Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powódź w Ostrówku pod Kruszwicą. To już 11 lat! 106 mieszkańców było odciętych od świata. Archiwalne zdjęcia

Dariusz Nawrocki
Dariusz Nawrocki
Powódź na przełomie 2010 i 2011 roku sprawiła, że 106 mieszkańców Półwyspu Potrzymiech (gmina Kruszwica) zostało odciętych od świata
Powódź na przełomie 2010 i 2011 roku sprawiła, że 106 mieszkańców Półwyspu Potrzymiech (gmina Kruszwica) zostało odciętych od świata Dariusz Nawrocki/ Archiwum
Powódź na przełomie 2010 i 2011 roku sprawiła, że 106 mieszkańców Półwyspu Potrzymiech (gmina Kruszwica) zostało odciętych od świata. Jedyna droga lądowa była zalana, a prom Złotowo-Ostrówek ze względu na wysoki poziom wody przestał kursować. Wtedy z pomocą przyszli strażacy, woprowcy i żołnierze.

Zobacz wideo: Dramatyczne dane dotyczące zgonów w Polsce

od 16 lat

Ostrówek to niewielka wieś leżąca na półwyspie Potrzymiech, który oblany jest wodami Gopła.

Zazwyczaj tylko z trzech stron. Pod koniec 2010 roku jedyna droga lądowa zniknęła pod wodą. Gopło w kilku miejscach przelało się przez ląd. Odtąd 110 mieszkańców żyło na trzech wyspach.

Z drogi lądowej i tak zazwyczaj korzystali w ostateczności. Bo komu chciałoby się jeździć przez Wielkopolskę i nadrabiać 20 kilometrów, skoro jest droga na skróty, zaledwie 200-metrowa, z tym że przez Gopło. Od kilkudziesięciu lat kursuje tędy prom.

17 stycznia 2011 prom płynął po raz ostatni. Burmistrz Kruszwicy Dariusz Witczak podjął decyzję o zawieszeniu kursów. - Obawialiśmy się o bezpieczeństwo ludzi korzystających z przeprawy. Ze względu na stale podnoszący się stan Gopła prom miał coraz większe problemy, by docierać do brzegu - tłumaczył.

Do Ostrówka przyjechali saperzy z 2. Inowrocławskiego Pułku Komunikacyjnego.

Przywieźli ze sobą amfibię oraz łódź motorową. Pracowali po kilkanaście godzin na dobę.

Żołnierze przeprawiali ludzi do szkoły, pracy i na zakupy. Transportowali samochody osobowe, karetki pogotowia i radiowozy policyjne. Przewozili zboże, baloty słomy, beczki z mlekiem. Hitem były świnie, które trzeba było przetransportować do Złotowa tylko po to, by pokrył je tutejszy knur. Zaraz potem wróciły na wyspę.

Problem mieszkańców nie polegał jednak tylko na uciążliwych przeprawach przez Gopło.

Woda wdarła się na półwysep. W kilku miejscach zalała drogę, którą ludzie docierali do swych gospodarstw. Początkowo przedzierał się nią wóz strażacki. Janusz Kowalski jeździł tędy niemal na pamięć, od rana do wieczora. Wiedział, gdzie zaczyna się pole, a gdzie jezioro, wreszcie którędy biegnie droga.

Z czasem, gdy lody puściły, pod wodą zaczęły się tworzyć potężne dziury. - Jak samochód się przechylał, to nie wiedziałam, czego się trzymać. Po przyjeździe do domu brałam tabletkę, żeby się uspokoić - wspominała Sabina Glanc. W końcu zapadła decyzja o wycofaniu strażackich kursów przez Potrzymiech.

Ludzie musieli jednak jakoś docierać na drugi brzeg. Żołnierze znaleźli na to rozwiązanie. Wzdłuż półwyspu wybudowali kilka przystani z worków z piaskiem. O wyznaczonych godzinach podpływali i zabierali na łodzie zgromadzonych ludzi.

Tak żyło się 10 lat temu na Półwyspie Potrzymiech.

Z czasem woda zaczęła opadać. Wreszcie osiągnęła poziom, który umożliwił ponowne uruchomienie promu. Doszło do tego w kwietniu 2011 roku.

Powódź na przełomie 2010 i 2011 roku sprawiła, że 106 mieszkańców Półwyspu Potrzymiech (gmina Kruszwica) zostało odciętych od świata

Kruszwica - Powódź w Ostrówku pod Kruszwicą. To już 10 lat! ...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto