Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z kart historii. W Wielki Piątek 1909 r. w Inowrocławiu zapadła się ściana kościoła Zwiastowania NMP, wzniesionego 8 lat wcześniej [zdjęcia]

Piotr Strachanowski
W Wielki Piątek 9 kwietnia 1909 r., doszło w Inowrocławiu do wielkiej katastrofy górniczej i zapadnięcia się ściany północnego transeptu kościoła Zwiastowania NMP
W Wielki Piątek 9 kwietnia 1909 r., doszło w Inowrocławiu do wielkiej katastrofy górniczej i zapadnięcia się ściany północnego transeptu kościoła Zwiastowania NMP Archiwum autora
9 kwietnia 1909 r., popołudniem w Wielki Piątek, w Inowrocławiu doszło do kataklizmu. W katastrofie górniczej zapadła się ściana kościoła Zwiastowania NMP, a wszystkich inowrocławian ogarnęła wielka zgroza i strach przemożny. Przypominamy tekst Piotra Strachanowskiego, opublikowany w "Pomorskiej" w 2016 r.

Zobacz wideo: Czym są święta wielkanocne dla katolików? Odpowiada proboszcz parafii w Sartowicach

od 16 lat

Wielkanoc w 1909 roku przypadała późno, 11 kwietnia. Dwa dni wcześniej, w Wielki Piątek 9 kwietnia, doszło w Inowrocławiu do wielkiej katastrofy górniczej i zapadnięcia się ściany północnego transeptu kościoła Zwiastowania NMP, wszak dopiero co, bo w 1901 r. wzniesionego.

To bodajże numer jeden na liście dramatycznych wydarzeń XX-wiecznej historii Inowrocławia, mocno przemawiający do wyobraźni.
Seria zapadlisk (później, 11 listopada 1911 r., pod ziemią znikną dwie kamienice przy ul. Orłowskiej, a wypadki powtórzą się i w innych miejscach) miała znaczący wpływ na ograniczenia w rozwoju przestrzennym miasta. Wypłoszyła też skutecznie kapitał, który swe interesy przeniósł gdzie indziej. I negatywnie wpłynęła na nastroje naszych przodków, którzy budowali piękny kościół ciężkim wysiłkiem finansowym, stawiając przed nim cele nie tylko religijne, ale i patriotyczne, w nim to widząc narodową ostoję wobec pruskiego szowinizmu.

Inowrocław na początku XX wieku. Złowroga wieść rozeszła się lotem błyskawicy

Takie będą skutki dalekosiężne, tymczasem... Tymczasem na miejscu katastrofy w tłumie gapiów pojawił się oczywiście redaktor "Dziennika Kujawskiego". Obszerną relację wydrukowano w numerze wielkanocnym gazety z 11 kwietnia. Opis "z pierwszej ręki" wiernie oddaje odczucia świadków katastrofy:

"Oto złowroga wieść, która lotem błyskawicy rozbiegła się około godziny czwartej, poruszając wszystkich do żywego. Równocześnie odezwały się sygnały straży pożarnej. Ogromne tłumy pospieszyły na miejsce nieszczęścia, choć deszcz lał strumieniem. Wkrótce po straży pożarnej przywołano wojsko, które kordonem opasało kościół, nie dopuszczając nikogo w pobliże. A jeszcze około godziny trzeciej stojący przy północnej ścianie kościoła spostrzegli, iż przy murze świątyni zaczynają wytryskiwać z ziemi cienkie, wysokie strumyki wody. Po chwili zaś wszystko ginie!

Wystrzelił gejzer, ziemia zafalowała i powstało zapadlisko, a otwór powiększał się i zbliżał do murów. W otchłań runęły granitowe stopnie wiodące do wejścia. W tym czasie wynoszono wszelkie przybory i sprzęty. Najświętszy Sakrament zaniesiono do kościoła św. Mikołaja, ławki i konfesjonały odwieziono do kościelnej "Ruiny", probostwo też opróżniono, pozostały marmurowe ołtarze, organy i dzwony. Przy środku lewej ściany kościoła, w miejscu, gdzie była boczna brama, widzieć można było wielką jamę w ziemi. Była tam woda tylko 3 metry pod powierzchnią. W tę przepaść runęła ziemia, wraz z nią fundamenty z kamiennymi schodami i kawał muru z prawej strony bramy.

Od Drogi Królewskiej śledzono dalszy bieg wypadku. Co parę minut rozlegał się łoskot upadającego tynku lub urywających się fundamentów i posadzki w kościele.

I płacz powstał wśród ludzi płacz powstał wielki, który narastał, gdy runęły wielkie drewniane drzwi, a woda buchnęła z przepaści z wielką siłą na wysokość portalu, pył zapełnił powietrze, gdy zaś opadł ukazała się szeroka szczelina w kościele. Co chwilę rozlegał się łoskot straszny, zmrok zapadał, powiększając grozę.
Nagle o godzinie siódmej z ogromnym hukiem zapadł się cały portal. Wśród ciemności zabieliły się tylko dwa filary. Straszny łoskot, huk, buchająca woda - każdy myślał, że oto nadeszła ostatnia chwila i cały kościół się zapadnie. Po tym zajściu już jakoby się uciszyło, łoskot słabł, raz po raz dźwięczały upadające szyby z kolorowych okien. Wojsko wydaliło publiczność i obsadziło wszelkie ulice i dojścia do kościoła. Zapadła noc, z daleka bieliły się jedynie wśród mroku owe dwa wielkie filary".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto