Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kruszwica. Archeolodzy chcą sięgnąć dna... Mysiej Wieży w Kruszwicy. Sprawdźcie co [zdjęcia]

Dominik Fijałkowski
Dominik Fijałkowski
Podczas prowadzonych badań archeolodzy wkopali się w Mysiej Wieży 3 metry poniżej zamkowego dziedzińca, znaleźli wiele ciekawych przedmiotów, ale do dna budowli jeszcze nie dotarli
Podczas prowadzonych badań archeolodzy wkopali się w Mysiej Wieży 3 metry poniżej zamkowego dziedzińca, znaleźli wiele ciekawych przedmiotów, ale do dna budowli jeszcze nie dotarli Dominik Fijałkowski
Od dwóch lat archeolodzy penetrują dno Mysiej Wieży w Kruszwicy, najlepiej zachowanego obiektu dawnego zamku z czasów Kazimierza Wielkiego.

Zobacz wideo: Duża rewolucja w PKP. Zmiany także dla pasażerów

Badania okazały się swego rodzaju podróżą przez wieki. Odwrotnie do wieku wieży, rozpoczęła się ona w czasach współczesnych, ale z każdym wyciągniętym na powierzchnię wiadrem ziemi, gruzu i innych detali przybliżała naukowców do średniowiecza.

-

W 2018 roku pojawiliśmy się w wieży w związku z przeprowadzonymi tam pracami restauratorskimi. Naszym zadaniem było oczyszczenia dolnej części wnętrza tej budowli, do której nie ma dostępu, z tego, co uzbierało się tam od dziewiętnastego wieku do czasów obecnych - informuje archeolog Marcin Woźniak, dyrektor Muzeum im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu

.

Mysia Wieża od dawna przyciągała turystów

Przede wszystkim natrafiano na drewniane elementy. Były to fragmenty schodów z czasów pruskich. Po II wojnie światowej zastąpiono je nową konstrukcją. W uprzątanie starej nikt się nie bawił. Co spadło w otchłań wieży, poniżej wejścia do niej, tam już zostało.

W tym miejscu trzeba wspomnieć, że zorganizowana turystyka związana ze zwiedzaniem legendarnej budowli nad Gopłem miała miejsce pod koniec XIX wieku. Ale już wcześniej wieża przyciągała ciekawskich. - Ta piękna i monumentalna budowla, z bogatą historią i legendą, miała wszystkie cechy tak zwanej atrakcji turystycznej - zauważa Marcin Woźniak.

Powróćmy do badań i wydobytych przez archeologów fragmentów pruskich schodów. Marcin Woźniak żartuje, że patrząc na nie można dojść do wniosku, że tych pierwszych turystów oraz tych obecnych różni niewiele. Kto był w Mysiej Wieży, ten widział różne napisy na poręczach schodów w stylu "tu byłem". Podobne napisy znaleźć można na resztkach starych schodów z czasów pruskich.

Czego to ludzie nie zgubili w Mysiej Wieży

Oprócz pozostałości schodów archeolodzy znaleźli w dolnej części wieży śrubokręty i młotek. Pamiątki po współczesnych budowlańcach i ekipach remontowych. Były też pamiątki po turystach - przedwojenne butelki po piwie ze Żnina i winie z kruszwickiej winiarni Makowskiego, a także współczesne, z plastiku. Trafiły się czapki, buty, okulary przeciwsłoneczne, portfeliki dziecięce i portfele dorosłych, grzebienie oraz monety. Najwięcej było tych z czasów PRL-u. Rzucano je w dół wieży, by powrócić w to miejsce.

- Trafiły się też przedwojenne monety polskie, czeskie, duńskie i niemieckie, a nawet nazistowska odznaka z lat trzydziestych dwudziestego wieku - dodaje Marcin Woźniak.

Dwa lata temu, gdy archeolodzy oczyścili wierzchnią warstwę na dole Mysiej Wieży, zrodził się pomysł, by spróbować dokopać się do dna średniowiecznej budowli.

- W porozumieniu z wojewódzkim konserwatorem zabytków zapadła więc decyzja o przeprowadzeniu badań pod kątem archeologicznym - przypomina Marcin Woźniak.

Szwedzi puścili zamek i Mysią Wieżę z dymem

W ubiegłym roku ekipa dotarła do warstwy związanej z pobytem Szwedów na zamku w Kruszwicy. Zajęli oni ten obiekt w 1655 roku, a w roku 1657, gdy go opuszczali, wzniecili tam pożar.

Ogień strawił wszystko co było drewniane. W wieży spłonął dach i konstrukcje poszczególnych kondygnacji. - Natrafiliśmy na resztki dachówek, które pokrywały dach Mysiej Wieży. Żadna z nich nie zachowała się w całości - relacjonuje dyrektor muzeum.

W październiku br. archeolodzy zbliżyli się do dna wieży o kolejnych kilka metrów. Doszli do kamiennego muru, który stanowi jej podstawę. Podczas kopania trafiły się fragmenty kafli z XVI i XVII wieku, dawnych naczyń, jak również żelazne okucia przegrzane w pożarze oraz kości zwierzęce i ludzkie.

Kto był w Mysiej Wieży, ten wie, że wejście do niej mieści się kilkanaście metrów od ziemi. Tegoroczne badania zakończyły się prawie 14 metrów w dół od poziomu wejścia. Oznacza to, że archeolodzy wkopali się 3 metry poniżej zamkowego dziedzińca. Dna wieży jeszcze nie osiągnęli.

- Prace prowadzone są ręcznie. Urobek wyciągany jest na powierzchnię za pomocą wiaderka na linie. Trzeba zastanowić się w jakim momencie zakończyć eksplorację wieży, by nie przekroczyć granicy bezpieczeństwa. Myślę, że na tę chwile warto pomyśleć o zakonserwowaniu odkrytych murów na dnie budowli oraz odpowiedniej aranżacji tej przestrzeni, pod katem turystycznym - podsumowuje archeolog z Inowrocławia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Kruszwica. Archeolodzy chcą sięgnąć dna... Mysiej Wieży w Kruszwicy. Sprawdźcie co [zdjęcia] - Gazeta Pomorska

Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto