Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Matka Boska w postaci obrazu na mocno partyjnym balkonie [historia Inowrocławia]

Piotr Strachanowski
Wbrew intencjom partii, na uroczystościach religijnych zawsze gromadziły się tłumy mieszkańców Inowrocławia. Tu na zdjęciach: migawki z uroczystości peregrynacji kopii obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej w inowrocławskich parafiach św. Józefa (2 sierpnia 1978 roku) i św. Mikołaja (9 września 1978 roku).
Wbrew intencjom partii, na uroczystościach religijnych zawsze gromadziły się tłumy mieszkańców Inowrocławia. Tu na zdjęciach: migawki z uroczystości peregrynacji kopii obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej w inowrocławskich parafiach św. Józefa (2 sierpnia 1978 roku) i św. Mikołaja (9 września 1978 roku). Ze zbiorów Autora
Niedawno obchodziliśmy Boże Ciało. Nie od rzeczy będzie zatem przywołać dramatyczne wydarzenie z 1966 r. Wtedy w Boże Ciało na domowym acz jednocześnie mocno partyjnym balkonie ukazał się obraz Matki Boskiej Częstochowskiej!

Tego feralnego poranka towarzysz dyrektor na balkonie wywiesił pranie i poszedł na spacer, co było wymownym i przekonującym znakiem, że z religijnym zabobonem walczy wszelkimi dostępnymi mu środkami.

Pisałem o tym wydarzeniu już swego czasu, ale powtórka nie zaszkodzi. Sięgam zatem do dokumentów z działalności PZPR, bo to cenne źródło wiedzy o ówczesnej rzeczywistości Inowrocławia. Wielce pomocne w tym dziele są protokoły z pracy Miejskiej Komisji Kontroli Partyjnej, która zajmowała się czujnością ideową i piętnowała wszelkie „odstępstwa rewizjonistyczne”. Towarzysze z MKKP wyróżniali się pryncypialnością i niezłomną postawą ideową. Stąd też w tym śledczym gremium pracowali wybrani i zasłużeni aparatczycy. Częstokroć byli to nad wyraz żwawi emeryci, którzy wcześniej pełnili ważne funkcje w aparacie, zaś swój zgoła „czekistowski” rodowód wywodzili z przynależności do przedwojennej KPP lub byli w pierwszym zaciągu PPR.

TOWARZYSZ OSZALAŁ?

Wspominam MKKP, bo to właśnie w jej protokołach z lat 60. znalazłem opis postępowania dyscyplinarnego, jakie prowadzono wobec dyrektora Zakładów Galanterii z Tworzyw Sztucznych „Igal”. Mniejsza o nazwisko owego niefortunnego dyrektora, choć swoją drogą był to wielce bojowy i tudzież zasłużony towarzysz. Otóż, jak towarzysze z MKKP wykazali w skrupulatnie prowadzonym badaniu dowodowym, akuratnie w dzień Bożego Ciała roku 1966 na balkonie mieszkania owego towarzysza dyrektora pojawiła się Matka Boska Częstochowska w postaci obrazu w złoconych ramach!

- Na litość Boską, czy towarzysz oszalał? - podstawowe pytanie postawili zaszokowani członkowie MKKP (nieopacznie zresztą imię Boże w pytaniu przywołując, czym mogli się i oni narazić na zarzut zdrady ideologicznej) i wnikliwe postępowanie podjęli z całą surowością. Nie trzeba tu dodawać, że w następstwie tego postępowania mógł nastąpić szybki i dramatyczny koniec całej dyrektorskiej kariery owego towarzysza.

SPRYTNA KOBIECINA

Na szczęście bronił się on skutecznie, przerzucając ciężar winy na otumanioną religijnym zabobonem teściową, którą swego czasu - za namową małżonki - nieroztropnie pod swój dach przygarnął. On bowiem, jak uczciwie zeznał w śledztwie, tego feralnego ranka na balkonie wywiesił pranie i poszedł na spacer. Pranie - zaznaczył - miało być wymownym i ogólnie widocznym znakiem, że on żadną miarą Bożego Ciała nie uznaje i z religijnym zabobonem walczy wszelkimi dostępnymi mu środkami.

To prawda, pranie towarzysza dyrektora mogło na przechodzących pod jego domowym balkonem wywrzeć odpowiednie ideologiczne wrażenie, niestety teściowa - choć słabo ogólnie kształcona kobiecina pochodząca z terenów wiejskich - okazała się od zięcia znacznie sprytniejsza. Kiedy bowiem pod domem szła kościelna procesja, owa niewiasta podstępnie usunęła z balkonu zięciowe gatki, skarpetki oraz podkoszulki i wystawiła tam inkryminowany obraz Matki Boskiej Częstochowskiej!

KOŚCIELNE ORGANY

Ostatecznie dyrektor „Igalu” ocalał. MKKP ukarała go ostrą partyjną naganą, a i teściowa uszła z życiem, w końcu była bezpartyjna i wyrokom MKKP formalnie nie podlegała. Swoją drogą owa chwiejność postaw ideowych i lekceważenie ateistycznych zasad światopoglądowych (np. tolerowanie chodzenia żon do kościoła, czynione po kryjomu chrzty i posyłanie dzieci do pierwszej komunii św.) szalenie irytowały ówczesnych inowrocławskich decydentów, by wspomnieć I sekretarza Józefa Knittera i przewodniczącego prezydium MRN Wincentego Domisza.

I trudno się temu dziwić. Wielu towarzyszy trafiających przed surowe oblicze MKKP bowiem głupio tłumaczyło swoje przewiny. W jednym z wystąpień wspomniany Wincenty Domisz narzekał tymi oto słowy: „Mam już dość wysłuchiwania tych głupich tłumaczeń, że idę w niedzielę do kościoła, bo chcę posłuchać organów. Tak mi oświadczał ostatnio towarzysz doktor Mizera! Tego tolerować nie można, co to jest!? Jak towarzysz Mizera jest melomanem, to niech idzie na koncert do filharmonii!”

POLECAMY:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto