Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jazda na Riwierę Francuską, czyli Mątwy czasów „Solvaya” [historia Inowrocławia]

Piotr Strachanowski
Panorama (obraz olejny) mątewskiej fabryki sprzed czasów, gdy objął ją belgijski „Solvay”.
Panorama (obraz olejny) mątewskiej fabryki sprzed czasów, gdy objął ją belgijski „Solvay”. Ze Zbiorów Autora
Od 1879 r. budowano tam „Chemische Fabrik Montwy”, pierwszą na ziemiach polskich niezwykle zyskowną fabrykę sody, ale prawdziwy przełom nastąpił w 1907 r., kiedy jej właścicielem został wielki belgijski potentat przemysłu chemicznego Ernest Solvay…

Mątwy w swym socjologicznym przekroju były podinowrocławską robotniczą osadą, ale pracujących w „Solvayu” dobrze opłacano, a zarządzający fabryką, o to już było całkiem elitarne towarzystwo!

Carski jenerał

Na cmentarzu parafii Opatrzności Bożej w Mątwach jest grób Józefa Bohdanowicza, Polaka, generała wojsk carskich, który żył - jak odczytuję z tablicy nagrobnej - w latach 1862-1933.

Jakim cudem, czy też jakim zrządzeniem losu, „białogwardiejski jenerał” trafił na Kujawy inowrocławskie i tu dokonał żywota? Wspominałem już o tym swego czasu, odwołując się w materii do śladowych wzmianek na ten temat w pamiętniku Andrzeja Łempickiego, zmarłego w 2004 r. syna Jerzego, który w latach 30. przeszłego wieku pełnił zadania plenipotenta mątewskiej fabryki.

Wiadomo, że Bohdanowicz był w „Solvayu” urzędnikiem administracji wyższej rangi, a pracowali tam także jego syn Kazimierz - technik elektryk i córka Aniela. Już pod koniec lat 30. wdowa po generale, Julia z Hejbowiczów, pozywana w Mątwach „panią jenerałową”, mocno wszelako w latach posunięta, słynęła z codziennych długich spacerów po okolicy. A młodego Łempickiego (wtedy podrostka) zdumiewało, że siorbie herbatę na rosyjski sposób, „na prikuzku”, trzymając w ustkach kostkę cukru. Bohdanowiczowie mieszkali na piętrze w kamienicy przy Poznańskiej (tej stojącej na wprost ul. Mątewskiej).

Dyrektorskie wille…

Stojący najwyżej w hierarchii „Solvaya” Łempicki oraz inżynierowie Piętka i Pischinger zajmowali wille przy Staropoznańskiej 143-147. Najokazalsza, pod nr. 149., służyła dyrektorowi naczelnemu Władysławowi Tołłoczce. - Nasz dom - zapamiętał Łempicki - miał trzy poziomy. Był tam gabinet ojca, sypialnie, pokoje dzienne, a na dolnym pięknym i obszernym holu stał fortepian. Mieliśmy kucharkę, dwie służące i Francuzkę, która uczyła mnie języka. Ojciec zarabiał 1600 zł, góra pieniędzy!, bo na przykład listonosz dostawał jakieś 140 zł. Ojciec miał do dyspozycji kierowcę i „Chevroleta”, to było coś, ale my podziwialiśmy auto pana Tołłoczki, bo on jeździł wielkim „Buickiem”.

Tołłoczko kierował „Solvayem” od 1929 r. i nastał po inżynierze Henryku Kułakowskim, którego syn Adam, przypomnę, był sekretarzem generała Sikorskiego i wraz z nim zginął nad Gibraltarem. Tołłoczko pochodził z Brześcia Litewskiego, w 1937 r. prezydent RP Mościcki nadał mu Order Polonia Restituta. Anegdotka o życiu Tołłoczki? Służę… Otóż za żonę miał on Rosjankę, która każdej jesieni wyjeżdżała na Riwierę Francuską, bo w Mątwach w czasie kampanii buraczanej zapachy jej nie służyły. Łempicki nic nie wspomina, jak dyrektorowa reagowała, kiedy zawiało od strony „Solvaya”.

Andrzej Łempicki spisał wiele anegdot o Mątwach lat. 30. na które spoglądał młodzieńczym okiem wysoko posadowionej rodziny. Pisał o mątewskim kinie, o księdzu Dąbrowskim, fryzjerze Zabłotnym, rzeźniku Nowaku, piekarzu Draheimie, aptekarzu Skorelu, rodzinach Proszkiewiczów, Gicz-kowskich itd., ale i też o jazdach „Chevroletem” do centrum Inowrocławia, do wielkiej kolonialki „Nowakowskiego” (róg Solankowej, „Królówki” i Toruńskiej) po wileńskie kabanosy i wedlowskie karmelki, do trafiki w „Baście”, gdzie ojciec nabywał cygara i losy państwowej loterii czy do słynnej kawiarni „Słodka Dziurka” (na placu Klasztornym) na pucharek wybornych lodów.

Tam się nie czyta!

Łempicki opisuje też, jak jego ojca „na próbę” zapraszała żona dyrektora Tołłoczki na obiady, bowiem tenże miał fatalny nawyk, że czytał wtedy gazety. Dystyngowana gospodyni miała nadzieję, że mąż przy gościu (choć to podwładny) jednak się opanuje.

Wynik tego eksperymentu był taki, iż teraz przy stole siedziało już dwóch zaczytanych jegomościów. Plenipotent Łempicki szybko dostał od dyrektorowej wymówienie i szefowie „Solvaya” znów, czytając, posilali się osobno…


Guwernantka Zubczewska, czyli ucieczka generałowej [historia Inowrocławia]

Info z Polski - przegląd najważniejszych i najciekawszych informacji z kraju - 02 listopada 2017.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto