Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wokalista Jarek Wist z Inowrocławia pod urokiem kultury włoskiej. Słychać to też na jego ostatniej płycie "Dolce VitaM"

Anna Hankiewicz
W twórczości i w życiu Jarek Wist stawia na autentyczność
W twórczości i w życiu Jarek Wist stawia na autentyczność Piotr Sobik
Zdążyć się w życiu wyrazić - taki morał płynie z rozmowy z Jarkiem Wistem, utalentowanym wokalistą, który urodził się w Inowrocławiu. Pretekstem do spotkania była najnowsza płyta Jarka „Dolce VitaM”.

- Tytuł albumu to polsko-włoska gra słów, która oznacza tyle co: witam w moim świecie pełnym słodyczy - podkreśla artysta, odpowiadając na nasze pierwsze pytanie. Płyta niesie za sobą potężną dawkę prawdziwych emocji. - Taniec, miłość, życie - te trzy słowa najlepiej opisują mój najnowszy krążek. Płyta stała się okazją do przedstawienia szerokiej publiczności popularnych, jak i nieco mniej znanych przebojów muzyki włoskiej z czasów Dolce Vita, np. „Volare”, „Ciao, ciao bambina”, „Quando, quando”, a także „Se bruciasse la citt”.

Pozytywne recenzje albumu, które pojawiły się na łamach „Newsweeka” czy portalu Onet, potwierdzają, że Polacy zostali oczarowani magią słonecznej Italii. Krążek został już okrzyknięty płytą tygodnia przez „Jedynkę” Polskiego Radia, poznańskie Radio Merkury, Radio PiK czy Radio Jura nadające w Częstochowie. Album Jarka Wista dostępny jest w salonach Empik i serwisach streamingowych.

Nie warto tracić czasu

Artysta urodzony w Inowrocławiu to ekstrawertyk z elementami introwersji, który smakuje życie wszystkimi zmysłami. Lubi gotować, ale i jeść, w szczególności słodycze. Gość poczęstował dziennikarzy „Pomorskiej” ciasteczkami cantucci, które są dziełem jego rąk. - Zawsze wierzyłem, że jesteśmy tym, co jemy. Jestem przekonany, że podobnie jest z muzyką - mówi Jarek Wist. Jego najnowsza płyta przenosi nas do świata prawdziwej, włoskiej muzyki lat 50. i 60. - Teraz jadę samochodem i słyszę w radiu śpiewane przeze mnie piosenki. W takich chwilach wiem, że nie wolno tracić czasu, a realizować marzenia tu i teraz.

Sentymentalna podróż

Na chwilę przenieśliśmy się do młodzieńczych lat artysty. W wywiadzie przywołał swoje długie spacery na „wały” w Solankach i wycieczki rowerowe do Balczewa. - Tutaj, na łonie natury, najlepiej mi się myśli. Wtedy przychodzą do głowy najlepsze teksty piosenek i to zostało mi do dziś. Od 15 lat mieszkam w Warszawie. W stolicy również chodzę „własnymi ścieżkami”, rozmyślam, patrzę na ludzi i przysłuchuję się, o czym rozmawiają - mówi wokalista.

Jarek stawiał swoje pierwsze, artystyczne kroki na deskach inowrocławskiego teatru, był wokalistą w zespole ITD oraz Libido. Od najmłodszych lat interesował się kulinariami. - Pamiętam, jak podpatrywałem swoją babcię w kuchni. Ciekawiło mnie, w jaki sposób smaży pączki, piecze szarlotkę, doprawia śledzie czy gotuje żur. Dzięki temu dzisiaj mogę częstować gości z Włoch kujawskimi specjałami - mówi z dumą.

Nasz gość przy okazji wizyty w rodzinnym mieście spogląda z sentymentem na płaczące domy, w których czas się zatrzymał, na opustoszałą „Królówkę”, pełną firm udzielających pożyczek, biur nieruchomości czy second handów... - To, niestety, obraz wielu miast w Polsce tej wielkości. Czasy się zmieniają i wcale łatwo nie jest, przede wszystkim finansowo... No, ale macie tu jedną z najlepszych obwodnic w kraju i przepiękny park. Ja nadal wierzę w lepszą Polskę - dodaje.

Jak smakuje muzyka?

Artysta stawia na autentyczność. To widać w jego sposobie bycia, twórczości, nawet w mediach społecznościowych, jakie prowadzi, czyli na facebookowym i instagramowym profilu.

Kompletnie nie czuje zawodu aktora, dlatego odegranie nawet najkrótszej etiudy przy okazji nagrywania teledysku, staje się nie lada wyzwaniem. - Nie boję się wychodzić ze świata szarości. Chcę być sobą i dzielić najpiękniejsze chwile z ludźmi, którzy tak jak ja docierają do głębin artystycznej wrażliwości - mówi.

Często podkreśla, że muzykę i gotowanie łączy jedno: smak, który najlepiej oddaje charakter autora. - Zapowiadając na koncertach piosenkę „My Way” Franka Sinatry, często powtarzam publiczności, że najważniejsze jest to, aby zdążyć się w życiu wyrazić. To jest cały sens naszego istnienia - zaznacza.

We Włoszech to świętość...

Absolwent italianistyki mimochodem porównuje polską kulturę i mentalność do włoskiej. - We Włoszech muzyka jest absolutną świętością, natomiast u nas, w Polsce - jedynie dodatkiem. Jesteśmy bardzo zapatrzeni na Zachód. A może wystarczy zbadać nasz lokalny rynek, by przekonać się, co nam, inowrocławianom i mieszkańcom innych miast, w duszy gra? - mówi Jarek Wist.

W kraju nad Wisłą brakuje szacunku do muzyki, tego z lat 80., kiedy to muzyka była prawdziwa jak nigdy wcześniej. - Podziwiam współczesnych, polskich wokalistów: Darię Zawiałow, Dawida Podsiadło, Krzysztofa Zalewskiego, ale myślę, że wciąż jest za mało miejsca dla alternatywnej muzyki.
Płyta „Dolce VitaM” najlepiej smakuje przy filiżance kawy z chrupiącym ciastkiem cantucci z nutą migdałów. To pobudzające połączenie sprawia, że chce się tańczyć, kochać i śpiewać!

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wokalista Jarek Wist z Inowrocławia pod urokiem kultury włoskiej. Słychać to też na jego ostatniej płycie "Dolce VitaM" - Gazeta Pomorska

Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto