Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wtedy to były złote interesy: bławaty, kolonialki i trafiki! [historia Inowrocławia]

Piotr Strachanowski
Na parterze hotelu „De Rome” (d. „Weiss’s Hotel”) przy „Królówce” była kawiarnia i sklep bławatny „St. Jurkowska” (fot. z lat 30. XX w.)
Na parterze hotelu „De Rome” (d. „Weiss’s Hotel”) przy „Królówce” była kawiarnia i sklep bławatny „St. Jurkowska” (fot. z lat 30. XX w.) Z archiwum autora
Do „Księgi adresowej Polski dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa za rok 1928” wpisano kilka tysięcy firm prowadzących działalność w Inowrocławiu. Są tam kupcy, cukiernicy, rzeźnicy, drogiści, hotelarze, księgarze, krawcy, jubilerzy, rzemieślnicy…

Czy przedwojenny Inowrocław był miastem zasobnym, gdzie handel, kupiectwo, rzemiosło i wszystkie inne gałęzie ówczesnej inicjatywy dobrze się rozwijały, dając satysfakcję i zysk właścicielom tych interesów?
Sięgam po niewątpliwie wiarygodne źródło o mocno barokowym tytule, a mianowicie: „Księgę adresową Polski (wraz z Wolnym Miastem Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa za rok 1928”. Pojawia się tam, w rozmaitych rubrykach i zestawieniach, kilka tysięcy wpisów dotyczących Inowrocławia! To istna kopalnia wiedzy o życiu gospodarczym II RP.

Tutaj same tuzy!

Oczywiście, te najbardziej dochodowe firmy (pomijam fabryki) miały adresy w centrum miasta, głównie w Rynku, na Królowej Jadwigi, Solankowej, Dworcowej i Toruńskiej, tam na górnym odcinku tej ulicy dochodzącym do hotelu „Basta”.

Na przykład kosztowne i efektowne bławaty oferowano w trzydziestu trzech magazynach i sklepach! Przy samej „Królówce” pod numerami: 15. - u Biegań-skiego, pod 32. - w „Bławacie Polskim” Jurkowskiej, pod 36. - u Dziocha, pod 6. - u Filisiewicza, pod 38. - u Wojkowskiego i pod nr 3. - u Ziętary.

Na widokach, które uwieczniały w różnych ujęciach „Królówkę”, widać też szyldy równie ekskluzywnych interesów kupieckich, jakimi były drogerie. Przy naszej reprezentacyjnej ulicy takich „bonzów” wyliczono w 1928 r. - podaję za „Księgą adresową” - siedmiu. Pod numerem 29. mieściła się znana firma „Pod Kotwicą” Kaźmierczaka, pod 1. - miał interes Duszyński, pod 11. - najsłynniejsza z drogerii, mianowicie „Wiktoria” Jankowskiego (w miejscu, gdzie potem w czasach PRL-u była znana nam „Uroda”).

Piszę „najsłynniejsza”, bo i właściciel był ustosunkowanym, powszechnie szanowanym z racji zasług obywatelem, zaś swoją klientelę (prym wiodły bogate panie z lokalnego establishmentu) przyciągał reklamowym - i ponoć rzetelnie spełnianym - sloganem, że to, co modne w perfumeriach Paryża, Berlina, Wiednia i Rzymu, on na specjalne życzenie zaraz ten specyfik, „nie bacząc na własne koszta!”, tu błyskawicznie ściągnie.

I sławny Rommel…

Po drugiej stronie „Królówki”, tak na wysokości „Wiktorii”, mieścił się w tamtych latach duży interes tytoniowy Bulińskiego, jeden z ośmiu wówczas w mieście działających. Skutecznie konkurował z Bulińskim choćby Feigel, który swoją trafikę prowadził w lokalach kupieckich pobliskiego „Basta”.

A dalej w „Księdze adresowej” wypisano restauracje, kawiarnie, winiarnie, likiernie, kluby, w sumie kilkadziesiąt kolejnych interesów. W tej grupie była choćby kawiarnia i pijalnia kawy Rommla juniora przy Królowej Jadwigi (teraz to przebudowany budynek PKO BP), czynna w tym miejscu jeszcze pod zaborem, od co najmniej 1893 r. Senior-ojciec, także o imieniu Richard, mistrz cukiernik, założyciel tej Conditorei und Cafe chlubił się wieloma tytułami koncesyjnymi, a słynął z dostarczania wyborowych „cukrów” i nadzwyczajnych marcepanów na dwór książąt sasko-weimarskich.

Są i kolonialki!

Po restauracjach, kawiarniach winiarniach i klubach, w „Księdze adresowej” odnotowano dział z kilkudziesięcioma kolonialkami (tak nazywano sklepy, gdzie klienteli oferowano nader ekskluzywne towary spożywcze, w tym tzw. zamorskie czyli kolonialne, na przykład egzotyczne owoce, warzywa i szlachetne przyprawy). Wyliczono także kilkanaście innych składów delikatesowych, tyleż samo magazynów z konfekcją i kilka księgarni.

Odrębnie - firmy malarskie, kowalskie, siodlarskie, papiernicze, skórzane, stolarskie, kapelusznicze, bieliźniarskie, blacharskie, chemiczne, budowlane, jubilerskie i zegarmistrzowskie, introligatorskie, kołodziejskie, fryzjerskie, rzeźnicze - stop!, wystarczy już tej wyliczanki. W sumie się to kręciło, jedni „szli w górę”, inni upadali, po latach kryzysu nadchodziły okresy prosperity. No i pamiętać też trzeba, że zawsze im dalej od centrum miasta, tym już tak wielkomiejsko nie było…

POLECAMY:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto