Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

To już 80. rocznica wysiedleń Polaków ze Złotnik Kujawskich

Dariusz Nawrocki
Dariusz Nawrocki
Rodzina Jana Gawrońskiego. Przytoczno, rok 1944.
Rodzina Jana Gawrońskiego. Przytoczno, rok 1944. Z Archiwum Jana Gawrońskiego
15 marca minie okrągła 80. rocznica wysiedleń rolników z gminy Złotniki Kujawskie. O tamtych smutnych czasach opowiadają nam Marek Rosa i Jan Gawroński.

- Wczesnym rankiem dom został otoczony przez Niemców. Głównie były to osoby cywilne. Wśród nich było tylko dwóch miejscowych żandarmów - mówi Marek Rosa. Tę historię zna z opowiadań swojego ojca, który wówczas miał 15 lat.

Kilkadziesiąt rodzin przepędzono na dworzec w Złotnikach Kujawskich i poupychano je w wagonach bydlęcych.

- Na dworcu czekał już transport z Niemcami z krajów bałtyckich. Wywozili nas około godziny 11. Chwilę później nasze gospodarstwa były już przez nich zasiedlone - opowiada Jan Gawroński. Miał wówczas półtora roczku. Historię tę zna głównie z opowiadań swojej rodziny.

Rozpuszczono straszną pogłoskę

Zostali wywiezieni na trzy miesiące do obozu przejściowego w Poznaniu. Później zapadła decyzja o rozwiezieniu ich po okupowanych terenach, głównie na Lubelszczyznę. Rodzina pana Marka trafiła do Fiukówki, a pana Jana - najpierw do Ferdynandowa, a potem do Przytoczna.

- Niemcy rozpuścili pogłoskę wśród miejscowej ludności, że są to bardzo źli ludzie, dlatego ich przesiedlono. Prawie rok czasu trwało aż miejscowi zmienili zdanie o rodzinie Rosów - wyznaje pan Marek. Jego babcia do wybuchu wojny była prezeską Koła Włościanek w Złotnikach Kujawskich.

- Prowadziła kursy gotowania i szycia. Swoją wiedzę starała się zaszczepić wśród ludności na Lubelszczyźnie. Po czasie ludzie zaczęli zmieniać zdanie o naszej rodzinie - podkreśla pan Marek.

Podobne wspomnienia ma pan Jan. Gawrońskich poupychali w małych domach krytych słomą. Przedstawili jako nierobów z Pomorza i Kujaw, których Niemcy nie chcieli.

Straszna bieda

Bieda tam był okropna. Brat to chodził nawet żebrać po ludziach po kartofle. Jedno coś dali, drudzy wygnali

- opowiada pan Jan.

Wszyscy jedli z jednej miski. Ziemniaczki były tak małe jak orzeszki. Mieli szczęście, że jego matka znała język niemiecki. Niemcy dali jej pracę. Była tłumaczką. Dzięki temu czasami matce udało się coś Niemcom podebrać. A to trochę chleba, a to chociaż trochę skórek.

Kiedy ojciec pana Marka skończył 18 lat, został wytypowany do robót przymusowych w Niemczech. Z obozu przejściowego w Lublinie uciekł. Wrócił do rodziców. Potem trafił do Warszawy. Najpierw zyskał schronienie u zakonników, a potem walczył w powstaniu warszawskim.

Gdy Rosjanie wkroczyli do Przytoczna, radość była ogromna. - Witaliśmy ich kwiatami. Jechali czołgami, samochodami, a nawet na wielbłądach. Dostałem od nich kostkę cukru. Była to pierwsza kostka cukru, jaką widziałem na Lubelszczyźnie - wspomina pan Jan. Dodaje jednak, że starsi mieszkańcy ich ostrzegali: - To przedwczesna radość. Pamiętali 1920 rok i wrzesień 1939 roku.

Ogołocone gospodarstwa

Gazetę z informacją o tym, że powiat inowrocławski został wyzwolony, traktowali jak świętość. Wrócili do rozszabrowanego domu w Niszczewicach. Uciekający Niemiec zabrał ze sobą wszystko co zmieściło się na jego wozy.

W rodzinie pana Marka ten dzień wspomina się nieco inaczej.

Gdy ojciec w 1945 roku wrócił do Gniewkówca, zastał tragiczny widok: kompletnie ogołocone gospodarstwo. Najbardziej smutne jest to, że w większości to miejscowi rozkradli dobytek mojej rodziny. Jeszcze w 1962 roku ojciec znalazł w okolicy, zupełnie przez przypadek, sypialnię dziadków: piękne meble w stylu gdańskim

- podkreśla pan Marek.

Rodziny Marka Rosy i Jana Gawrońskiego pielęgnują pamięć o tamtych wydarzeniach. Opowiadają o tym następnym pokoleniom. Mają nadzieję, że już nikt nigdy nie będzie musiał przeżywać tego co ich rodziny spotkało 80 lat temu.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto