Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak bohatersko stawić czoła imieninowej pamiętliwości [historia Inowrocławia]

Piotr Strachanowski
Prezydent Inowrocławia Apolinary Jankowski na fot. z 1929 r. Mina chmurna i wzrok surowy, być może zbliżają się imieniny…
Prezydent Inowrocławia Apolinary Jankowski na fot. z 1929 r. Mina chmurna i wzrok surowy, być może zbliżają się imieniny… Z archiwum autora
23 dzień sierpnia, nad którym patronował męczennik św. Apolinary z Rawenny, to nie były łatwe ani proste chwile dla prezydenta Inowrocławia Jankowskiego,bo solenizant marzył, imieniny czas spędzać w spokoju i w rodzinnym gronie…

Marzenia solenizanta co roku szybowały jak ptaki i radykalnie mijały się z rzeczywistością. Nie mogło być inaczej, bo wczesnym rankiem, ledwo prezydent podniósł jedno, a potem drugie oko i szeroko acz kulturalnie ziewnął, a już zza okna napływały do jego dostojnego ucha wesołe dźwięki imieninowych „kawałków”, które odgrywała - ku uciesze gromadzącej się gawiedzi - orkiestra dęta. I daj Panie Boże, by jedna, ale zwykle po tej pierwszej, nadciągała druga, a bywało że i potem trzecia…

Były to kilkuosobowe ad hoc złożone ansamble, ale każdej orkiestrze wszak należało podziękować za pamięć i pogratulować kunsztu, wszelako w duchu modląc się rozpaczliwie, by sobie już poszli! Orkiestry grały co umiały z wielkim zapałem, jakby spontanicznie i bezinteresownie, dyskretnie nie uzewnętrzniając nadziei na prezydencki rewanż, jednak trzeba było gosposię z koszykiem do muzykantów posyłać. I zamieszanie się z tego robiło i zbyteczne podniecenie. Jednym słowem - prezydent-solenizant od rana miał urwanie głowy, a choć miną nadrabiał, to humor kumulował mu się taki trochę cierpki.

Solankowa 47…

Tymczasem adres prezydencki był w mieście doskonale znany: Solankowa 47 (dziś to nr 52, Żłobek Miejski „Bajka”). Ta okazała kamienica była własnością komunalną miasta, przeznaczoną do szczególnych celów. Tam też, od 1928 r., mieszkał w służbowym lokalu prezydent Jankowski.

Ten lokal to było - ni mniej ni więcej - całe piętro z ośmioma pokojami, w tym czterema oficjalnymi salonami. Sama jadalnia miała tyle powierzchni, że mieścił się tam stół na dwadzieścia osób, kredensy i inne sprzęty. Nadto kuchnia ze spiżarnią i lodownią, łazienki dwie, obszerny hall oraz - od ulicy - pokój letni z loggią. Z hallu wydzielono oddzielne wejście do gabinetu prezydenta, gdzie bez zbytniego skrępowania domowników mógł przyjmować wieczorami swoich półoficjalnych gości i współpracowników.

I pan stangret…

Do dyspozycji rodziny Jankowskich pozostawał przydomowy ogród i przysługiwały inne „naturalia”: opał, światło i woda, prawie że darmowe, bo miesięczny ryczałcik wynosił 25 złp. Prezydent należał do grona bardzo dobrze finansowo sytuowanych inowrocławian, jego dochody sięgały 1200 złp. Dla porównania dyrektor tramwajów miejskich zarabiał 600 złp, kierowca - 140 złp, a służąca w wydziale zdrowia publicznego - niecałe 40 złp.

Do transportu służył prezydentowi służbowy fiat, a w szczególne święto - mając wtedy głowę ozdobioną pięknym cylindrem - przemieszczał się bryczką lub powozem. Zajmował się nimi stangret, który miał służbówkę w budyneczku na podwórzu posesji. Pan stangret dbał nadto o porządek na kwietnikach od frontu i trzymał w czystości klatki schodowe: główną i kuchenną. A co sobotę zachodził do mieszkania, do pomocy przy myciu okien i pastowaniu podłóg w salonach. Pomagał wtedy dwóm służącym, z których jedna zajmowała się jednakowoż głównie opieką nad prezydenckimi córkami.

I doktor, i aptekarz…

Wracając do imienin… Ruszał zatem solenizant po odprawieniu orkiestr dętych do magistratu na „Królówkę” i tam do godzin popołudniowych bohatersko stawiał czoła napływającej serdeczności i czołobitnej pamiętliwości podwładnych i obywatelstwa…

A wieczorem w domu przyjmowano prywatnych gości. Wszelako na tę okoliczność zaproszeń nie wysyłano i - powiedzmy - przychodził kto chciał, i kto uznał stawiennictwo za stosowne, no i kto - co zrozumiałe - był oczekiwany. Prezydentostwo prowadzili domową księgę wpisów, przeglądając ją wynotowałem sobie nazwiska gości, to była ówczesna elita: aptekarzostwo Mollowie, mecenasostwo Mielcarkowie, doktorostwo Kaczkowscy, Graczykowscy, Nickelmannowie i Zborowscy, inżynierostwo Trompeteurowie i wiele innych zacnych person… Gości raczono alkoholem i frykasami z kolonialki „Nowakowski i Nast.”, wędliny i mięsa zamawiano u Benedykcińskiego, pieczywo brano od Wybrańskiego, a specjalne ciasta na św. Apolinarego piekł mistrz Wróblewski…


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto