Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Inowrocław. Odszedł Krzysztof Walczak (1955-2022). Znakomitego dźwiękowca wspomina Marek Folta

Marek Folta
Przy konsolecie Krzysztof Walczak z synem Mateusz. Zdjęcie z początku lat 90. ub. wieku
Przy konsolecie Krzysztof Walczak z synem Mateusz. Zdjęcie z początku lat 90. ub. wieku Archiwum Marka Folty
29 marca 2022 r. w wieku 67 lat zmarł w Inowrocławiu Krzysztof Walczak, znakomity realizator dźwięku, radiowiec przez lata związany z Rozgłośnią PR Pomorza i Kujaw, założyciel pierwszej prywatnej stacji radiowej w rodzinnym mieście - Radia "i'", właściciel studia nagrań. Przez to studio przewinęła się plejada artystów, których nagraniom Krzysztof Walczak nadawał świetny, profesjonalny realizatorski szlif. Był człowiekiem wielkiej pogody ducha i serca oraz niezwykłej życzliwości dla innych. Poniżej wspomnienie o Krzysztofie Walczaku autora Jego przyjaciela Marka Folty, poety, kompozytora, basisty legendarnego inowrocławskiego zespołu Labirynty.

Boeing C-17 Globemaster amerykańskich Sił Powietrznych wylądował w Bydgoszczy

od 16 lat

Odszedł Krzysztof Walczak. To koniec pewnej epoki. Powie ktoś, że przesadzam. Zaręczam: Nie przesadzam!
52 lata znajomości i współpracy upoważnia mnie do użycia tych słów. Nader rzadko trafia się na takich pasjonatów, zaangażowanych bez reszty w to, co robią.

Kiedyś mówiono na takich: "porąbani"...
Nasze "porąbanie" dotyczyło przed wszystkim muzyki, choć nie tylko. Krzysztof był od nagrywania, ja - starałem się być wykonawcą.

Rok 1970. Krzysiu był uczniem I LO im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu. Ja byłem "chłop po wojsku, żonaty, dzieciaty". Wróciłem do zespołu Labirynty... Rok wcześniej trafił tam Krzysiu i Adaś Szarek (gitarzysta, też uczeń "Kaspra"). Na Krzysia spadła odpowiedzialność za tzw. elektrykę i akustykę. Na początku obaj mówili do mnie "per pan", co budziło u mnie furię. W męskiej przemowie, której nie zacytuję, oświadczyłem: jesteśmy członkami tego samego zespołu, razem pracujemy, zatem nie życzę sobie tekstów typu "proszę pana"...
W Labiryntach byliśmy do końca, czyli do 31 grudnia 1980 r., gdy grupa oficjalnie zakończyła działalność.
Taki detal utkwił mi w głowie. Krzysiu wiecznie kombinował nad tzw. bajerami, czyli efektami dla gitary Adama. grupa często koncertowała. Bywało tak, że Adam na każdym kolejnym koncercie miał jakieś nowe efekty. Przy okazji była "kupa śmiechu", ale... zyskiwaliśmy na brzmieniu. Co by nie mówić, mieliśmy w 1974 r. cykl koncertów w Warszawie, gdzie gitara Adama dawała taki "czad", że publika wpadała w euforię! Taki był efekt "bajerów" Krzysia i techniki Adama... Wow.
Ważne było i to, że nikt się nie martwił sprawą co słychać, jak słychać... Krzysiu doskonale panował nad tymi sprawami. Przy okazji jeszcze robił zdjęcia. Realizacja dźwięku. To byłą Jego PASJA! Jak się okazuje - dożywotnia.
Pracował przez jakiś czas w Rozgłośni Polskiego Radia w Bydgoszczy. Nagrywał zawodowców, nagrywal amatorów... To byłaby bardzo długa lista. Gdy w 1989 r. doszło do przemian w naszym kraju, Krzysztof był m.in. współtwórcą Radia Toruń.
Wreszcie w 1993 r. zrobił to, o czym zawsze marzył - założył Radio "i"! To była pierwsza w Inowrocławiu prywatna stacja radiowa. Chyba nie było takiego "inowrocławiaka", który nie słuchałby Radia "i"!
A co zrobił na dzień dobry? Oczywiście, nagrał starych kumpli, czyli Adama Szarka i mnie. Kaseta (tak to wtedy było) miała tytuł "Chodźmy tam" a zespół miał wdzięczną nazwę "Na Wariackich Papierach". Tak naprawdę była to grupa młodzieży (płci obojga) ucząca się w II LO im. Marii Konopnickiej plus dwóch starych wiarusów - Adam Szarek i ja.
Radio "i" rozwijało się w oczach. Było m.in. wiele zleceń na muzyczne reklamy. Och... Wspólnie z Krzysiem wiele godzin spędzaliśmy w studio.

W roku 1994 Krzysiu wykonał COŚ, czego ja do dziś nie umiem pojąć. Grupa przyjaciół z firmy Torin zorganizowała retrospektywny koncert Labiryntów! Rzecz działa się w kawiarni muzycznej Europa (szkoda tego lokalu). Krzysztof nagle zniknął, potem się pojawił... Dogadał się z naczelnikiem poczty i okazało się, że koncert leci "live" w Radio "i"! Mamo moja... Działy się rzeczy niesłychane, ludzie dzwonili, były i łzy... Okna w kawiarni były otwarte, cały plac Klasztorny był okupowany przez fanów, a Krzysiu miał ubaw po pachy! Do dziś nie wiem, jak On to zrobił?!
Rok później (29.10. 1995 r.) Krzysztof Walczak po raz ostatni siedział przy konsolecie (my mówiliśmy - "nad heblami") w inowrocławskim Teatrze Miejskim. To był ostatni występ Labiryntów - w 30. rocznicę powstania zespołu.

Nadszedł XXI wiek. Spotkaliśmy się gdzieś na mieście. Gadu, gadu... W pewnym momencie mówię, że mam kilka nowych piosenek, chodzi o to, żeby je po prostu zarejestrować. Krzysztof na to: - To bierz gitarę i przyjdź. Ok. Sesja się odbyła, sądziłem, że to wystarczy. Krzysiu na to, że to fajne numery, że warto by jeszcze dograć drugą gitarę, bas, może drugi głos czy jakiś chórek... Nie chciałem mu zawracać głowy... Poza tym to przecież także koszty!
On miał takie "szczególne spojrzenie", które dobrze znałem. Padły takie słowa: - Ty mi mówisz, że masz wielką radość i przyjemność z komponowania, pisania tekstów, grania i śpiewania. A ja mam radość i przyjemność Cię nagrywać, więc przestań gadać o pieniądzach!
Te słowa chyba najlepiej oddają to, kim był Krzysztog Walczak. On po prostu kochał tę pracę!

Kilkanaście ostatnich lat to cała fura nagrań w różnych konfiguracjach. Płytki z tymi nagraniami to dla mnie bezcenne pamiątki, tym bardziej że pracowaliśmy nawet w czasie pandemii... Jeszcze w marcu tego roku...

Ale Krzysia już nie ma... Nie potrafię się z tym pogodzić...
Jestem jednak absolutnie pewny, że On tam u góry już siedzi przy konsolecie i nagrywa. A Towarzystwo ma doborowe!
Krzysiu, my się Tam spotkamy.
Będę - jak zawsze - z basem i gitarą.

Marek Folta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Inowrocław. Odszedł Krzysztof Walczak (1955-2022). Znakomitego dźwiękowca wspomina Marek Folta - Gazeta Pomorska

Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto