Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie mam przydziału bojowego, więc oddaję się do dyspozycji… [historia Inowrocławia]

Piotr Strachanowski
Córka Sikorskich - Zofia wraz z mężem Stanisławem Leśniow-skim (reprodukcja zdjęcia z ich zaślubin w Parchaniu w 1936 r.
Córka Sikorskich - Zofia wraz z mężem Stanisławem Leśniow-skim (reprodukcja zdjęcia z ich zaślubin w Parchaniu w 1936 r. Z archiwum autora
Nakładem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Instytutu Polskiego i Muzeum w Londynie i lubelskiego oddziału IPN ukazał się I tom „Dziennika czynności Naczelnego Wodza gen. Władysława Sikorskiego”.

W czasie kampanii wrześniowej generał Władysław Sikorski próbował wrócić do czynnej służby i pójść na front. Dla marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego i jego otoczenia był jednak „osobą niepożądaną” i takiego rozkazu nie wydano.

Zapiski z „Dziennika” obejmują czas od końca sierpnia 1939 r. do 31 lipca 1940 r. Warto prześledzić ten okres w kontekście losów całej rodziny Sikorskich, a także okoliczności ich powikłanych wyjazdów z kraju.

Guwernantka…

Ze wspomnień Luciany Frassati-Gawrońskiej „Przeznaczenie nie omija Warszawy” („Więź”, 2003) wiemy, że Helena Sikorska z okupowanej Warszawy wyjechała 24 grudnia 1939 r. pod fałszywym ausweisem jako guwernantka dzieci rodziny włoskich dyplomatów. Podobną drogą, ale później, uszła z kraju córka Zofia Leśniowska. W „Dzienniku” mamy z kolei szczegółowy opis przeżyć Władysława Sikorskiego, nadto w przypisach wzbogacony o zapiski ważnych osób postronnych.

Jak wiemy, jeszcze w 1923 r. generał kupił tzw. resztówkę (ponad 60 ha) wraz z dworkiem w podinowrocławskim Parchaniu. Sikorscy dalej co prawda swój pierwszy dom mieli w Warszawie, ale w Parchaniu, od około 1928 r. aż do 1939 r., spędzali coraz dłuższe okresy wiosną i latem. Z czasem Parchanie stało się ich ukochanym drugim domem.

Pierwsze pismo…

Do Warszawy (wg „Dziennika”) Sikorski z Parchania przyjechał w ostatnich dniach sierpnia i zatrzymał się w mieszkaniu przy ul. Belwederskiej 40. W dniach późniejszych korzystał też - wg zapisków Feliksa Młynarskiego - z mieszkania córki przy ul. Narbutta na Mokotowie.
„Dziennik” z 30 sierpnia: „Wysłanie pierwszego pisma do Naczelnego Wodza marsz. Rydza z oddaniem się do dyspozycji”.

Dopisek Karola Estreichera: „List Sikorskiego do Rydza napisany został po naradzeniu się ze swymi politycznymi przyjaciółmi: Modelskim i Malinowskim. Mjr Malinowski miał znajomych w sztabie marszałka i podjął się oddania pisma i dopilnowania, by nie utonęło. Było to pierwsze pismo, które Sikorski wystosował, nie otrzymał jednak odpowiedzi. Czy doręczono pismo Rydzowi, czy otoczenie dopuściło do tego? Miał je w ręku minister spraw wojskowych Kasprzycki i dopisał tam znamienną uwagę: Mamy czas”.

Drogą na Lwów…

31 sierpnia: „Mają miejsce narady przedpołudniem i w godzinach wieczornych”.
Dopisek Feliksa Młynarskiego: „Sikorski zaprosił członków czołówki Frontu Morges na spotkanie, które odbyło się w domu prof. Glasera. Miał być również Witos, nie przyszedł jednak i telefonował, że wraca do Wierzchosławic, bo otrzymał depeszę z zawiadomieniem o śmierci żony. Brakowało nam jego trzeźwej i rozsądnej głowy, gdy Sikorski dzielił się opinią o mobilizacji i planie strategicznym Rydza-Śmigłego”.
1 września: „Sikorski wycofał z redakcji Kuriera Warszawskiego utrzymany w optymistycznym tonie artykuł na temat działań wojennych”.

Konrad Olchowicz: „Pospieszyłem do Sikorskiego, bo w tych warunkach trzeba artykuł wycofać z druku. Generał, zgodnie ze zwyczajem, gdy miał decyzję podjąć lub się nad czymś głębiej zastanowić, stał oparty plecami o piec, tyłem głowy miarowo uderzając o kafle (z braku pieca ściana go zastępowała): - No cóż - mówił. - Nie ma co obwijać rzeczy w bawełnę: sytuacja jest więcej niż groźna. Ja nie mam tu co siedzieć dłużej i czekać na przyjście Niemców. Starałem się o jakiś przydział na front, ale nic z tego. Widać, nie jestem im potrzebny. Nie będę siedział bezczynnie. Wyjazd mam już zorganizowany, na razie w kierunku Lwowa, a potem zobaczy się, co dalej”.
Jerzy Dunin-Borkowski, powinowaty Sikorskiego wspominał, że w tych dniach spotykał się z nim na obiadach u państwa Leśniowskich, rodziców Stanisława, męża Zofii Sikorskiej: „Sikorski przychodził po cywilnemu, na ciemno ubrany, w klapie zawsze miał rozetkę Legii Honorowej I kl. Po obiedzie go odprowadzałem, zawsze zwracał powszechną uwagę: elegancki, przystojny, trzymał się prosto jak strzała”.

Ciąg dalszy w następnym „Głosie Inowrocławia”.

POLECAMY:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto