Kiedy kończyła sto lat, tańczyła z gośćmi do 2 w nocy - opowiadają córki Lucyna i Jolanta. Pierwsza mieszka w Szczecinie, druga w Barcinie.
- O 9 rano już zaczęły się poprawiny. Gdyby nie chore udo to na swoich 105-letnich urodzinach mama też pewnie by zatańczyła - dodają z uśmiechem.
Kochające rodzeństwo
Spotykamy się w na ogrodach działkowych „Magnolia” w Wolicach. Tu pani Władysława spędza lato. Towarzyszą jej córki i wnuczka. Pośród kwiatów i zieleni jubilatka delektuje się ciszą i spokojem. Chętnie opowiada o rodzinie, latach młodości, wspomina męża...
Władysława Brzezińska, z domu Kujawa, urodziła się 13 sierpnia 1911 r. w Sędzinie koło Radziejowa. Dzieciństwo i młodość spędziła w Sędzinie i Pieraniu, gdzie ukończyła Szkołę Powszechną. W 1930 roku rodzina przeniosła się do Złotowa na gospodarstwo. Tu zastała ich II wojna światowa.
Podczas wojny, w Konarach koło Pierania, pani Władysława pracowała u ... sympatycznej Niemki. - Tam na wsi wojny nie widziałam - wspomina. - A ona dobrze się odnosiła. Mówiła po polsku i dobrze karmiła - dodaje po chwili.
Starsza pani miała liczne rodzeństwo. - W sumie były nas cztery dziewczyny i pięciu chłopaków - wylicza. Wspomina zaraz najstarszego brata Mariana. Na początku wojny 37-letni wówczas mężczyzna został aresztowany. Zginął w obozie w Mauthausen. Pozostali bracia poszli na wojnę. Wszyscy wrócili.
Rodzeństwo pani Władysławy było ze sobą mocno związane. - Kochaliśmy się bardzo, nigdy kłótni nie było... oprócz mnie, wszyscy żyli do 80 lat - oświadcza jubilatka.
Po wojnie wróciła do Złotowa. Tu czekał na nią narzeczony. W czerwcu 1945 roku Władysława i Stefan wzięli ślub cywilny, a 5 lipca ślub kościelny w Barcinie.
Po ślubie młodzi zamieszkali w 23-hektarowym gospodarstwie pana Stefana w Modliborzycach. Małżonkowie doczekali się trójki dzieci - syna Mariana, który odziedziczył imię po najstarszym bracie pani Władysławy oraz dwóch córek - wspomnianej Jolanty i Lucyny. Mąż pani Władysławy, po ciężkiej chorobie zmarł w 1963 roku.
Jubilatka doczekała się 8 wnuków i 13 prawnuków.
Zaradna i postępowa
- Był pracowity, przystojny i inteligentny. Po jego śmierci nie chciałam więcej wychodzić za mąż, choć kandydatów nie brakowało - mówi 105-latka.
Dzielnie prowadziła duże gospodarstwo. Bardzo pomógł jej syn.
- Wie pani, śmieszne, ale małżonek przed śmiercią wymógł na mnie. Mówił „przysięgnij, że nie odejdziesz z gospodarstwa” i nie odeszłam. Mój syn, jak ojciec zmarł, miał 15 lat. Mamy się trzymał i wyrósł na porządnego człowieka. Teraz w Modliborzycach już z synem gospodarzy - usłyszałam.
W tym miejscu jubilatka przeżyła kilkadziesiąt lat. Była zaradna, postępowa, nie bała się pracy. Ciężkiej pracy. Teraz mieszka u córki w Barcinie, ale zamiłowanie do ziemi jest i będzie. - Na wsi chciałabym jeszcze po swoich poletkach pochodzić - mówi i podkreśla, że majątek - teściowie Walenty i Marianna - nabyli w 1920 roku. Dziś obejmuje ponad sto hektarów.
Jest ciekawa świata
- Nie wiem kiedy ten czas zleciał, nie wiem... - mówi i zamyśla się.
Poproszona o podanie recepty na długowieczność, oświadcza że... nie wie co nią jest. - To rzecz niewiadoma...
Zaleca jednak zaraz, że warto być uśmiechniętym, odważnym, pracowitym i uczciwym. - I można pięknie żyć, nie można się tylko ślizgać przez życie, bo daleko się nie zajdzie.
Kogo jak kogo, ale rady 105-latki warto wziąć do serca.
Słabości? A jakże, miewała i miewa, jak każdy. Za młodu lubiła cukier, dziś rozsmakowuje się w śledziach.
A sfera duchowa? Zawsze była oczytana. Książki, gazety. - Jak były żniwa i czekało się aż snopki przyjadą, to ja zawsze miałam w kieszeni coś do czytania. Oczy zawsze czegoś szukały. Teraz czytam modlitewnik - uśmiecha się.
Mimo ponad stu lat na karku nadal jest ciekawa świata. W zeszłym roku pojechała do Lubostronia i odwiedziła muzeum w Biskupinie. Ogląda telewizję, modli się za rządzących, a z rodziną z zagranicy prowadzi rozmowy na Skypie. Pani Władysława była postępowa i nadal taką jest.
Jubileusz wyjątkowy
105. urodziny to powód do świętowania. Oprócz obowiązkowej imprezy w gronie rodzinny, uroczystość zorganizowała też Gminna Rada Seniorów w Barcinie. W tutejszym USC szeroki strumień życzeń popłynął nie tylko od władz gminy, także od Romana Wieczorka, wójta Dąbrowy Biskupiej.
- Wielce czcigodna jubilatko, droga pani Władysławo, jubileusz, który pani obchodzi, 105-lecie urodzin, jest jubileuszem wyjątkowym, szczególnym i bardzo doniosłym. O ludziach starszych mówi się, że są wiekowi, ale nie każdy z tych wiekowych ludzi przeżyje wiek i kilka lat. Pani ma to już za sobą - oświadczył.
Podkreślił, że w ciągu tak długiego czasu jubilatka przeżyła zarówno chwile smutne, jak i radosne. - Harmonia między jednym a drugim doprowadziła panią do tego wieku i jubileuszu.
Cenną pamiątką po tym wydarzeniu będzie kopia aktu ślubu, jaki pani Władysławie wręczyła Maria Stefańska, z-ca kierownika barcińskiego USC. To, i mnóstwo życzeń, bardzo wzruszyły jubilatkę. Uśmiechała się i wszystkim bardzo serdecznie dziękowała.
Za zdrowie jubilatki wypito lampkę szampana i odśpiewano głośne „Dwieście lat”.
Czytaj także: Paulina i jej świat fitness bikini, pięknie wyrzeźbionego ciała
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?