Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W 11 osób żyją w jednym pokoju z kuchnią. Boją się, że stracą maleństwo

Dariusz Nawrocki
Dariusz Nawrocki
pixabay/zdjęcie ilustracyjne
- Jak tu się przeprowadziłam, to nie miałam tak luksusowych warunków jak teraz - wyznaje pani Joanna, głowa 11 osobowej rodziny żyjącej w maleńkim mieszkanku pod Gniewkowem.

- Przyjeżdża do nas pani z opieki i mówi, że mamy za mały metraż, że nie ma tu warunków, by dzieci tu przebywały - żali się pani Joanna (imię na jej prośbę zmienione).

- Nie płacz, mamo. Wszystko będzie dobrze - uspokaja ją syn.

"Dzieci mnie kochają. Kochamy się"

- Pani z opieki powiedziała, że jeśli moja córka nie przedstawi jej umowy wynajmu innego mieszkania, to do sądu rodzinnego zgłosi, że dziecko nie ma warunków do życia - opowiada pani Joanna. - Ja mam własne dziecko z wnukiem wyrzucić z domu? Gdzie oni pójdą? Pod most? Jak wynająć mieszkanie z zerowym dochodem? - pyta.

Wspomina.

Ja w tym domu siedmioro dzieci wychowałam. Jak tu się przeprowadziłam, to nie było tak luksusowych warunków jak teraz. Nie było w mieszkaniu wody. Trzeba ją było z pompy nosić wiaderkami. Nie miałam toalety w domu. W misce się dzieci myły. Teraz mamy tu dobrze. Wszystko zrobiłam za własne pieniądze. Co oni się czepiają tych warunków?

- płacze.

- Mieszkam tu już 20 lat. Nie korzystam z pomocy opieki. Nigdy nie pisałam i nie będę pisała o żadną zapomogę. Sami się utrzymujemy. Dajemy sobie radę - przekonuje.

- W gorszych warunkach dzieci się wychowują. Nam dobrze się tu żyje razem. Jakby moim dzieciom było źle ze mną, to każdy już dawno poszłoby sobie w świat. Ale one są ze mną, bo mnie kochają. Kochamy się - opowiada zapłakana.

MGOPS dostrzegł starania

Kierownik Aleksandra Marczak przekonuje, że Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Gniewkowie na razie obserwuje rodzinę. Podkreśla, że ośrodek nie zabiera dzieci. Przyznaje, że pracownicy MGOPS-u zastanawiali się, czy wystąpić do sądu o wgląd w sytuację rodziny. Sąd wysłałby kuratora, który oceniłby sytuację, a następnie podjął decyzję.

Zdaje sobie sprawę, że sytuacja finansowa rodziny jest ograniczona. Nie stać jej na wynajęcie większego mieszkania. Podkreśla, że pracownik socjalny nakłaniał mamę maleństwa, by wystąpiła do gminy o przydział innego lokalu. W końcu to zrobiła.

Podkreśla, że pracownik socjalny jest po to, by motywować ludzi, aby starali się poprawić swoje warunki mieszkaniowe. Tak postępuje i w tym przypadku. MGOPS dostrzegł te starania, więc na razie do sądu z żadnym wnioskiem nikt nie wystąpił.

Druga córka walczy o dziecko

Pani Joanna boi się. Druga jej córka walczy o dziecko, które urodziła w lutym. Sąd Rejonowy wszczął postępowanie o ograniczenie jej władzy rodzicielskiej. Trafiło do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Dlaczego? Córka nie chciała z chorym dzieckiem jechać do szpitala. Bała się. Ma traumę po wypadku, który przeszła w dzieciństwie. Ma też niepełnosprawność intelektualną w stopniu lekkim. Szpital poinformował o wszystkim sąd, który teraz bada tę sprawę.

Ale to już temat na zupełnie inną historię.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: W 11 osób żyją w jednym pokoju z kuchnią. Boją się, że stracą maleństwo - Gazeta Pomorska

Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto