Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jestem człowiekiem spełnionym - wywiad z prezesem PK Leszkiem Sienkiewiczem

Renata Napierkowska
W swoim życiu, zanim został szefem własnej firmy wykonywał różne zawody, pracował w mniejszych przedsiębiorstwach i wielkich korporacjach, zajmując się wieloma niezwiązanymi ze sobą dziedzinami.

Obecnie Leszek Sienkiewicz jest prezesem spółki komunalnej w Gniewkowie, która obchodzi 10 – lecie powstania.

Jest Pan przedsiębiorcą, który prowadził interesy nie tylko w Polsce ale również w Europie. Co sprawiło, że zdecydował się Pan pokierować Przedsiębiorstwa Komunalnego w Gniewkowie?
Przedsiębiorcą czuję się cały czas. Prezes każdej firmy musi wykazywać się znajomością zasad przedsiębiorczości i to nie ma znaczenia, czy jest to spółka/firma prywatna czy powierzona. Zwykły urzędnik czy osoba zajmująca się administracją pilnuje tylko bieżących tematów, a tu przede wszystkim trzeba generować zyski. Czuję się bardzo dobrze w tej roli. Po moich doświadczeniach korporacyjnych czy we własnym biznesie widzę, że jest to znakomicie zorganizowane przedsiębiorstwo i było do tej pory dobrze prowadzone. Obecnie większość kadry spółki może spokojnie wyjechać na urlop i wszystko będzie działało bez kłopotu.

Jakie są najważniejsze zadania i wyzwania, jeśli chodzi o działalność spółki?

Największym wyzwaniem jest długofalowe rozwiązanie problemów z osadem. To nowe zadanie, nad którym musimy się pochylić. Myślę, że wkrótce na temat ewentualnych rozwiązań będę mógł powiedzieć więcej, gdyż teraz analizujemy różne możliwe warianty.

Jak przebiegała Pana kariera zawodowa, zanim został Pan przedsiębiorcą?

Byłem żołnierzem zawodowym, skończyłem szkołę chorążych artylerii w Toruniu. Łącznie ze szkołą pięć lat spędziłem w wojsku. Byłem młody i zbuntowany i w 1989 w wieku 22 lat zdecydowałem się odejść z amii. Chciałem na stałe wyjechać do RPA, to było moje marzenie. W 1989 roku otrzymałem paszport na wszystkie kraje świata, pojechałem do ambasady w Wiedniu i nie dostałem wizy. Zająłem się handlem, jak wielu młodych ludzi w tamtych czasach. Jeździłem do Budapesztu, Wiednia, handlowałem z Rosjanami w Bornym Sulinowie, ja przywoziłem im sprzęt audio, a oni dawali w zamian artykuły AGD, telewizory, złoto… W 1992 roku zostałem...celnikiem. Sam nauczyłem się języka angielskiego z mało dostępnych w tamtym czasie kaset. W 1993 roku dostałem wizę do USA, pojechałem do ambasady z nowym paszportem w celu „przestemplowania wizy do nowego paszportu” a oni wizę anulowali, więc postanowiłem, że więcej już nie będę się już o nią starał.

Kiedy Pan podjął decyzję o założeniu własnej firmy i pracy na własny rachunek?

To nie nastąpiło od razu. Jak już mówiłem, w tym samym czasie często zajmowałem się różnorodną działalnością. Kiedy jeździłem po Europie i zajmowałem się handlem, bywałem we Francji i tam nawiązałem pierwsze relacje biznesowe, które zaowocowały w przyszłości. Pracowałem też w firmach holenderskich. W 1994 roku zostałem managerem do spraw handlu w firmie Vinpol, a przy okazji zajmowałem się ubezpieczeniami. W tej ostatniej kategorii poznałem pracę i jej tajniki na wszystkich szczeblach od agenta po dyrektora.
W 2000 roku zostałem dyrektorem Commercial Union Polska ( dzisiejsza AVIVA). W 2006 roku zostałem dyrektorem oddziału AXA Polska w Bydgoszczy. W 2007 roku wybrałam się na prywatny rejs do Kopenhagi. Intuicyjnie czułem, że regulacje prawne dotyczące prowadzenia działalności gospodarczej są tam bardzo uproszczone i wyjątkowo przyjazne dla przedsiębiorców. Obowiązuje m.in. ustna umowa. Po powrocie do kraju nawiązałem kontakt z zamożnym duńskim prawnikiem i rozpocząłem tam działalność. W tym samym czasie prowadziłem również interesy w Polsce i we Francji.


Czym Pan się tam zajmował?

Podobnie jak we Francji zajmowałem się remontami, prowadziłem agencję pracy tymczasowej. Uważam, że nie można trzymać się tylko jednego źródła, ale zawsze trzeba stać na dwóch nogach – innymi słowy – należy zdywersyfikować źródła dochodu. W biznesie, podobnie jak w życiu, zawsze coś może się nie udać, może być trudniejszy okres i wtedy trzeba mieć alternatywę. W 2011 roku kolega namówił mnie żebym wrócił do ubezpieczeń. Mieszkałem i prowadziłem interesy wtedy w Cannes i przyleciałem do Polski. Zacząłem od podstaw budować oddział firmy ubezpieczeniowej w Toruniu. W końcu postanowiłem, że raz na zawsze kończę z pracą w korporacji i branżą ubezpieczeniową. Doświadczenie, jakie jednak tam zdobyłem, przydało mi się w prowadzeniu własnego biznesu i relacjach z pracownikami czy kontrahentami. Skoncentrowałem się na prowadzeniu biznesu we Francji i Polsce. Odczułem na własnej skórze wpływ wielkiej polityki na biznes, bo gdy nasz rząd wycofał się z zakupu francuskich Caracali to miałem w firmie kilka kontroli francuskiej i polskiej inspekcji pracy, ale na szczęście wszystkie wypadły dobrze.

Obecnie mieszka Pan w Zajezierzu w gminie Gniewkowo, gdzie wraz z żoną prowadzi gospodarstwo agroturystyczne. Nie żałuje Pan tego, że zamieszkaliście na wsi?
W Zajezierzu mieszkam już 15 lat. Wszystko tam z żoną zbudowaliśmy od podstaw. Dziś Sienkiewiczówka nie tylko jest naszym azylem, ale też zaczyna zarabiać na siebie. Prowadzeniem agroturystyki zajmuje się moja żona. Mamy czwórkę dzieci, córkę i trzech chłopaków. Najstarszy syn ma 30 lat, córka 19, a pozostali 18 i 10. Zajezierze mnie urzekło, podobnie jak i Gniewkowo, bo ta gmina wspaniale zmienia się i rozwija, dlatego tej decyzji nie żałuję. Mam 50 lat i czuję się spełnionym człowiekiem.

Jakie ma Pan plany na przyszłość?
Najbliższe to, jak najlepiej pokierować Przedsiębiorstwem Komunalnym. Zawsze bardzo angażuję się w to, co robię. Myślę, że uda nam się wiele zrobić dla gminy, bo jest dobry klimat i relacje z władzami: burmistrzem Adamem Roszakiem, przewodniczącym Rady Miejskiej Przemysławem Stefańskim, radnymi, Radą Nadzorczą spółki i pracownikami. W przyszłości, kiedy przejdę na emeryturę, może zdecyduję się na to, by zamieszkać we Francji. W Pirenejach mam dom na skarpie, z jednego tarasu mam widok na morze z drugiego na góry. Czegóż więc chcieć więcej? Mam tam sąsiadów i przyjaciół różnych narodowości: Duńczyków, Norwegów, Szwedów, Francuzów, Hiszpanów i Belgów i dobrze czuję się w tym międzynarodowym towarzystwie.


Kowal o sercu... rzeźbiarza [zdjęcia]

Pośpieszny do kultury 22.09.2017

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto