Już wszystko jasne?

Czy poznaliśmy również prezydenckiego kandydata w zbliżających się wyborach samorządowych?

Wydaje się przesądzone, że urzędujący włodarz nie przystąpi do kolejnej rywalizacji o najważniejszy fotel w mieście. Pojawiły się spekulacje o objęciu schedy po ojcu przez syna. Niektórzy obserwatorzy sceny politycznej uważają, że spektakularne potknięcie na rok przed wyborami parlamentarnymi nie mieści się w scenariuszu walki o sejmową reelekcję. Taka parafraza słów Juliusza Cezara, że "lepiej być pierwszym na "Wiejskiej", niż drugim w Rzymie". Poza tym wszyscy pamiętają o 347 głosach, które zdecydowały o wyniku ostatnich wyborów w naszym mieście.

W 2014 roku kontrkandydat urzędującego prezydenta oferował wyborcom zmianę pokoleniową, świeże spojrzenie na samorząd, znajomość przedsiębiorczości i doświadczenia z administracji rządowej. Wśród programowych konkretów postulował ułatwienia dla biznesu. Kilka miesięcy później zwycięzca wyborów powołał do życia Biuro Obsługi Inwestorów.

Kilka dni temu szefowa biura została zastępcą prezydenta. Jest rówieśniczką zdobywcy drugiego miejsca na prezydenckim podium sprzed trzech lat. Studiowała również w Poznaniu. Jest absolwentką administracji oraz biznesu międzynarodowego na Uniwersytecie Ekonomicznym. Czy "sprawdzi się" na nowym stanowisku i wykorzysta ten atut na plakatach wyborczych? Właśnie zdobywa pierwsze doświadczenia w ostrym internetowym boju. Z pewnością zajęłaby wyższą lokatę na alfabetycznej karcie do głosowania niż konkurent jej obecnego szefa. Poza tym kandydatki zwykle dystansują na starcie kandydatów ze względów wizerunkowych.

Co na to inowrocławski suweren?

Trzy lata temu większość głosujących wybrała starszego kandydata, bardzo doświadczonego samorządowca o silnej pozycji w swoim środowisku politycznym. W grudniu ubiegłego roku "bezpartyjny" status obecnego Prezydenta Inowrocławia jego dotychczasowy drugi zastępca ujął w cudzysłów ustępując z zajmowanego stanowiska. W tym kontekście każdemu z prezydenckich nominatów dość trudno będzie przekonać mieszkańców o swojej apartyjnej kandydaturze. Potencjalnemu rywalowi w wyborach też przypisywana jest polityczna afiliacja przez niektórych internetowych komentatorów.

Czy będziemy świadkami partyjnej potyczki z przeniesieniem ogólnopolskich sympatii politycznych na szczebel lokalny? Może pojawi się "ktoś trzeci" wykorzystując znaną maksymę o "dwojgu bijących się"? Chyba nie wszystko jest już jasne...