Kiedy ponad wiek temu (przełom XIX i XX stulecia) nastała moda na wysyłanie pocztówek z widokami miejscowości, szybko stały się one tak popularne, jak dzisiejsze MMS-y.
Funkcja informacyjna
Karta pocztowa pełniła wtedy funkcję informacyjną, a poczta za punkt honoru stawiała sobie, by przesyłka docierała do celu już następnego dnia po jej nadaniu. I przesyłki, to ciekawostka zgoła dziś dla nas niepojęta, docierały do adresatów nawet… trzy razy dziennie, bo listonosze ruszali do swych rewirów rano, w południe i późnym popołudniem! No, to są - powtarzam - opowieści dla nas całkiem niebywałe, zaś dla młodego pokolenia prawie umysłem nie do ogarnięcia.
A przecież jeszcze jakieś 20-30 lat temu, przed erą telefonów komórkowych, to właśnie karta pocztowa (widokówka), list, telegram itd., oczywiście też telefon, były podstawowym środkiem komunikacji społecznej. Pięknie o tym śpiewali Skaldowie…
Takie małe zapiski
Zatem wracając do głównego wątku - kart pocztowych i ich walorów informacyjnych… Kiedy oglądamy stare pocztówki, zazwyczaj zwracamy uwagę na stronę ilustracyjną (rewers karty), a przecież ich strony informacyjne, choć zwykle są tam treści lekkie i niezobowiązujące, to prawdziwa kopalnia wiedzy.
I zazwyczaj pełna wdzięku to lektura, bo te zapiski często budzą zaskoczenie, a i fraza języka niegdysiejsza, i klimat niepowtarzalny starego Inowrocławia. Walor tej korespondencji - dodam nadto - podnosi fakt, chętnie i obficie pisywali z Inowrocławia goszczący tu na wywczasach czy leczeniu kuracjusze. Sporo ciekawych rzeczy możemy się więc jako inowrocławianie o sobie dowiedzieć, bo kuracjusze w swych zapiskach i chwalili, ale też dziwili się nam, a bywało, że i bezkompromisowo ganili…
Jeden z nich nawet książkę na ten temat machnął, wypisując o mieście i o nas różne rzeczy. Dziwował się na ten przykład pod względem lingwistycznym niepomiernie, gdy zagadując „babinkę” jak dojść na Rynek, zrozumieć odpowiedzi nie potrafił. A przecież komunikat „babinki” był jasny i precyzyjny: „A idź pan durch na wprost!”. Rzecz jasna o Mironie Białoszewskim tu mowa i jego dzienniku-pamiętniku pt. „Zawał” z 1978 r.
Do Pana Hrabiego…
Cóż więc tam przed laty pisano na karteczkach pocztowych słanych w świat szeroki z naszego grajdołka? Mam tu na ten przykład na podorędziu kartkę (z pięknym widokiem ulicy Solankowej), którą 14 września 1935 r. do Krakowa do „Wielmożnego Pana Hrabiego Jana Dąmbskiego” - jak rozumuję z treści będącemu w nieciekawej sytuacji kredytowej - posłał pan NN (podpis dość nieczytelny), który kreślił się tymi słowy: „Kochanemu Panu Hrabiemu przesyłam piękne ukłony i serdeczne pozdrowienia. Przy tej sposobności przypominam o przykrym terminie: 4 października. Ja jeszcze w tym czasie nie będę w banku urzędował, ale zechce łaskawy Pan Hrabia reskryptu swego, zważając na konsekwencje prawne i majątkowe, dotrzymać. Ściskam dłoń serdecznie i kreślę się uniżenie”.
Ha! „Przykry termin z 4 października”! Jak nic, Wielmożny Pan Hrabia ani chybi kredytów pozaciągał, do ich spłaty pewnie się nie kwapił, więc namolny urzędnik (jak raz bawiący u inowrocławskiego zdroju na wywczasach) w subtelny sposób adresatowi o terminie przypominał.
Jak wrócę, opowiem…
Dla kontrastu skromny zapisek kuracyjny z wczesnego PRL-u. 14 kwietnia 1963 r. Pisała otóż w innej konwencji i stylistyce pani Leokadia do swych koleżanek z referatu finansowego Kombinatu Budowlanego w Katowicach: „Moje Panie Kochane, już drugi tydzień jak jestem w sanatorium w Inowrocławiu, gdzie zabiegi różne pobieram, ale czy to coś mi pomoże? W pokoju jest nas sześć kobiet z różnych stron kraju i gwar taki, że wytrzymać nie idzie. Park tu i stawy ładne, do miasta chodzimy, żywią słabo, co drugi dzień kapuśniak. Jak do Katowic wrócę, to wszystko Paniom dokładnie opowiem”…
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?