Dziś jest na emeryturze, firmę przekazał synowi. Na emeryturze znalazł jednak inną pasję: rzeźbienie w drewnie.
Starsi inowrocławianie doskonale pamiętają, jak przy ulicy Poznańskiej w 1975 roku powstał mały zakład, gdzie dorabiano klucze, ostrzono, noże i nożyczki, naprawiano zamki, grawerowano napisy na mosiężnych i metalowych tabliczkach. Otworzył go Felicjan Badtke. Jak ktoś zgubił klucz, trzeba było naprawić zacinający się zamek czy naostrzyć noże, to każdy szedł do Badtkego.
- Pierwszy zakład otworzyłem na Mieszka I w Inowrocławiu, ale wkrótce potem przeniosłem się na Poznańską. Początki nie były łatwe, w zakładzie pracowało 6 osób: ja, żona Danuta, syn Arkadiusz i trzech pracowników. Drugi syn Robert nie poszedł w ślady ojca i prowadzi agencję reklamową. Lokal był w fatalnym stanie, trzeba było go wyremontować. Po 42 latach pracy przeszedłem na emeryturę, a firmę przekazałem synowi, który go rozwinął, skomputeryzował i powiększył zakres usług. Zdobył między innymi międzynarodowy certyfikat, na dorabianie kluczy do samochodów – opowiada Felicjan Badtke.
Inowrocławski rzemieślnik pochodzi z Palędzia Kościelnego. Najpierw zaczął się kształcić w zawodzie kowala, tak jak jego dziadek, a później ojciec, jednak w praktyce okazało się, że ten zawód jest dla niego zbyt ciężki. Opuścił więc rodzinne strony.
- Poszedłem na ślusarstwo maszynowe, zrobiłem tytuł mistrza, szkoliłem się w Łodzi w zakładach Strzelczyka. Mam też uprawnienia spawacza elektrycznego, gazowego i aluminium – wspomina nasz rozmówca.
O wielu latach spędzonych w zakładzie przy Poznańskiej przypomina mu prowadzona kronika, w której zamieszczał wycinki prasowe i Pamiętnik dobrych i złych usług. Przypomina ona trochę znajdującą się w każdym niemal zakładzie w czasach PRL-u Książkę skarg i zażaleń. W księdze Felicjana Badtkego, tych skarg jest jak na lekarstwo, za to mnożą się pochwały za szybko, tanio i rzetelnie wykonane usługi. Można też znaleźć opinie inspektorów pracy przeprowadzających kontrole, ślady walki z urzędami, gdy ratuszowi urzędnicy próbowali zmusić go do zmiany godzin otwarcia zakładu i dopiero decyzja wydana przez ówczesne Ministerstwo Rynku Wewnętrznego skruszyła upór inowrocławskiego magistratu. Felicjan Badtke od 1980 roku jest członkiem Cechu Rzemiosł Różnych w Inowrocławiu. Kiedy przeszedł na emeryturę oddał się pasji rzeźbiarskiej.
- Zawsze chciałem być artystą, marzyła mi się szkoła plastyczna, ale wtedy, w tamtych czasach, nie było takich możliwości. Cieszę się, że kiedy przeszedłem na emeryturę, mogłem poświecić się rzeźbieniu – zapewnia.
Dwa lata temu odłożył narzędzia rzeźbiarskie na półkę. W mieszkaniu inowrocławskiego ślusarza pozostało kilka jego ulubionych prac, jednak większość z nich „rozpierzchła się po świecie”. Na jego rzeźby można natknąć się w Australii, na Ukrainie, w Niemczech. Wiele rzeźb o tematyce sakralnej zdobi dziś odradzające się ukraińskie świątynie.
MaSza i jej mama w znanym programie telewizyjnym. Dokąd polecą? [zdjęcia]
Pośpieszny do kultury 22.09.2017
Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?