Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kiedy powrót uczniów do szkół? Dyrektorzy mają decydować, czy zamknąć szkołę z powodu COVID-19

Ewa Abramczyk-Boguszewska
Ewa Abramczyk-Boguszewska
Egzaminy odbywały się w tym roku w reżimie sanitarnym, ale lekcje trudno byłoby zorganizować tak samo
Egzaminy odbywały się w tym roku w reżimie sanitarnym, ale lekcje trudno byłoby zorganizować tak samo Waldemar Wylegalski/Zdjęcie ilustracyjne
- Dlaczego znów przerzuca się na nas odpowiedzialność? - pytają dyrektorzy szkół. MEN chce, aby to oni decydowali o zamknięciu placówek z powodu koronawirusa.

- Zdalne lekcje to był koszmar - mówi pani Alicja z Bydgoszczy, mama dwóch synów - Chłopcy korzystali z jednego laptopa, a nierzadko mieli lekcje jednocześnie. Potem trzeba było z nimi uzupełniać zaległości. Marzę o tym, aby od września dzieci wróciły do szkoły.

MEN zapewnia, że tak się właśnie stanie. - Chcemy, aby uczniowie od września wrócili do tradycyjnej nauki w szkołach. Pracujemy nad przepisami, które zagwarantują bezpieczeństwo uczniów po powrocie do szkół - mówi minister edukacji Dariusz Piontkowski na Twitterze.

- Pracujemy nad odpowiednimi regulacjami prawnymi. Gdyby pojawiło się ognisko epidemii czy realne zagrożenie dla zdrowia uczniów i nauczycieli, chcemy, aby dyrektor, po zasięgnięciu opinii GIS mógł szybko zareagować. Ważna będzie również rola kuratora.

Dyrektorzy nie mają złudzeń: w praktyce to oni musieliby podejmować decyzję o zamknięciu szkoły w przypadku wykrycia koronawirusa.

- Byłby to kolejny problem, który spadłby na nasze barki - mówi Przemysław Kotłowski, dyrektor SP 63 z Oddziałami Sportowymi w Bydgoszczy. - A w takiej sytuacji szkołę trzeba by zamknąć z dnia na dzień. Byłby to problem przede wszystkim dla rodziców, którzy nagle musieliby zapewnić opiekę dzieciom. To z kolei dezorganizuje ich pracę zawodową. To bardzo trudna sytuacja dla wszystkich.

Jak mówi Przemysław Kotłowski, trudno wyobrazić sobie pracę szkoły, zwłaszcza dużej, w reżimie sanitarnym. - Można mówić o dzieleniu klas na mniejsze grupy, nauczaniu hybrydowymi, czyli łączeniu nauki stacjonarnej ze zdalną, ale muszą być ku temu warunki - podkreśla. - I chodzi tu nie tylko o normalne lekcje, ale także, na przykład o wychowanie fizyczne. Mamy basen, ale obecnie funkcjonuje on w ograniczonym zakresie. Przypuszczam, że lekcje na pływalni musiałyby odbywać się w mniejszych grupach, a pozostali uczniowie mieliby zajęcia na sali gimnastycznej. Tu jednak pojawia się pytanie, jak ich na tej sali pomieścić. Na razie jednak nie wiemy, co dokładnie czeka nas od września i dlatego nie podejmujemy żadnych działań związanych z nowym rokiem szkolnym.

- Zakładamy, że we wrześniu wracamy normalnie do szkoły i z takim założeniem przygotowaliśmy już nowy plan lekcji. Gdy będzie trzeba, zostanie on zmieniony - mówi Alina Cięgotura-Kujawa, wicedyrektor SP 4 w Inowrocławiu. - Oczywiście, zadajemy sobie pytanie, jak ma wyglądać organizacja pracy w obecnej sytuacji. W naszej szkole jest ponad 800 uczniów, mamy 33 oddziały. Trudno byłoby tak przygotować plan, aby lekcje odbywały się w małych grupach i kończyły wcześnie albo przynajmniej tak, jak obecnie, czyli około godziny 16. Jeśli zajęcia trwałyby dłużej, nie byłoby to korzystne dla uczniów, rodziców, ale i dla szkoły, bo wiązałoby się to, na przykład z wydłużeniem czasu pracy świetlicy. Hybrydowe nauczanie też nie byłoby łatwe do zorganizowania, choć do lekcji na odległość jesteśmy przygotowani. Uruchomiliśmy m.in. platformę, na której odbywają się zajęcia, co bardzo ułatwiło nam wszystkie sprawy związane ze zdalnym nauczaniem.

Związkowcy za to mówią wprost, że MEN nie chce brać odpowiedzialności za sytuację w szkołach od września. - Niewątpliwie wszyscy oczekują, że jednak wrócimy na lekcje, ale cały czas nie wiadomo, na ile będzie to bezpieczne - mówi Mirosława Kaczyńska, wiceprezes Kujawsko-Pomorskiego Okręgu ZNP w Bydgoszczy i szefowa bydgoskiego oddziału. - MEN chce przerzucić podejmowanie decyzji w tej sprawie na dyrektorów szkół. Zawsze będzie można potem powiedzieć, że dyrektorzy nie zdążyli przygotować placówek i w związku z tym powrót uczniów się opóźnia. W zasadzie to nic nowego, ponieważ do tej pory ministerstwo wydawało ogólne zalecenia, a szczegóły pozostawiało dyrektorom.

Mirosława Kaczyńska dodaje, że problemem jest nie tyle liczba uczniów, co miejsce pozwalające na zapewnienie dystansu. - A tego miejsca przeważnie nie ma, zarówno w szkołach, jak i przedszkolach. - zauważa Kaczyńska. - Nauczanie hybrydowe też nie jest wyjściem, bo jak nauczyciele mieliby jednocześnie uczyć dzieci, które przyszły do szkoły i te, które zostały w domach. Najbardziej niepokoi jednak to, że jest prawie koniec lipca, a nadal nie mamy informacji od MEN.

Średnia cena wynajmu mieszkanie dwupokojowego w Bydgoszczy to koszt od 1200 złotych plus opłaty

Ile kosztuje wynajęcie mieszkania w Kujawsko-Pomorskiem [ceny]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kiedy powrót uczniów do szkół? Dyrektorzy mają decydować, czy zamknąć szkołę z powodu COVID-19 - Gazeta Pomorska

Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto