Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Samobójstwo czy zabójstwo? Cień stanu wojennego w Zduńskiej Woli [zdjęcia]

Jarosław Stulczewski
Dzisiaj przypada 33. rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Przy tej okazji chcielibyśmy przypomnieć nadal niewyjaśnioną sprawę śmierci Jerzego Goldmana. Było to samobójstwo czy zabójstwo? Doszło do niego 31 grudnia.

W niedzielę ja się budzę, podjeżdża samochód z Łazuchiewiczem i Borkowskim, kierownikiem wykańczalni. Wchodzą i mówią – pani dyrektor, dyrektor Glazar prosił aby jechała Pani do Łodzi. Dyrektor Goldman popełnił samobójstwo – opowiada z przejęciem Wanda Szkilnik, były zastępca dyrektora ds. Administracyjno-Handlowych w Zakładach Przemysłu Bawełnianego „Zwoltex”. 31 grudnia 1981 r. jak co dzień do swojego mieszkania w kamienicy przy ul. Wigury w Łodzi wróciła po pracy Irena Goldman, żona naczelnego dyrektora ZPB „Zwoltex” w Zduńskiej Woli. Wchodząc do mieszkania dostrzegła, że w łazience świeci się światło. Gdy otworzyła drzwi zobaczyła w wannie martwego męża z nożem w ręce.

Jerzy Goldman urodził się 8 października 1924 r. w Tomaszowie Mazowieckim w rodzinie pochodzenia żydowskiego. Ukończył Państwową Szkołę Techniczno-Przemysłową w Łodzi. Od 1945 r. był członkiem PPR, a od 1948 r. członkiem ORMO. 1 stycznia 1954 r. został zatrudniony na stanowisku instruktora w Wydziale Ekonomicznym Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Łodzi, a już 1 czerwca 1955 r. awansowany został na zastępcę kierownika swojego wydziału. W między czasie był słuchaczem dwuletniej Szkoły Partyjnej przy Komitecie Centralnym PZPR, której nie ukończył. Z początkiem roku 1958 r. został mianowany dyrektorem naczelnym Zduńskowolskich Zakładów Przemysłu Bawełnianego w Zduńskiej Woli. Stanowisko to pełni do 10 stycznia 1962 r. kiedy otrzymał posadę dyrektora Pabianickich Zakładów Przemysłu Bawełnianego „Pamotex”. Ponownie wraca do Zduńskiej Woli na stanowisko dyrektora z dniem 7 lipca 1971 r. (od 1974 r. ZPB „Zwoltex”). Przez wiele kadencji jest członkiem Egzekutywy Komitetu Miejskiego PZPR w Zduńskiej Woli i Pabianicach. Aktywnym działaczem i przewodniczącym Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej na teren Zduńskiej Woli. Jednak przez cały okres swojej zawodowej pracy na terenie Zduńskiej Woli mieszkał na stałe w Łodzi. Dzięki bardzo dobrej pracy organizatorskiej, zakład przeżywa największy rozwój. Latem 1959 r. rozpoczęto budowę kombinatu przemysłowego z nowoczesną przędzalnią średnioprzędną, tkalnią i wykańczalnią. Rada Państwa PRL w lipcu 1979 r. przyznaje ZPB „Zwoltex” Order Sztandaru II kl., w uznaniu wybitnych zasług położonych dla rozwoju przemysłu włókienniczego.

W 1980 r. Jerzy Goldman wstąpił do NSZZ „Solidarność” co wywołało wielkie zdziwienie niektórych towarzyszy partyjnych. Z jednej strony znany działacz pełniącym szereg odpowiedzialnych funkcji zawodowych w przemyśle włókienniczym, jako bardzo dobry organizator, dbający o poprawę warunków socjalnych załogi zakładu, a z drugiej osoba przychylnie ustosunkowana do działalności opozycji. Dowodem tego może być uroczyste poświęcenia w parafii WNMP w Zduńskiej Woli 15 sierpnia 1981 r. sztandaru KZ NZSS „Solidarność” przy ZPB „Zwoltex” w których bierze udział sama legenda „Solidarności” Anna Walentynowicz.

W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. wybuchł stan wojenny na terenie całego kraju. Późny popołudniem 13 grudnia odbyło się w sali konferencyjnej „Zwoltexu” zebranie zakładowe dyrekcji i kierowników. – Otwierają się dziwi, wchodzi dziesięciu oficerów. Na przodzie pułkownik. My zdrętwieliśmy kompletnie. Oświadczyli – jest stan wojenny w związku z tym odsuwamy dyrekcje i od teraz my tutaj obejmujemy rządy _– wspomina Wanda Szkilnik. Wojskowym komisarzem zakładu został mianowany płk Stanisław Gwiżdż. – _Goldmana mieszkał w Łodzi na ulicy Wigury w związku z tym bał się zostawić zakładu i rozpoczął mieszkać w swoim gabinecie. Pewnego dnia on mnie wzywa i mówi, słuchaj, przyjdzie do Ciebie Dudziński i przyniesie Ci coś do podpisania. Ja się pytam, co mam podpisać szefie. On odpowiedział zobaczysz, ale masz podpisać! – dodaje Szkilnik.

Pani Wanda pokornie wróciła do swojego gabinetu, czekając na kadrowca Dudzińskiego. – Pani Dyrektor, Pan Dyrektor Goldman prosił aby Pani to podpisała – oświadczył Dudziński, kładąc na biurko pismo z prośbą o przejście na emeryturę Goldmana. Po podpisaniu, Pani Wanda prędko udała się do gabinetu dyrektora naczelnego, prosząc o wyjaśnienia. – Nic mnie nie pytaj, tak musi być – odparł Goldmana. W niedługim czasie zakład nawiedził inż. Eugeniusz Zarzycki, dyrektor Zjednoczenia Przemysłu Bawełnianego i razem z Goldmanem pojechali do Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Sieradzu do I sekretarza tow. Janusza Urbaniaka. Gdy Goldman wrócił, wezwał Panią Wandę i oświadczył – Wanda, pamiętaj nie myśl o mnie źle. Tak samo powiedział swojemu drugiemu zastępcy ds. Produkcji, Stanisławowi Glazarowi.
– _Ostatni tydzień był jakiś dziwny. Do tej pory nie było dnia aby ktoś do dyrektora nie przyszedł lub nie zadzwonił z komitetu, milicji czy prezydium. A w ostatnim tygodniu przed tragedią telefony praktycznie milczały. Ostatniego dnia nikt nie zadzwonił _– wspomina Irena Stanisz, była sekretarka w ZPB „Zwoltex”.
30 grudnia 1981 r. kierowca zakładowy Marian Łazuchiewicz odwiózł Goldmna wraz z Zdzisławem Kospinem (kierownikiem Działu Zbytu) na dworzec kolejowy w Zduńskiej Woli. – Szefie, to jutro tak jak zwykle przyjechać po Pana ? – zapytał Łazuchiewicz. Kospin odparł – Tak, tak Marian. W tym czasie Goldman stanął za Kospinem i pokazał kierowcy, aby nie przyjeżdżał jutro. Następnie wsiadł do pociągu wraz z kierownikiem Działu Zbytu i dał mu swój portfel. Po przybyciu do Łodzi Kospin oddał jednak portfel i rozstali się. Goldman wrócił tramwajem do swojego mieszkania. Następnego dnia, w sylwester 31 grudnia 1981 r. o godzinie 10 rano rozpoczęło się zebranie kierownictwa „Zwoltexu” na sali konferencyjnej. – Czekamy na Goldmana, nie ma. Łazuchiewicz pojechał na dworzec. Jeden pociąg przyszedł, drugi, Goldman nie przyjechał. A telefonów żadnych w tym czasie nie ma – powiada Pani Wanda.

1 stycznia 1982 r. pani Wanda wraz z Stanisławem Glazarem pojechała do mieszkania Goldmana przy ul. Wigury w Łodzi, gdzie spotkała na miejscu zrozpaczoną żonę.– Opowiadała mi, że on się strasznie bał. Nawet nie zdejmował garnituru i w nim spał. Jak coś przejeżdżało, leciał do okna i wyglądał. Myślał, że zaraz po niego przyjdą – dodaje Szkilnik.

31 grudnia 1981 r. Jerzy Goldman wyszedł z mieszkania i oświadczył żonie Irenie, że jedzie do Zduńskiej Woli do pracy. Jednak zamiast skierować się na pociąg, poszedł na wyższe piętro kamienicy w której mieszkał. Gdy żona pojechała do pracy, Goldman wrócił do mieszkania. Jednak według relacji Ireny Stanisz, dyrektor miał wyjść z domu wraz z żoną i oświadczyć, że czegoś zapomniał i się wrócić do mieszkania. Dalsza kolejność wydarzeń nie jest również do końca jasna i pewna. Według oficjalnej informacji, gdy przekroczył próg swojego mieszkania skierował się do łazienki. Rozebrał się, układając ubrania w kostkę. Na parapecie nad wanną położył kartkę własnoręcznie napisaną z treścią, że sam odbiera sobie życie. Usiadł w wannie i za pomocą noża o sporej długości ostrza, zadał sobie kilka ran kutych w klatkę piersiową, dokonując samobójstwa. Następnie było prowadzone śledztwo, które w rezultacie umorzono. Goldman według relacji prowadził zapiski w których wszystko skrupulatnie odnotowywał. Owe notatki miały być środkiem dowodowym w prowadzonym śledztwie. Według niektórych osób, za śmiercią Goldmana stał izraelski Most lub WSW, która wszystko przygotowała, pozorując samobójstwo. Wątek śmierci miała dotyczyć jakiegoś aspektu żydowskiego.

5 stycznia 1982 r. odbył się świecki pogrzeb Goldmana na cmentarzu komunalnym Doły w Łodzi przy udziale najbliższej rodziny, przyjaciół, kolegów i przedstawicieli ZPB „Zwoltex” (Wandy Szkilnik, Stanisława Glazara i Antoniego Nieradko).

Często Goldman jeździł do konsula radzieckiego w Poznaniu. On również zginął śmiercią tragiczną. Został zamordowany. Goldman wtedy niesamowicie się zdenerwował. To był dla niego wielki cios – dodaje kończąc swoje ponure wspomnienia Wanda Szkilnik.

Ówczesna propagandowa telewizja i gazety milczał, a raczej były zobowiązane do zachowania tajemnicy o całym zajściu. Po 33 latach, dopiero teraz na łamach środków masowego przekazu możemy zaprezentować próbę odtworzenia tamtych tragicznych wydarzeń związanych ze stanem wojennym w Zduńskiej Woli. Autor artykułu liczy na kontakt osób mogących pomóc w rozwiązaniu zagadki śmierci Jerzego Goldmana.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zdunskawola.naszemiasto.pl Nasze Miasto