Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pyka Tadeusz

HEKSA
Zapomniany członek zasłużonej egzekutywy W zamierzchłych czasach, gdy niepodzielną władzę w Katowicach miał niesławnej pamięci I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR, pojawiały się wokół niego postaci jakby z innej ...

Zapomniany członek zasłużonej egzekutywy

W zamierzchłych czasach, gdy niepodzielną władzę w Katowicach miał niesławnej pamięci I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR, pojawiały się wokół niego postaci jakby z innej bajki. Najbliższe
otoczenie władyki stanowiła Egzekutywa KW, która była czymś w rodzaju dworu wielkiego "Cysorza", gremium jego najbliższych zauszników. P. przez lata zasiadał w tym gremium i był tam w
rozumnej mniejszości.

Docent, a potem profesor ekonomii (wprawdzie tej socjalistycznej, ale zawszeć to profesor) pośród grona twardogłowych aparatczyków to dobra pozycja startowa do wielkiej
polityki. I wydawało się, że P. tę szansę rozumnie wykorzysta. Za schyłkowego Gierka pojechał do Warszawy w jednym z ostatnich "pociągów z Katowic" i został wicepremierem, któremu przypadło
grzebać "dekadę sukcesu". Niestety, zbyt przejął się swą funkcją, więc gdy latem 1980 roku posłano go do Gdańska na negocjacje z Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym, doprowadził do
największego kryzysu w tym konflikcie. Przybył na Wybrzeże z manierami carskiego gubernatora, zainstalował się w Urzędzie Wojewódzkim i "przyjmował delegacje". Strajkujący musieli najpierw
skruszeć, czekając godzinami w przedpokojach, zanim doznali zaszczytu posłuchania. W czasie rozmów wydawało się P., iż ciągle jeszcze ma prawo dyktować warunki, więc traktował z góry "petentów",
wyzywał ich od kontrrewolucjonistów, Moskwą straszył i o mało co nie doprowadził do eskalacji konfliktu. Na szczęście sytuację uratował drugi z ówczesnych wicepremierów - Mieczysław Jagielski,
zastępując kolegę i w ciągu kilku dni podpisując historyczne Porozumienia Gdańskie. I tak P. przeszedł o krok od historycznej szansy, zmarnował swoje pięć minut i ostatecznie zniknął z horyzontu
jako jeden ze zbędnych reliktów tamtej epoki. Jako człowiek bez przydziału błądził potem po zakamarkach komunistycznej dyplomacji, przerzucany przez ekipę stanu wojennego jak gorący kartofel. U
schyłku PRL-u pojawił się nawet w Śląskim Instytucie Naukowym, gdzie przechowywano wielu zasłużonych, lecz ździebko skompromitowanych towarzyszy, których trzeba było przetrzymać do
emerytury nie pokazując nadmiernie w gazetach. Niestety, bunkier Instytutu zmurszał rychło po 1989 roku i zasłużeni towarzysze rozpierzchli się po kraju. Na rodzinnym Śląsku o P. już mało kto
pamięta, za to w Gdańsku po dziś dzień, gdy tamtejsze elity słyszą jego nazwisko, odzywają się głównie warczenie i chrzęst zaciskanych pięści.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto