Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

A w debiucie nasza Goplanka rozbiła Wartę Poznań 20:1! [historia Inowrocławia]

Piotr Strachanowski
20 października 1957 r., Stadion Śląski. Na czele Polski jej kapitan Gerard Cieślik, drużynę ZSRR prowadzi Igor Netto, za nim słynny Lew Jaszyn.
20 października 1957 r., Stadion Śląski. Na czele Polski jej kapitan Gerard Cieślik, drużynę ZSRR prowadzi Igor Netto, za nim słynny Lew Jaszyn. Ze zbiorów autora
20 października 1957 r. (minęło 60 lat!) Polska pobiła ZSRR 2:1, a Kazimierz Deyna, gdyby żył, 23 października świętowałby równe 70 lat! Cóż, w piłce nożnej jak w życiu: czas umyka bardzo szybko, tak na „dużej murawie”, jak i na inowrocławskim boisku…

Przed wiekami stateczni działacze inowrocław-skiego gniazda „Sokoła” byli zdecydowanie przeciwni fanaberiom zgłaszanym przez pierwszych entuzjastów futbolu, by tworzyć sekcję piłkarską i zakupić skórzaną piłkę do ćwiczeń.

Ale nie publicznie!

Zarząd opierał się, bo co innego - argumentowano - zbiorowe ćwiczenia w sali, a co innego uganianie się za piłką na otwartym placu, w dodatku - co stanowczo podkreślali - w miejscu publicznie dostępnym. Stali wszelako na straconej pozycji, wszak już wieszcz mawiał dobitnie, że z młodymi trzeba iść naprzód (oczywiście z ryzykowną wątpliwością, w jakim kierunku oni zamiarują podążyć). Zatem młodzi niechęć zarządu „Sokoła” przełamali i zaraz też zabrali się do treningów, a chęci do gry mieli duże…

Lucjan Dombek, monografista naszej Goplanii wspominał w swej książce, że 16 maja 1921 r. utworzono klub sportowy pod nazwą Goplanka. Wkrótce też - 16 lipca - rozegrano pierwszą grę, a przeciwnikiem biało-niebieskich (takie sportowcy przybrali barwy) była Warta Poznań. Dziwny przebieg musiał mieć ten mecz, bo debiutanci rozgromili poznaniaków 20:1! Jesienią tego samego roku, prawdopodobnie 13 października, Goplankę przemianowano na Goplanię i… tak się to zaczęło!

Co kto lubi…

I na tym wypada taktownie poprzestać, bo byłbym niespełna rozumu próbując w jednym akapicie streścić przebogate dzieje tego zasłużonego klubu. Każdy sympatyk z historii Goplanii zachowuje to, co mu najbliższe, bo w jej bogatych dziejach nie tylko była piłka nożna, ale i… osiemnaście innych dyscyplin na czele z boksem, podnoszeniem ciężarów, tenisem ziemnym, pływaniem, piłką ręczną, hokejem na lodzie i nawet łyżwiarstwem figurowym!

Ile nazwisk mistrzów sięgających po laury w kraju i udanie reprezentujących Polskę na arenach międzynarodowych! Wielkie emocje, piękne sukcesy, medale i puchary, bramki i punkty, ale też spektakularne porażki i rozczarowania. Jak to w sporcie…

Miała oczywiście Goplania od początku lokalnego rywala - Cuiavię, choć pisanie o Cuiavii w kontekście lat 20. jest pewnym nadużyciem, bowiem nazwa - Cuiavia-Zdrój pojawiła się dopiero w 1934 r.

Rywal od zawsze

Swą historię Cuiavia wywodzi wszak od powstałego w 1922 r. Inowrocławskiego Klubu Lekkoatletycznego Junior, ten zaś w 1924 r. stał się Klubem Sportowym Zdrój. Wtedy też utworzono sekcję piłki nożnej, ale w klubie ćwiczono i inne dyscypliny, od tenisa ziemnego i stołowego poczynając, a na piłce siatkowej kończąc. Starszym kibicom nie trzeba przypominać, a młodzi i tak nie uwierzą, że na przełomie lat 40. i 50. piękne wyniki osiągali też żużlowcy. Ale to właśnie piłka stała się wizytówką Cuiavii. Przez lata wiodło się cuiavistom różnie w różnych ligach, najwięcej emocji rozpalały derby z Goplanią, na które stawiał się komplet kibiców (pięć tysięcy osób na stadionie przy Wierzbińskiego!). Grywała też Cuiavia towarzysko na przykład z Legią Warszawa (0:1 w lipcu 1962 r. po golu Żmijewskiego, a wiele celnych strzałów cuiavistów wybronił Fołtyn). Albo mecz z 1957 r., kiedy w Inowrocławiu wystąpiła Cracovia Kraków z reprezentantami Polski w składzie i przegrała 2:3! Rok później przyjechała Wisła Kraków i także przegrała 0:1!

I na tym bym skończył, ale znienacka spotkany Alojzy Kmieć, swego czasu bramkarz i Goplanii, i Cuiavii, a dziś opiekun ekspozycji historycznej w OSiR-ze, przypomniał mi o największym sukcesie naszej piłki juniorskiej, który w 1957 r. był dziełem Cuiavii. Była ona wtedy mistrzem województwa i walczyła dalej w pucharze, bijąc tu Warszawiankę 2:1, gromiąc w Kętrzynie reprezentację Olsztyna 3:0 i ulegając w finale w Kaliszu (pechowo, bo samobój, nie uznany nasz gol, a sędzia tendencyjny „kalosz”) Ruchowi Chorzów 1:2. Nasi występowali w składzie: Kmieć w bramce, na obronie: Zieliński, Zygmunt Lewandowski „Kogut” i Zygmunt Lewandowski „Męcz”, w pomocy: Żak i Wesołek, w ataku: Roszak, Wud-niak, Pawlak i Legumina. Tyle już lat minęło, dziewięciu piłkarzy z tej drużyny gra teraz na niebiańskich błoniach lepszego świata.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto