Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Wigilię z ludzkim gestem także do...zwierząt

Renata Napierkowska
Kupowanie żywych ryb, przenoszenie ich w reklamówkach do domów, trzymanie w wannie, niewłaściwy ubój zwierząt gospodarskich, kupowanie dzieciom żywych prezentów i oddawanie po świętach zwierząt do schroniska – to najczęstsze błędy, jakie popełniamy w okresie przedświątecznym.

Ryby głosu nie mają, ale…

Funkcjonariusze straży rybackiej i policjanci kontrolują punkty, w których są sprzedawane ryby. Wszystko po to, by mieć pewność, że połowy pochodzą z legalnych źródeł. Prowadzona jest też kontrola, czy ryby trzymane są w odpowiednich warunkach. Małe zbiorniki z wodą, w których znajduje się po kilkadziesiąt karpi, to miejsce straszliwych tortur, bo ryby w nich się po prostu duszą. To nieprawda, że ryby nie czują bólu. Cierpią tak samo, jak inne zwierzęta. Ustawa o ochronie zwierząt mówi, że trzymanie żywych ryb w zbiornikach bez dostatecznej ilości wody umożliwiającej oddychanie jest zabronione.

- To oznacza, że nie można w małym baseniku trzymać 50 karpi, bo one tam się duszą. Tak samo, jak nie wolno żywych ryb transportować do domu w reklamówkach. I niech nikt nie mówi, że to jest tradycja, jak trzyma karpia w wannie, bo to mit, który przetrwał z czasów PRL-u. Karp powinien być poddany ubojowi zaraz po wyłowieniu z wody. Ubój powinien odbywać się przez ogłuszenie i przecięcie rdzenia czyli odcięcie głowy. Powinna to robić osoba, która ma wprawę. Najlepiej nie kupować żywych ryb, bo wpływamy na to, że są skazywane na trzymanie w nieodpowiednich warunkach i cierpienie- mówi lekarz weterynarii Piotr Biegała.

Wiele sieci handlowych zrezygnowało już ze sprzedaży żywych ryb. Warto odwiedzać takie placówki i tam właśnie robić zakupy. Ubój ryb czy zwierząt gospodarskich nie powinien się odbywać na oczach dzieci, bo to jest karalne. Obecnie prawo nakazuje, by ubój odbywał się w rzeźni. Po zabiciu mięso jest badane i potem gospodarz może zabrać je do domu.

- Bardzo często w towarzyskich rozmowach pada sformułowanie to tylko ryba, to tylko zwierzę czy to tylko pies. A to przecież żywe stworzenia, które czują ból tak samo, jak my. Nie namawiam nikogo, by zrezygnował z jedzenia mięsa, ale zadbajmy o to, by ubój odbywał się w takich warunkach, by oszczędzić zwierzętom dodatkowego cierpienia. Zaplanujmy tak zakupy, by nie wyrzucać po świętach jedzenia, a zwłaszcza mięsa – apeluje doktor Biegała.

Zwierzę to nie rzecz

W okresie przedświątecznym wiele osób kierując się świąteczną atmosferą, rozlegającymi się zewsząd dźwiękami kolęd, decyduje się na przygarnięcie psa czy kota ze schroniska. Często też rodzice kupują dla swoich pociech upominki po choinkę w postaci małego pieska, kotka, szynszyli, świnki morskiej czy chomika. Wiele z tych zwierzaków trafia później z powrotem do schronisk lub przychodni weterynaryjnych, bo po świętach okazuje się, że „prezent” jest z gatunku kłopotliwych i powstaje problem, jak się go pozbyć.

- To najgłupszy pomysł, żeby kupować zwierzę jako prezent. Kupno zwierzaka czy jego adopcja powinny być przemyślaną decyzją całej rodziny. Zwierzę nie jest rzeczą i dlatego nie powinno być prezentem. Jeśli bierzemy żywe stworzenie do domu, to winni jesteśmy zapewnić mu właściwą opiekę i godne warunki życia. Zgłaszają się do przychodni ludzie, którzy po świętach chcą się pozbyć psiaka, bo niszczy rzeczy, gryzie meble, albo przynoszą chomika czy królika, bo nie chcą go trzymać w domu. Bywa, że takie zwierzaki, jak chomik, królik czy świnka wypuszczane są do lasu, gdzie czeka je pewna śmierć, bo nie poradzą sobie w takich warunkach. Po świętach znika też empatia do psa adoptowanego ze schroniska i próbuje się go tam zwrócić albo podrzucić jakiejś fundacji czy stowarzyszeniu. Obecnie prawo uległo zaostrzeniu i porzucenie zwierzaka jest karalne. Regulują to przepisy ustawy o ochronie zwierząt. Humanitarnie należy traktować zwierzęta przez cały rok, a nie tylko w okresie Bożego Narodzenia – przypomina Piotr Biegała.

Nadal też lekarze weterynarii spotykają się z sytuacjami, że właściciele chcą się pozbyć zwierzaka poddając go eutanazji. Dawniej przeważały argumenty, że żona jest w ciąży i może się zarazić toksoplazmozą, teraz najczęściej pada stwierdzenie, że dziecko ma alergię.

- Warto wcześniej przed przyprowadzeniem futrzaka do domu sprawdzić czy ktoś z domowników nie ma alergii. Nie jest też prawdą, że ktoś zaraził się grzybicą od psa czy kota. Moja żona Monika jest dermatologiem, ja od 16 lat prowadzę przychodnię, mamy do czynienia z chorymi na różne choroby zwierzakami i nikt z nas niczym się nie zaraził. Jeśli sprowadzamy zwierzę do domu to powinno ono być traktowane jak domownik, członek rodziny, a nie przedmiot. Właściciel zobowiązany jest, by zapewnić mu właściwe warunki, a gdy zachoruje także opiekę weterynaryjną – dodaje nasz rozmówca.

LICZ SIĘ ZE ŚWIĘTAMI - ŚWIĘTA NA WYJEŹDZIE.

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto