Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Toruń. Marszałek Piotr Całbecki: "Trzeba przywrócić kompetencje samorządom" [rozmowa]

Justyna Wojciechowska-Narloch
Justyna Wojciechowska-Narloch
Piotr Całbecki, marszałek województwa kujawsko-pomorskiego
Piotr Całbecki, marszałek województwa kujawsko-pomorskiego Grzegorz Olkowski
Rozmowa z Piotrem Całbeckim, marszałkiem województwa kujawsko-pomorskiego.

Daniel Ludwiński opowiada o Marianie Rosem

od 7 lat

Kilka dni temu ogłosił Pan swój start w kwietniowych wyborach. Dotąd zawsze radni województwa wybierali Pana na marszałka. Czy teraz także liczy Pan na taki scenariusz?

Zdecydują o tym wyborcy, to jest ich głos. W przeszłości uzyskiwałem tak silne poparcie, że windowało mnie ono potem do urzędu marszałka. Dziś nie spekuluję na ten temat, z wielką pokorą czekam na decyzje wyborców.

Rządzi Pan regionem nieprzerwanie od 2006 roku, a Pańskie wyniki wyborcze – poparcie, które pan uzyskuje - imponują także na poziomie kraju. Czy odbiera Pan to jako akceptację dla własnych działań?

Tak, tak to odbieram. Gdyby było inaczej, gdybym nie był akceptowany - to co robię, kim jestem, jak komunikuję się z mieszkańcami - zapewne inaczej patrzyłbym na swój udział w zarządzaniu województwem. Chcę podkreślić, że nie bazuję na polityce, tylko na autentycznym kontakcie z ludźmi, których reprezentuję jako marszałek i jako radny. Staram się na podstawie tej wiedzy, jaką otrzymuję od zwykłych ludzi, budować strategię i harmonogram realizacji celów. I wydaje mi się, że mieszkańcy regionu to doceniają. My nie jesteśmy sfokusowani na jakichś wielkich spektakularnych wydarzeniach, to są przede wszystkim projekty horyzontalne. Czasy się zmieniają, zmieniają się też potrzeby ludzi. Jeśli widzimy, że trzeba powołać do życia dom dziennego pobytu dla seniorów, to to robimy. Tu podam przykład jak to działa. To seniorzy wymyślili domy dziennego pobytu. Podczas jednego ze spotkań usłyszałem, że osoby starsze chcą „przedszkoli” dla ludzi w swoim wieku. I takie miejsca stworzyliśmy. Zawsze miałem potrzebę bycia z ludźmi i słuchania ich. Staram się zapamiętywać, czego chcą mieszkańcy, myślę o tym, zastanawiam się jak pomóc. Tak po prostu mam. Nie wiem, czy to potem procentuje, ale wiem, że ludzie to widzą.

Piotr Całbecki, marszałek województwa kujawsko-pomorskiego
Piotr Całbecki, marszałek województwa kujawsko-pomorskiego Grzegorz Olkowski

Nasz region ma dwie stolice, Toruń i Bydgoszcz, obie z ambicjami i wielkim apetytem na rozwój. Jak udaje się Panu łączyć oczekiwania środowisk obu miast?

Trzeba patrzeć na województwo w całości. Z perspektyw Urzędu Marszałkowskiego tylko tak można je widzieć. Siedzibą marszałka i sejmiku jest Toruń i tu krzyżują się interesy wszystkich części województwa. Staramy się stosować zintegrowaną i zrównoważoną politykę rozwoju. Wszyscy rozumieją, że region bez silnych stolic byłby słabym regionem. Wszyscy rozumieją też i doceniają fakt, że stołeczność budujemy w duopolu. Chcę zaznaczyć, że szanuję dążenia do indywidualności, które przejawia Bydgoszcz. Ale jeśli połączymy potencjały obu aglomeracji, to wówczas mówimy o niemal 800 tysiącach mieszkańców. To jest potężna siła, która w kraju staje się widoczna, porównywalna choćby z Poznaniem. Dlatego widzę ogromną korzyść z bycia razem. Ani Bydgoszcz, ani Toruń w pojedynkę nie byłby tak silne, jak są razem, gdy umiemy ten potencjał zsumować i wspólnie wykorzystywać. Jeśli mówimy o tym, jak podkreślamy stołeczność Torunia i Bydgoszczy, to przykładów jest aż nadto. W Bydgoszczy prowadzimy wszystkie najważniejsze instytucje kultury, korzystają z nich wszyscy mieszkańcy regionu, a finansuje samorząd województwa. To opera, filharmonia, biblioteka. Prowadzimy też w Bydgoszczy marszałkowskie szpitale – Centrum Onkologii, Centrum Pulmonologii, Szpital Zakaźny i Wojewódzki Szpital Dziecięcy. Równie znakomite placówki kulturalne i medyczne prowadzimy w Toruniu.

A poza stolicami co jest ważne?

Ważny jest każdy skrawek regionu! Są jednak dwa takie obszary po obu stronach Wisły, Zławieś Wielka i Solec Kujawski, które tak naprawdę stanowią jądro aglomeracji bydgosko-toruńskiej. To miejsce, gdzie krzyżują się szlaki ludzi, którzy na co dzień funkcjonują między Bydgoszczą a Toruniem. A jak wiadomo, na szlaku zawsze powstawały ciekawe inicjatywy. Ta przestrzeń jest dziś kluczowa dla zupełnie nowych rozwiązań. Co to będzie? Dziś jeszcze trudno wyrokować. W pierwszej kolejności trzeba usprawnić układ komunikacyjny – co oznacza autostradę, dwupasmowy most przez Wisłę na wysokości Solca, tramwaj łączący Bydgoszcz z Toruniem przez Złąwieś Wielką. Tak dziś należy na te tereny patrzeć i działać. Wszystko to musi być jednak oparte o konsultacje z mieszkańcami, bo nie możemy niczego robić nie pytając o zdanie mieszkających tam ludzi. Musimy sprawić, by zaczął obwiązywać zapowiadany od dawna jeden bilet na komunikację pomiędzy miastami, a przepływ ludzi był swobodny.

To się naprawdę stanie? Kiedy?

Oczywiście, że się stanie. Myślę, że w przeciągu najbliższych 10 lat. To będzie rewolucja. Rozwój urbanistyczny tych terenów się nie zatrzyma, mieszkańców będzie przybywać, a korki będą się robić tylko większe. Musimy zadbać o komfort życia mieszkańców – wyznaczenie stref zamieszkania, stref biznesowych, centrów usług i miejsc wypoczynku. Zacznijmy projektować naszą przestrzeń według najnowszych standardów światowych, nowoczesnych i funkcjonalnych. Tę aglomerację, jej powstanie i rozwój, wzięliśmy na siebie, w strategii województwa jest to zapisane, zaznaczone graficznie na mapie. Nazwaliśmy to stołecznym obszarem funkcjonalnym i mamy zgodę na jego realizację.

Piotr Całbecki, marszałek województwa kujawsko-pomorskiego
Piotr Całbecki, marszałek województwa kujawsko-pomorskiego Grzegorz Olkowski

Nie wszystko jednak wygląda tak pięknie. Jest chociażby sprawa kolei dużych prędkości...

Szybkie koleje w naszym regionie powstaną, bo to jest kwestia cywilizacyjna. My w tej sprawie musimy krzyczeć, żądać, a nie prosić, aby ktoś łaskawie umieścił nasz region w planach szybkich kolei. To co nam zaproponowano, jakieś dojazdowe linie, to nie jest żadne rozwiązanie dla ośrodków takich jak Bydgoszcz, Toruń czy Włocławek. To skandal, nic innego. Niestety, w planach nie znalazły się rozwiązania uwzględniające skomunikowanie wszystkich największych ośrodków w kraju, twórcom tego projektu chodziło najwidoczniej tylko o to, by skomunikować Gdańsk z CPK. To, że po drodze znalazł się gdzieś Grudziądz, to przypadek, tak wyszło, nie chodziło tu o interes mieszkańców naszego regionu. Wchodzenie tymi kolejami do centrów miast, tworzenie wielkich węzłów przesiadkowych, na kilku poziomach, przede wszystkim pod ziemią, jest rzeczą najzupełniej normalną. W ten sposób funkcjonują wszystkie duże miasta na świecie. Musimy myśleć, że taka przyszłość czeka także nasze miasta. Jeszcze nie tak dawno nie mieliśmy przecież autostrad, a teraz je mamy. Nie mamy szybkich kolei, ale będziemy je mieli. I jeśli wyrzuci się nas z tego programu, to będzie katastrofa. Nikt w regionie nie może być obojętny wobec tej sprawy i dlatego tak mocno o to walczę i proszę o wsparcie.

Więcej informacji z regionu przeczytasz >>>TUTAJ<<<<

Polecamy: Dzieje się w Toruniu. Najlepsze zdjęcia fotoreporterów >>> TUTAJ <<<

Szybka kolej w naszym regionie powstanie zapewne za 20 lat, ale już dziś musimy o tym myśleć, planować, projektować, uwzględniać ją w układzie komunikacyjnym. Cała przestrzeń, całe województwo powinno być wpięte w ten układ, a my już teraz musimy wiedzieć gdzie mniej więcej będą się te wszystkie linie krzyżować, gdzie powstaną węzły przesiadkowe.

Czyli tego tematu Pan nie odpuści?

Nigdy! To cywilizacyjna rzecz, która zaważy na przyszłości i rozwoju regionu. Czy ktoś mówi, że np. do Poznania nie wjedzie szybka kolej? Nie, bo to jest oczywiste, że wjedzie, nikomu nie przyszłoby do głowy pomijać tego miasta. A w naszym przypadku już to oczywiste nie jest. Mówi się nam, że sobie gdzieś dojedziemy, jakoś się nas doklei. Nigdy nie będzie zgody na to, by trzy duże miasta w centrum Polski zostały w ten sposób pominięte.

Województwo ma swoją uchwałę antysmogową, która nie działa. Dlaczego?

Na razie uchwała jest martwa, jej egzekucja jest żadna. Dzieje się tak w dobrze rozumianym interesie mieszkańców, którzy nie do końca rozumieją potrzebę zmian i po prostu się ich boją. Zorganizowaliśmy okrągły stół w tej sprawie, w którym uczestniczyli ekolodzy, medycy, aktywiści miejscy, przedstawiciele samorządów lokalnych. Wynik tych obrad był niepewny, ale osiągnęliśmy porozumienie, wszyscy zgodzili się, że ze smogiem trzeba walczyć. Najważniejsza podczas tamtego spotkania okazała się edukacja, czyli wykłady profesorów, którzy tłumaczyli jak smog wpływa na organizmy ludzi, jakie procesy zachodzą w ludzkim ciele pod wpływem pyłów zawieszonych w powietrzu, jakie to niebezpieczne, potencjalnie kancerogenne. Myślę, że wszyscy rozumiemy powagę sytuacji. Zgoda na walkę ze smogiem jest, więc pozostało pytanie, jak to zrobić. Doszliśmy do wniosku, że muszą powstać gminne plany walki ze smogiem, bo nasza wojewódzka uchwała nic nie da, jeśli każda z gmin nie będzie miała własnego programu. Każdy gminny samorząd musi wypracować model energetyczny właściwy dla danego obszaru.

A gminy będą widziały, jak do tego podejść?

Nie jest to łatwe dla wielu z nich. Spotykamy się więc z samorządowcami nadal i przedstawiamy ścieżkę dojścia do takiego modelu, bardzo realną, pokazujemy też wiele zagrożeń i niesprzyjających okoliczności. Wskazujemy specjalistów, którzy potrafią zrobić bilans energetyczny nie dla jednego gospodarstwa, ale dla znacznie większych obszarów. Deklarujemy naszą pomoc również w uzyskaniu funduszy. To jest dobrze przyjmowane przez samorządowców. Mam nadzieję, że w ciągu roku te gminne programy powstaną, wcześniej oczywiście muszą być skonsultowane z mieszkańcami.

Co Pana zdaniem stanowi dziś największe wyzwanie we współpracy rządowo-samorządowej?

Ja oczekuję przede wszystkim realizacji celów, z którymi szliśmy do wyborów. Jeśli spojrzeć na postulaty samorządowców, to były one jasne i czytelne. Przede wszystkim przywrócenie wiodącej roli samorządu w kreowaniu procesów rozwojowych prowadzących do poprawy jakości życia mieszkańców. To samorząd, będący najbliżej mieszkańców, powinien określać cele, by potem je realizować. Na to jednak potrzebne są pieniądze - i to nie przyznawane uznaniowo przez ministra, czy nawet premiera, jak to było ostatnio. To my samorządowcy powinniśmy planować nasze wydatki - nie od konkursu do konkursu, ale na przestrzeni 10-15 lat.
Mieszkańcy zrozumieją, że wszystkiego nie da się od razu zrobić, ale muszą znać chociażby harmonogram zaplanowanych działań. Ich prawem jest wiedzieć, że ulica na danym osiedlu będzie zrobiona za 2 lata, bo taka jest kolejka i tak to zostało ustalone. Ale żebym tak mógł planować, muszę mieć jasną i stabilną perspektywę budżetu. Środków dla gmin musi być więcej, a to się wiąże ze zmianą ustawy o finansach publicznych. I tego właśnie oczekuję. Co ważne, nie chodzi tu tylko o inwestycje, ale też o rozwój usług społecznych. Nie możemy być wciąż pod presją inwestycji, bo wydatki bieżące często bywają ważniejsze – zdrowie, seniorzy, pomoc w rehabilitacji, sport i rekreacja, wsparcie dla osób z niepełnosprawnościami i dla rodzin dysfunkcyjnych. Podstawowym obowiązkiem gminy jest zadbać o człowieka, a nie prześcigać się w ogromnych inwestycjach.

Nasze postulaty – postulaty polskich województw - są takie, by przywrócić kompetencje, które zostały województwom odebrane. Na przykład władztwo nad wojewódzkimi funduszami ochrony środowiska, ODR-ami, Wodami Polskimi. Niestety, idzie to wszystko bardzo opornie. Minęło pół roku, a zmiany wciąż są blokowane.

Więcej o wyborach w Toruniu przeczytasz >>>TUTAJ <<< w naszym serwisie wyborczym

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto