecięciu wstęgi i zwiedzeniu obiektów przychodni, zaplecza oraz kuchni wizytować pustych łóżek. Zatem poprzedniego dnia i rankiem 12 czerwca do jednego z oddziałów przewieziono ze starego szpitala „okazowych” pacjentów. Zostać tam jednak na stałe nie mogli, bo oddział nie był jeszcze mobilny, więc już po fecie chorych dyskretnie odwieziono z powrotem do miasta.

Logistycznie operację przygotowano wzorowo, choć „po drodze” były… niezręczności. Jedna z pań, która rankiem 12 czerwca przyszła odwiedzić męża, zastała po nim puste łóżko i - jak to kochająca wdowa - od razu wpadła w spazmy. Całkiem niepotrzebnie, mąż czuł się dobrze, miał tylko wyjazdowe spotkanie z tow. Barcikowskim!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto