MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Andrzej Madej jest misjonarzem. Gdy nie może pomóc, daje swoją modlitwę i obecność

Anna Grochowina
Anna Grochowina
Realizowanie katolickiej misji w Turkmenistanie, pośród religii i kultury islamskiej, nie jest łatwym zadaniem
Realizowanie katolickiej misji w Turkmenistanie, pośród religii i kultury islamskiej, nie jest łatwym zadaniem nadesłane
Ojciec Andrzej Madej OMI jest misjonarzem i poetą. Nieraz zadaje sobie pytanie: czy to nie grzech, że zamiast poświęcać się całkowicie ewangelizacji, pisze wiersze?

Andrzej Madej po ukończeniu szkoły średniej zdecydował się wstąpić do zakonu oblatów. Uczęszczał do seminarium duchownego w Obrze. Po jego ukończeniu otrzymał święcenia kapłańskie. W 1984 r. zapoczątkował ewangelizację podczas festiwalu rockowego w Jarocinie. 29 września 1997 po utworzeniu Misji „sui iuris” został przez papieża Jana Pawła II mianowany przełożonym misji Turkmenistanu - i tym samym został jej pierwszym zwierzchnikiem.

Na Kujawach mieszka jego rodzina

Ojciec Andrzej Madej bardzo ciepło wspomina Kujawy, w szczególności Markowice i Inowrocław.

- Sam pochodzę z Lubelszczyzny, z Kazimierza Dolnego, ale Kujawy mocno wpisały się w moje życie. W 1965 r. rozpocząłem naukę w markowickim junioracie, a w latach 80. powróciłem tu jako wychowawca młodych seminarzystów. Kujawy to Kruszwica, czyli dotknięcie początków państwa polskiego, to Szymborze z domem Kasprowicza, to Inowrocław, z którym związany był kardynał Glemp, to Strzelno, z którego na misje do Kazachstanu wysłany został ks. abp Tomasz Peta. Na Kujawach do dziś zamieszkuje moja rodzina, niektórzy moi krewni spoczywają na cmentarzu w Markowicach - mówi o. Andrzej Madej.

Duchowny jest również poetą, a swą twórczość nazywa skromnie „notatkami na marginesie spotkań z ludźmi”. Jego najnowszy tomik „Znamię”, wydany przez inowrocławską drukarnię „Pozkal”, zawiera myśli, które są punktem wyjścia do dialogu z poszukującymi, zagubionymi, a nawet z ateistami.

Przyjedzie do Markowic

Duchowny był związany z Markowicami jako uczeń, a potem wychowawca. W tym roku przyjedzie tutaj na odpust, by 14 lipca odprawić mszę dla chorych. Z kolei 15 lipca spotkamy go w Instytucie Prymasa Józefa Glempa podczas promocji najnowszego tomiku wierszy.

Realizowanie katolickiej misji w Turkmenistanie, pośród religii i kultury islamskiej, nie jest łatwym zadaniem.

- Już 30 lat głoszę Ewangelię w języku rosyjskim - najpierw na Ukrainie, teraz w Turkmenistanie. Jest nas tutaj dwóch, dosłownie dwóch katolickich kapłanów w całym wielkim kraju. Wynajmujemy piętrowy dom, wokół którego mieszkają sami muzułmanie. Jesteśmy jak kilka ziarenek soli, jak szczypta drożdży, ale jesteśmy także dyplomatami, przedstawicielami Stolicy Apostolskiej - mówi z dumą.

Sens misji

Duchowny wychodzi z założenia, że na misjach nie wystarczy głosić ładne kazania.

- Raczej, by dać świadectwo Bożej miłości, choć samemu się jest grzesznikiem. Chodzi też o solidarność z tymi, wśród których żyjemy w imię Jezusa. Staramy stawać się uczestnikami ludzkiego dramatu bezinteresownie i po bratersku. Są sytuacje, gdy nie można pomóc, ale zawsze można dać swą obecność, podzielić radość, smutek i ludzki dramat, można posłuchać, pomodlić się i wypić razem herbatę. Nie idziemy jako bogaci sponsorzy lub zbawiciele świata, lecz jako świadkowie Boga. Od misjonarza oczekuje się, że nie zapomni o kimś znajdującym się w trudnej sytuacji - w godzinie próby, załamania, choroby, śmierci bliskiego. Misje ewangelizują także księży. Zawstydza nas często to, że wiara tych, pośród których żyjemy, jest większa od naszej... My o Bogu mówimy, a ludzie... żyją Bogiem. Wołają o Królestwo Boże. Czasem bez słów - zauważa duchowny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto